W kioskach, salonach prasowych, a także w naszej aplikacji na Androida i IOS czeka już na Was nowy numer tygodnika „Piłka Nożna”. Poniżej prezentujemy fragmenty tekstów i wywiadów, które możecie znaleźć w środku. Sprawdźcie koniecznie!
KTO JEST POLSKIM PIŁKARZEM WSZECH CZASÓW? NOKAUT
Jeżeli Robert Lewandowski poprowadzi reprezentację Polski do medalu mistrzostw Europy lub świata, nie będzie nad czym dyskutować, a pytanie zawarte w nadtytule automatycznie stanie się bezsensowne. Dziś jeszcze można było spróbować otworzyć dyskusję i… właściwie szybko ją zamknąć. Zaskakująco szybko.
ZBIGNIEW MUCHA, PRZEMYSŁAW PAWLAK
Na sformułowane w ten sposób pytanie odpowiedzieli niemal wszyscy najważniejsi przedstawiciele polskich mediów. Nie zabrakło zastrzeżeń: trudno zmierzyć, inne epoki, każdy był wielki w swoim czasie, inni towarzysze na boisku i pozycje, etc., lecz w końcu padało imię i nazwisko plus krótkie uzasadnienie. Pytanie miało oczywiście charakter otwarty: „Kto jest polskim piłkarzem wszech czasów?”, choć zdawaliśmy sobie sprawę, że wybór szybko zostanie zawężony do dwóch nazwisk – Roberta Lewandowskiego i Zbigniewa Bońka. Ostatecznie… nie do końca tak się stało.
(…)
ROBERT LEWANDOWSKI. Sam zebrał grubo więcej głosów, niż jego potencjalni konkurenci razem wzięci. Obecny kapitan reprezentacji Polski uzyskał aż 35 wskazań, Zbigniew Boniek – 10, Kazimierz Deyna – 5, Ernest Wilimowski – 4, Włodzimierz Lubański – 3, Grzegorz Lato – 2, Gerard Cieślik – 1.
Zwraca uwagę mimo wszystko stosunkowo niewielka liczba wskazań na Bońka – nie było zażartego wyścigu, jakiego można było się spodziewać. Zaskakuje również tylko pięć głosów na Deynę i zaledwie dwa na Latę (uwaga na miażdżącą konkurentów argumentację Cezarego Kowalskiego!). Natomiast nieoczekiwanie sporo zwolenników znalazł ten, którego… nikt nie widział – mianowicie Ernest Wilimowski. Niemniej uzasadnienie tej nominacji, choć lekko prowokacyjne, musi skłaniać do refleksji.
– Sport polega na klasyfikacji, ale dzięki wymiernym wskaźnikom – jak na przykład liczba strzelonych w meczu goli – mówi Radosław Nawrot, do niedawna dziennikarz poznańskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, a od 1 stycznia portalu Interia.pl. – Tymczasem tutaj sięgamy po niewymierne narzędzia typu „tak mi się zdaje” albo „więcej osiągnął”. Wilimowski nie osiągnął wiele, bo nie miał na to szans, podobnie jak Lewandowski nie miał szans dorównać osiągnięciom reprezentacyjnym Bońka, bo urodził się w innej epoce. Epoce innego futbolu. Jednakże zapominamy o tym, że o Wilimowskim mówiło się, iż wyrastał ponad epokę, a umiejętnościami zadziwiał świat. Hermetyczny świat, w którym żył i w którym pokazać się mógł rzadko. Lewandowski jest tu bardziej uprzywilejowany, widzimy go co kilka dni. W wypadku Wilimowskiego działa bardziej wyobraźnia i opisy tych, którzy go widzieli. A relacjonują rzeczy niebywałe. Kto wie zatem, czy to nie był on…
Złamane szkockie serce
– Żyjemy w czasach, kiedy często to media dyktują ludziom, co powinno się myśleć – uważa Andrzej Grygierczyk, były redaktor naczelny katowickiego „Sportu”. Akurat media zagraniczne zapewne niewiele wiedzą o Wilimowskim, ich wzrok nie sięga raczej dalej niż do czasów Deyny, Lubańskiego, Laty. Niemniej właśnie ich ogląd sytuacji powinien być ciekawy, zwłaszcza gdy jest (a jest) wolny od sympatii, towarzyskich bądź zawodowych powiązań – jednym słowem: chłodny. Identycznie jak dla nas alternatywa – przykładowo z francuskiego podwórka – Michel Platini czy Zinedine Zidane.
(…)
***
90 MINUT Z JACKIEM GÓRALSKIM. KOLEKCJA TROFEÓW
W 2020 roku Góralski cieszył się z tytułu mistrza Kazachstanu z Kajratem Ałmaty, w reprezentacji Polski rozegrał natomiast cztery mecze. Za grę w drużynie narodowej zbierał pochwały, ale też mocno krytykowano go za czerwoną kartkę w wyjazdowym spotkaniu Ligi Narodów z Włochami.
JAROMIR KRUK
Możesz zaśpiewać: to był rok, udany rok? Kajrat po 16 latach odzyskał mistrzostwo kraju – mówi Jacek Góralski. – Mogę dopisać kolejne trofeum do kolekcji w CV, co bardzo cieszy, a zarazem motywuje. W całym sezonie zagraliśmy praktycznie jedno spotkanie na wyjeździe, bo ze względu na COVID-19 wszystkie zespoły zjechały do nas do miasta, by rozegrać krajową ligę. Niestety – tak się zmienił świat wokół nas. W Kazachstanie przestrzega się zasad. Ludzie noszą maseczki, co chwila są kontrole, trzeba się tłumaczyć policji, gdzie się jedzie i w jakim celu. W bazie treningowej Kajratu każdy zawodnik ma osobny pokój – bronimy się przed koronawirusem. – Ze względu na pandemię to był też szalony czas w piłce reprezentacyjnej. Żałuję, że w rewanżu z Italią popełniłem błąd. Zamiast wyczekać, podpaliłem się z powodu wcześniejszego faulu na Bartku Bereszyńskim i nie zareagowałem jak trzeba. Inaczej wszystko wygląda z perspektywy grającego, inaczej postrzega to oglądający.
Jak ocenił to selekcjoner? Musiałbyś zadzwonić do niego. Na pewno nie przejmuję się opiniami innych osób na swój temat, najważniejsze jest zdanie trenera.
Czy fakt, że występujesz w Kazachstanie ma przełożenie na twoją pozycję w reprezentacji? Kajrat to nie jest przypadkowy klub. Dysponujemy bazą treningową marzeń, nie brakuje niczego. Wszystko w klubie jest poukładane na tip top. Liga Kazachstanu przypomina ligę bułgarską, jest kilka bardzo mocnych zespołów, są słabsze, lecz nikt nie kładzie się na boisku. Nie jest łatwo wywalczyć mistrzostwo, dlatego ten sukces smakował wybornie. Gdyby nie było pandemii, na mecze Kajratu przychodziłoby po ponad 20 tysięcy kibiców. Na razie cieszę się pobytem w ojczyźnie, święta spędziłem w Bydgoszczy, a 10 stycznia zjawię się w Kazachstanie i czekają mnie dwa obozy treningowe.
Kajrat nie ma aspiracji na fazę grupową europejskich pucharów? Pewnie, że ma i dlatego można się spodziewać sprowadzenia dwóch, trzech klasowych obcokrajowców. W klubie wszystkie ruchy są przemyślane. Ambicje są duże, ale wszyscy zdają sobie sprawę z tego, jak trudno jest awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów bądź Ligi Europy. Konkurencja nie śpi. Z Kazachstanu nie tylko Kajrat chce zaistnieć na arenie międzynarodowej. W futbol inwestuje się coraz więcej pieniędzy, efekty tego – w wydaniu klubowym i też reprezentacyjnym – są kwestią czasu.
(…)
***
TOP 110 NAJLEPSI EUROPEJSCY PIŁKARZE 2020 ROKU. BAYERPOOL
Za nami najdziwniejszy rok w nowożytnych dziejach futbolu – pandemia wywróciła do góry nogami terminarz klubowy i zniszczyła plany rozgrywek reprezentacyjnych. Jak na rewolucję, w rankingach najlepszych europejskich piłkarzy na poszczególnych pozycjach zaszły doprawdy niewielkie zmiany.
LESZEK ORŁOWSKI
Przed rokiem pisaliśmy, że nasza klasyfikacja jest czerwono-pomarańczowa, gdyż zdominowali ją gracze Liverpoolu oraz reprezentacji Holandii. Tym razem kolor czerwony uległ wzmocnieniu, gdyż LFC znów był świetny, ale jeszcze lepszy był także strojący się w tę barwę Bayern. Z tych dwóch klubów wywodzi się aż dziesięciu członków dwóch drużyn marzeń roku 2020, czyli blisko połowa, a jeden z piłkarzy, Thiago Alcantara, reprezentował oba. Przepraszamy za monotonię, ale inaczej się po prostu nie dało. Mamy wrażenie, że jedenastka zmontowana z piłkarzy obu tych zespołów przez kilka lat ogrywałaby wszystkich sto do zera.
(…)
OBROŃCY: LEWI
Trudno zrozumieć, dlaczego Angelino miał tak słabą prasę w Manchesterze, czemu Pep Guardiola w nim nie zagustował. Lipsk zrobił na Hiszpanie złoty interes, bo to petarda, maszyna do asystowania i strzelania goli. Jesienią grał też jako skrzydłowy, ale… szkoda go na tę pozycję! Robertson przegrał z nim o włos, bo za nim w sumie rok nie gorszy od 2019. Chilwell za to poszedł strasznie w górę, to w tej chwili wzorcowy boczny obrońca. Guerreiro stał się jesienią ulubionym kolegą Haalanda na połowie rywala, jego aktywność wprost porażała, starał się robić wszystko. Theo został po mistrzowsku odbudowany w Milanie. Nie ma dziś na tej pozycji zawodnika o większej sile dynamicznej w ataku niż on. Gaya to w Valencii prawdziwy rodzynek, jednak powinien jak najszybciej przenieść się gdzieś między równych sobie. Mendy znakomicie broni, ale ma za mało śmiałości w ataku. Alba w zasadzie dopiero w grudniu zagrał na miarę możliwości, ale są one tak przeogromne, że wystarczyło. Reguilon pasowałby do Realu bardziej niż Mendy, bo on z kolei nie ma żadnych oporów przed włączeniem się do ataku, a gdy to zrobi, na ogół pomaga zespołowi. Lucas gdy grał, był świetny, ale ma w Bayernie poważny problem, któremu na imię Alphonso, a na nazwisko Davies.
POMOCNICY: COFNIĘCI
Kimmich to jedynka bezdyskusyjna, a gdyby jesienią, tak jak wiosną, grał na prawej obronie, także na tej pozycji sklasyfikowalibyśmy go na pierwszej lokacie. Dziś to pomocnik doskonały, który widzi na boisku wszystko, umie zagrać, gdzie należy i przewiduje ruchy rywali. Henderson niewiele stracił z ubiegłorocznej solidności, natomiast jeśli chodzi o błysk, to trochę tak. Kante odwrotnie: jak czasami zagra albo strzeli, to świat się kłania, ale już nie tłamsi wszystkich – partnerów i rywali – w środku pola, jak czynił to kiedyś. Rodri coraz lepiej czuje tempo gry City i zaczyna sterować ruchem. Witsel grał dobrze, ale jesienią jakby Borussia wymykała mu się z rąk, nie trzymał już lejców tak pewnie. Tielemans w końcu zaczął grać na miarę ogromnego talentu. Verratti w dziesiątce być musi, ale wciąż liczymy, że jeszcze kiedyś zajmie na swojej pozycji pierwsze miejsce, gdyż byłoby to z korzyścią dla futbolu jako takiego. De Jong niby w Barcelonie nie spełnia wielkich nadziei, ale przez cały rok i tak był najlepszym środkowym pomocnikiem, szkoda, że gdy w jednym meczu robi krok do przodu, to w kolejnym się cofa. Sigurdsson został w Evertonie cofnięty zza napastnika do sali maszyn i wyszło mu to na bardzo dobre. Guendogan grał jak zawsze, czyli bardzo pewnie i mądrze.
POMOCNICY: WYSUNIĘCI
De Bruyne utrzymał pierwszeństwo, bo wciąż jest najlepszy, zwłaszcza rozpędzony z piłką. Rok temu pisaliśmy, że tęsknimy za jeszcze jednym playmakerem, dla którego przychodzi się na stadion i oto okazał się takim Bruno Fernandes – do Premier League wszedł z drzwiami. To zawodnik, który nie bierze jeńców; każde zagranie planuje jako majstersztyk i zaskakująco wiele takimi się okazuje. Thiago klasyfikujemy tak wysoko za wybitną wiosnę, zwłaszcza w Lidze Mistrzów, a pomimo straconej z powodu urazów jesieni, Kroosa za wielkie mecze rozegrane na przestrzeni całego roku, choć nie brakowało także miernych. Barella przez nokaut wygrał rywalizację o miejsce w pomocy Interu ze Stefano Sensim i w tym roku już zdecydowanie poświęcił się ofensywie.
(…)
***
PRZED BAYERNEM BYŁO KOELN. CZY CHCESZ ZOSTAĆ ZE MNĄ MISTRZEM NIEMIEC?
Sukces ma wielu ojców. Ale historia sukcesu 1. FC Koeln na początku lat 60. miała tylko jednego – Franza Kremera. Koloński przedsiębiorca zajmujący się artykułami biurowymi i promocyjnymi był wizjonerem, którego długofalowe planowanie wyprzedziło epokę.
MACIEJ IWANOW
Kremer, jeden z założycieli Bundesligi, jest postacią dla niemieckiej piłki legendarną. W Kolonii, mimo iż minęło ponad pół wieku od jego śmierci, dalej wspominany jest z sentymentem, podziwem i dumą. We wczesnych latach 60. 1. FC Koeln było gwarancją sukcesu, tak jak obecnie jest nim Bayern Monachium. Klub znad Renu odcisnął piętno na historii niemieckiej piłki.
Piątek trzynastego
Kremer był przewodniczącym klubu Koelner BC 01, ale miał ambicję, by zjednoczyć miasto pod wspólnym, piłkarskim sztandarem. Dlatego pragnął nakłonić członków swojego klubu i SpVgg Suelz 07 do połączenia. Na zebraniu zadał jedno pytanie: – Czy chcecie zostać ze mną mistrzem Niemiec? Chcieli. Kremer był charyzmatycznym i pewnym siebie człowiekiem, więc nie zajęło mu wiele czasu, by przekonać ostatnich wątpiących do tego przedsięwzięcia. W lutym 1948 roku założono 1. FC Koeln. Wprawdzie w piątek trzynastego, ale dla miasta miał się to okazać najszczęśliwszy dzień w powojennej historii.
Obecnie ton Bundeslidze nadaje Bayern Monachium. Bawarczycy są motorem napędowym niemieckiej piłki, największym i najpoważniejszym graczem, bez którego aprobaty trudno o jakiekolwiek zmiany. Na przełomie lat 50. i 60. taką rolę pełniło Koeln. Z całą swoją arogancją i bezczelnością. Pod rządami prezydenta Kremera wyznaczało trendy. Było pionierem wszelkich nowinek. W 1953 roku otwarto ośrodek treningowy Geissbockheim, który pochłonął monstrualne jak na tamte czasy pieniądze. Kremer nie liczył się z kosztami, bo wiedział, że to zaprocentuje. Był pochłonięty swoją wizją, nikt nie mógł go od niej odwieść. Sam siebie nazywał demokratycznym dyktatorem. Ośrodek Koeln regularnie odwiedzali przedstawiciele innych klubów z kraju czy nawet z zagranicy, bezwstydnie kopiując pomysły. Działacze Bayernu w latach 60. wielokrotnie konsultowali z Kremerem plany i posunięcia w sferze administracyjnej i infrastrukturalnej.
Siłownie, gabinety masażu, klubowa restauracja, boiska treningowe. A wszystko umiejscowione w pasach zieleni. Ośrodek budził podziw, Koeln wyznaczało tempo i rytm niemieckiej piłki. Klub był bogaty, potężny, a najważniejsze decyzje podejmował jako pierwszy. Motto Kremera brzmiało: wszystko co najlepsze dla 1. FC Koeln! Był zapatrzony w najlepszą wówczas drużynę w Europie, Real Madryt, chciał stworzyć podobną potęgę w Niemczech.
(…)
WSZYSTKIE TEKSTY I WYWIADY MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (01/2021)
NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”
Co jeszcze można znaleźć w nowej „Piłce Nożnej”?
4. TEMAT TYGODNIA: WIELKA SONDA „PN” – KTO NAJLEPSZYM POLSKIM PIŁKARZEM W HISTORII
12. 90 MINUT Z JACKIEM GÓRALSKIM
14. PRETEKSTY RYSZARDA NIEMCA
15. PRAWDA FUTBOLU ROMANA KOŁTONIA
16. JESIEŃ W WYKONANIU KLUBÓW EKSTRAKLASY
21. NAJLEPSI W GRUDNIU W EKSTRAKLASIE
22. DOGRYWKA Z GRZEGORZEM WOJTKOWIAKIEM
24. NA KTÓRYCH POZYCJACH POTRZEBUJĄ WZMOCNIEŃ KLUBY EKSTRAKLASY
25. PLEBISCYT „PN” – NOMINACJE W KATEGORII PIERWSZOLIGOWIEC ROKU
26. 2 ANGRY MEN, CZYLI FILIP KAPICA I MATEUSZ ŚWIĘCICKI
28. DECLAN RICE LICYTOWANY WYSOKO
30. GDZIE SZUKAĆ ROZRYWKI W PREMIER LEAGUE
32. TOP 110, KLASYFIKACJA NAJLEPSZYCH EUROPEJSKICH ZAWODNIKÓW W 2020 ROKU
35. ATLANTA UNITED Z NOWYM TRENEREM
36. FRANZ KREMER, CZŁOWIEK, KTÓRY WYPRZEDZIŁ BAYERN