Przejdź do treści
Mecze T-ME o jednej porze? Utopia, czy realny scenariusz?

Polska Ekstraklasa

Mecze T-ME o jednej porze? Utopia, czy realny scenariusz?

Jedną z nowinek, z którą spotkali się kibice na początku rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy są całkiem nowe godziny rozgrywania spotkań. Jest to jedynie zmiana kosmetyczna, związana z szybko zapadającym zmrokiem i niską temperaturą. Czy jednak w niedalekiej przyszłości jest szansa na to, by mecze naszej rodzimej ligi nie były tak porozrzucane po całym weekendzie?

Czy nasza liga potrzebuje zmian?

Najświeższe doniesienia z T-Mobile Ekstraklasy na PilkaNożna.pl – KLIKNIJ!

Mecze o różnych godzinach

Każde z ośmiu spotkań ligi jest aktualnie rozgrywane o innej porze. Dwa mecze w piątek, obecnie dwa w sobotę, trzy w niedzielę i jedno spotkanie w poniedziałek. Każde z nich jest jednak pokazywane w telewizji, czasami na kilku kanałach jednocześnie. Kibice maja więc wszystko podane jak na tacy, ładnie opakowane, poprzedzone rozmowami dziennikarzy i komentatorów, wywiadami z trenerami oraz piłkarzami. Nic tylko wziąć w dłoń pilot, otworzyć zimne piwo i delektować się futbolem. No, z tym delektowaniem to może faktycznie lekka przesada, ale nie ulega wątpliwości, że każdy fan polskiej piłki, jeśli tylko wyłoży kilkadziesiąt złotych na przeróżne platformy i abonamenty, może dostać towar dość dobrej jakości.

Jakie są tego efekty? Mniej więcej takie, że frekwencja na stadionach, mimo tego, że praktycznie z roku na rok mamy coraz piękniejsze i funkcjonalne areny, wcale nie jest imponująca. W spadku po EURO 2012 Wrocław, Poznań i Gdańsk otrzymały fantastyczne obiekty, które jednak zapełniają się jedynie od święta, czyli w przypadku wizyty reprezentacji Polski lub naprawdę wielkiego szlagieru ligowego, np. przyjazdu warszawskiej Legii. Oczywiście, nieudolność ludzi, którzy tymi stadionami zarządzają to jedna strona medalu, ale możliwość obejrzenia każdego meczu, bez ściągania kapci na własnej kanapie także ma tu swój wpływ.

Co starsi kibice na pewno pamiętają czasy, kiedy ekstraklasa nie była tak powszechnie dostępna. Owszem, w telewizji można było zobaczyć lepsze spotkania, ale przecież wiele meczów było rozgrywanych o tej samej porze, dlatego nieodzownym przyborem każdego fana było radio, za pomocą którego można było słuchać relacji słynnego Studia S13. To przenoszenie się ze stadionu na stadion, te emocje związane z komentarzem radiowym i ślęczenie przez 90 minut przy głośnikach. To było to. Dzisiaj Studio S13 to już przeszłości, audycja została zlikwidowana, ponieważ nie miała racji bytu (no chyba, że weźmiemy pod uwagę ostatnie kolejki, które są rozgrywane o jednej godzinie). Szkoda.

Za granicą jednak można

A jak to jest w innych krajach? Zawsze przecież dążymy do najlepszych, chcemy by nasza liga przynajmniej zbliżyła się do Bundesligi czy Premier League, więc warto rzucić okiem jak tam wygląda system rozgrywek. W Anglii, co zapewne każdy nieco zagłębiony w temat kibic wie, mecze o godzinie 15 w soboty nie są pokazywane w tamtejszej telewizji. Dlaczego? Ano właśnie dlatego, żeby kibice nie siedzieli w domach i pubach, ale przychodzili na stadiony. Czy taki odgórny zakaz podziałał? Wystarczy spojrzeć na frekwencje na obiektach klubów Premier League. Od Old Trafford po Craven Cottage, praktycznie wszędzie notujemy komplety. Podobnie jest w Niemczech, chociaż akurat tam żadnych zakazów czy nakazów nie ma. Spora część spotkań w danej kolejce jest rozgrywana w soboty o godzinie 15:30 i też ciężko dostrzec przynajmniej jeden obiekt, który świeciłby pustkami. Te przykłady można oczywiście mnożyć, ale ciężko w Europie znaleźć drugą taką ligę, w której KAŻDY mecz jest grany o innej godzinie.

Ok, żeby nie było, ściąganie ludzi na trybuny należy zacząć przede wszystkim od podwyższenia poziomu futbolu, a nie tylko poprzez zmiany w grafiku i przesunięcia godzin rozpoczęcia spotkań. Takie zmiany na pewno by pomogły, ale obecnie raczej nie są możliwe. T-Mobile Ekstraklasa to przecież jeden z flagowych okrętów Canal Plus i Polsatu. Każdy mecz to określone dochody dla stacji, a co za tym idzie także dla klubów. Dla wielu z nich, pieniądze z tytułu praw do transmisji to główne źródło dochodu, a gdyby danego (powiedzmy tego mniej atrakcyjnego klubu) w telewizji nie było, lub był pokazywany bardzo rzadko, to i na zbyt duże gratyfikacje nie mógłby on liczyć. I tak rachunek finansowy się zamyka. Zmian spodziewać się nie możemy, a szkoda bo zapełniające się co kolejkę stadiony nie tylko powiększyłyby wpływy klubów z biletów, ale także nakręciły koniunkturę na cały nasz futbol. EURO nie pomogło, warto więc spróbować czegoś innego.

Grzegorz Garbacik
PilkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024