Los Milika uzależniony od kaprysu jego szefa
Zimowe okno transferowe trwa już od kilku dobrych dni, a Arkadiusz Milik nadal nie zmienił klubu. Co więcej, jak wynika z informacji „La Gazzetta dello Sport”, odejście polskiego napastnika nie jest wcale przesądzone.
Los Milika jest uzależniony od kaprysów jego szefa (fot. Reuters)
Przypomnijmy, że Milik chciał zmienić barwy klubowe już w lecie, kiedy to jego usługami bardzo poważnie zainteresowany był Juventus. Mistrzowie Włoch nie zamierzali jednak rozbijać banku na zawodnika, który znajdował się w ostatnim roku obowiązywania swojej umowy i dlatego temat transferu upadł.
Po reprezentanta Polski zgłosiły się również inne kluby, ale w tym wypadku to sam Milik odrzucał kolejne propozycje i ostatecznie pozostał pod Wezuwiuszem. Aurelio De Laurentiis uznał jednak, że napastnik zachował się nielojalnie i podjął decyzję o jego odsunięciu od pierwszej drużyny.
Efekt był taki, że 26-latek stracił szansę na grę i na kilka miesięcy został odsunięty od poważnego futbolu. Jedyne minuty na boisku Milik otrzymał podczas zgrupowania reprezentacji, ale to była jedynie kropla w morzu potrzeb.
Wiadomo więc było, że piłkarz musi zmienić klub w styczniu, tak by wrócić do formy i zapracować sobie na powołanie do kadry na mistrzostwa Europy. Sam Jerzy Brzęczek wysłał z kolei ostrzeżenie zawodnikom, którzy nie grają. – Teraz nie chcę stwierdzać jednoznacznie, czy ktoś zostanie powołany, czy nie, jeśli będzie miał mało rozegranych minut. Są różne sytuacje, różni zawodnicy, różna jakość. Decyzje nie będą łatwe – powiedział.
Wydawać by się mogło, że przed Arkadiuszem Milikiem prosta decyzja i jego zimowy transfer jest przesądzony. Nic bardziej mylnego. Wspomniana „La Gazzetta dello Sport” donosi bowiem, że w klubie nie zamierzają pójść piłkarzowi na rękę i nie obniżą jego ceny. De Laurentiis oczekuje za Polaka 15 milionów euro, co z kolei przy graczu, który za nieco mniej niż pół roku będzie dostępny za darmo, jest mocno wygórowaną kwotą.
Może się więc okazać, że chętni do skorzystania z usług Milika wcale nie będą się ustawiać w długiej kolejce i jeśli prezydent SSC Napoli nie zmiękczy swojego stanowiska – na co szanse są raczej małe – to piłkarz zostanie na lodzie.
W takim układzie reprezentant Polski mógłby odejść po sezonie za darmo, a to oznacza, że miałby możliwość wynegocjowania wyższego kontraktu. Problem w tym, że taki scenariusz byłby także równoznaczny ze spędzeniem kolejnych miesięcy poza grą i niemal pewną utratą EURO.
Grzegorz Garbacik