Z dala od kosmicznych transakcji z angielskiej Premier League, zimowe mercato we Francji przebiegło tradycyjnie bardzo spokojnie. Restrykcje i kontrole klubowych finansów, które zaostrzyły się w ostatnich latach spowodowały, iż francuscy działacze starają się zmniejszyć do minimum związane z transferami ryzyko. Nie znaczy to jednak, że podczas minionego okienka transferowego, kluby z Ligue 1 nie były aktywne na piłkarskim rynku.
Ofensywne korekty
Borykające się z kłopotami w ofensywie Rennes, dokonało w styczniu wzmocnień w napadzie. Tylko podczas letniego mercato klub opuściło aż czterech napastników. Z Bretanią pożegnali się wówczas Moussa Sow, Ismael Bangoura, Jimmy Briand oraz Asamoah Gyan. W ich miejsce działacze Rennes sprowadzili tylko jednego zawodnika, co znacznie ograniczyło ofensywny potencjał drużyny Frederica Antonettiego. Co więcej, Sylvain Marveaux, na którym ma spoczywać obowiązek kreowania gry w ataku, przebywa ostatnio częściej w gabinecie lekarzy niż na boisku. Nic więc dziwnego, że szkoleniowiec aktualnego lidera Ligue 1 zdecydował się na aktywną politykę na transferowym rynku. Aby zwiększyć ofensywną siłę rażenia jedenastki z Bretanii, zdecydowano się sprowadzić reprezentanta Togo Abdoulrazaka Boukariego za kwotę pięciu milionów euro. Dwudziestotrzyletni skrzydłowy zmienił klubowe barwy po ponad czterech latach gry w RC Lens i ma być lekarstwem na ofensywne problemy drużyny trenera Antonettiego. Drugim zawodnikiem, który dołączył zimą do Rennes, jest 21-letni John Verhoek. Holenderski środkowy napastnik występował dotychczas w drugoligowym FC Den Bosch, gdzie strzelił dziesięć bramek w siedemnastu spotkaniach.
Wielkie sprzątanie
Jednak francuską transferową zimę ożywiły przede wszystkim wydarzenia i manewry wokół klubu z Monaco. Na początku stycznia, po wstydliwej porażce w ramach Pucharu Francji przeciwko Chambéry (piąta liga) zwolniony został trener Guy Lacombe. Na stanowisku szkoleniowca drużyny z księstwa pojawił się Laurent Banide, który od razu wziął się za porządki. Do Wolfsburga wypożyczony został bardzo nieskuteczny Dieumerci Mbokani, za którego latem zapłacono aż siedem milionów euro. Szeregi Saint-Etienne zasilili natomiast Pierre-Emerick Aubameyang oraz Alejandro Alonso. Jeśli chodzi o zakupy Banide, który już pełnił funkcje pierwszego trenera AS Monaco w sezonie 2006-2007, zdecydował się przede wszystkim wzmocnić linię pomocy. Do zajmującego aktualnie odległą dziewiętnastą lokatę klubu dołączyli Grégory Lacombe, Moussa Maazou, Georgie Welcome, Pascal Feindouno i Mahamadou Diarra oraz Benjamin Moukandjo jedna z rewelacji aktualnych rozgrywek Ligue 2. Wypożyczony do końca sezonu Grégory Lacombe jest, jako wychowanek klubu z księstwa dobrze znany dla trenera Banida, bowiem ten ostatni był dyrektorem piłkarskiej akademii AS Monaco w latach 1990-2002. Natomiast dla Diarry i Feindouno transfer do Monaco jest synonimem powrotu do Ligue 1. Obaj piłkarze podpisali kontrakty wyłącznie do końca bieżącego sezonu licząc, że ich występy w barwach AS Monaco przyciągną uwagę klubów o większej renomie. Po tym jak obaj piłkarze opuścili francuską Ligue 1, ich kariery stanęły w miejscu i dlatego zgodzili się na powrót, aby ponownie dać o sobie przypomnieć.
Napastnicy, towar pożądany
Warto zauważyć, iż podobnie jak w innych dużych ligach europejskich, to właśnie napastnicy byli tej zimy najbardziej rozchwytywani przez francuskie kluby. Montpellier wykupiło za pół miliona Euro Nigeryjczyka Johna Utakę, który po trzech latach spędzonych w angielskim FC Portsmouth powrócił na boiska Ligue 1. Działacze Żyrondystów z Bordeaux wypożyczyli występującego dotychczas w Dynamo Kijów Brazylijczyka André. Dwudziestoletni reprezentant Canarinhos ma być alternatywą dla Moussy Maazou, który po medialnej wpadce i konflikcie z kibicami, zdecydował się wrócić do Monaco. Kolejnym napastnikiem, który dołączył do klubu francuskiej ekstraklasy jest Jonathan Ayité. Grający ostatnio w drugoligowym Nîmes Olympique piłkarz zasilił szeregi zaskakującego beniaminka z Brest. Spowodowana kontuzją absencja Nolana Roux odsłoniła słabe strony jedenastki ze Stade Francis Le Blé. Pod nieobecność czołowego napastnika, drużyna trenera Alexa Dupont nie potrafi wygrać ligowego spotkania. Dlatego, aby zmniejszyć zależność wyników drużyny od formy Nolana Roux, zdecydowano się ściągnąć zawodnika o podobnym profilu. Dwudziestopięcioletni Ayité, który już grał w barwach Stade Brestois w latach 2007-2009 kosztował ponad milion euro. W końcu, ostatnim z tej długiej listy napastników, którzy zasilili składy klubów z Ligue 1 jest Koreanczyk Jung Jogook. Dwudziestosześcioletni reprezentant Korei Południowej zdecydował się kontynuować swoją karierę w Europie i przeniósł się z kilkumilionowego Seulu do maleńkiego Auxerre. Jogook jest pierwszym azjatyckim piłkarzem AJ Auxerre i trzecim Koreańczykiem występującym w Ligue 1.
Goodbye Ligue 1
Na koniec warto wspomnieć o piłkarzach, których już wiosną nie zobaczymy na francuskich boiskach. Tradycyjnie, tej zimy piłkarze z Ligue 1 wybrali kierunek angielskiej Premier League. Do prowadzonej przez Gerarda Houllier Aston Villii dołączył kameruński pomocnik Jean II Makoun, który nigdy nie przekonał do siebie kibiców ze Stade Gerland. W ramach tej transakcji do klubowej kasy Lyonu trafiło sześć milionów euro, co stanowi zaledwie połowę kwoty jaką Lyon zapłacił latem 2008 roku za sprowadzenie tego zawodnika. Drugim piłkarzem, który zdecydował się na przeprowadzkę do Anglii jest Stéphane Sessegnon. 26-letni pomocnik był w ostatnim czasie skonfliktowany z trenerem Kombouaré, który od początku tego sezonu widział w nim wyłącznie rezerwowego. Sfrustrowany tym statusem Sessegnon, nie trenował z resztą drużyny Paris Saint-Germain przez blisko trzy tygodnie i wprost wymusił swój transfer na działaczach paryskiego klubu. Za niezdyscyplinowanego reprezentanta Beninu działacze Sunderland musieli jednak zapłacić aż siedem milionów euro.
Jordan Berndt