Liga Narodów: Włosi zagrają w Final Four
Reprezentacja Włoch pewnie i bez żadnych kłopotów pokonała 2:0 Bośnię i Hercegowinę. Dzięki zwycięstwu Italia zajęła pierwszej miejsce w „polskiej” grupie na poziomie Dywizji A i weźmie udział w turnieju finałowym Ligi Narodów UEFA.
Przebywający aktualnie na kwarantannie Roberto Mancini ma uzasadnione powody do zadowolenia. (fot. Reuters)
Włosi przyjechali do Sarajewa w jednym tylko celu: odnieść zwycięstwo, które zapewni im pierwsze miejsce w grupie, a w konsekwencji, uzyskują oni kwalifikację do turnieju finałowego Ligi Narodów UEFA. I tak się właśnie stało. Podopieczni
Roberto Manciniego pewnie i bez żadnych kłopotów ograli Bośnię i Hercegowinę.
Już od pierwszego gwizdka portugalskiego sędziego Artura Diasa można było zaobserwować daleko posuniętą dominację przybyszów z Półwyspu Apenińskiego. Italia na przestrzeni dziewięćdziesięciu minut, podobnie zresztą jak w poprzednim meczu przeciwko Polsce (2:0), posiadała przewagę w dosłownie każdym aspekcie gry. Swobodne konstruowanie akcji ofensywnych i łatwość w dochodzeniu do sytuacji podbramkowych – to był znak firmowy „Squadra Azzurra” w środowy wieczór.
Włochy objęły zasłużone prowadzenie w dwudziestej drugiej minucie. Wówczas występujący co dzień w Torino Lorenzo Insigne dostrzegł pozostawionego bez krycia w obrębie pola karnego Andreę Belottiego i obsłużył go prostopadłym podaniem, a ten, oddał strzał nie do obrony dla bośniackiego golkipera.
W dalszej części spotkania byliśmy świadkami prawdziwej strzelaniny. Reprezentacja Włoch niemal nieustannie ostrzeliwała bramkę strzeżoną przez Kenana Piricia, lecz jednocześnie była przy tym nader nieskuteczna, bowiem – mimo wielokrotnych prób – nie zamieniła na gola niezliczonych wręcz okazji do podwyższenia prowadzenia.
Próbował Domenico Berardiego, który w swoim stylu ściął do środka i oddał lewą nogą mocny strzał, ale wspomniany Pirić zdołał pomyślnie interweniować. Próbował także Insigne, po którego finezyjnym uderzeniu piłka musnęła słupek. Próbował również Federico Bernardeschi, lecz piłka po jego strzale trafiła tylko w poprzeczkę. Tak wymieniać można by długo i długo.
Włochom po raz drugi udało się umieścić futbolówkę w siatce w sześćdziesiątej ósmej minucie, kiedy to Locatelli zagrał do wychodzącego na wolne pole Berardiego, a ten efektownym strzałem z powietrza zmusił bezradnego Piricia do ponownej kapitulacji.
Mancini i spółka nie dość, że zajęła pierwsze miejsce w „polskiej” grupie na poziomie Dywizji A i dzięki temu weźmie udział w turnieju finałowym Ligi Narodów UEFA, to na dodatek przedłużyła swoją imponującą serię kolejnych meczów bez porażki. Wynosi ona obecnie aż dwadzieścia dwa spotkania z rzędu.
Jan Broda