Przejdź do treści
Liga Mistrzów: Wielki przekręt w Londynie

Ligi w Europie Liga Mistrzów

Liga Mistrzów: Wielki przekręt w Londynie

Data 6 maja 2009 roku już na zawsze zapisze się w historii Ligi Mistrzów. To właśnie tego dnia doszło do największego skandalu i przekrętu od powstania tych elitarnych rozgrywek.Liga Mistrzów: Czas na rewanż i wojnę! – KLIKNIJ!

FC Barcelona dzięki przepięknej bramce Andresa Iniesty uratowała remis na Stamford Bridge i tym samym awansowała do wielkiego finału. Po meczu nikt nie mówił jednak o trafieniu Hiszpana. Postanowiliśmy przypomnieć nieco wydarzenia z tego pamiętnego dnia, który już zawsze będzie podawany jako przykład dziwnych i kompletnie niezrozumiałych decyzji sędziowskich.

Z pewnymi kwestiami można się spierać. Z niektórymi można się nie zgadzać, ale z faktami po prostu nie można polemizować: podczas rewanżowego meczu półfinałowego pomiędzy Barceloną i Chelsea Londyn sędzia nie podyktował dla The Blues aż czterech ewidentnych rzutów karnych. Współczesna historia futbolu nie pamięta drugiego takiego przypadku.

Wspomniane starcie Barcelony z Chelsea było zapowiadane jako wielki spektakl, jak bój gigantów europejskiego futbolu, jednak jak się okazało, było to teatr tylko jednego aktora – Toma Henninga Ovrebo, arbitra głównego spotkania.

Pierwszego rzutu karnego Ovrebo nie przyznał po ewidentnym faulu Daniego Alvesa na Florencie Maloudzie. Francuz wbiegał ze skrzydła w pole karne Barcelony, jednak Brazylijczyk najpierw ściągał go za koszulkę, a następnie niemal frontalnie zatrzymał w biegu. Eksperci nie mieli wątpliwości. Sędzia musiał wskazać w tej sytuacji na wapno.

Nie mniej oczywiste były kolejne „sporne” akcje. Drugą jedenastkę Chelsea powinna otrzymać po przewróceniu Didiera Drogby przez Erica Abidala w obrębie pola karnego. Snajper The Blues był już w stuprocentowej sytuacji i gdyby nie szarpanie go za trykot przez Francuza i kopnięcie w nogę, to można śmiało postawić tezę, że piłka zatrzepotałaby w siatce bramki strzeżonej przez Valdesa. Gwizdek arbitra milczał jednak jak zaklęty.

Idźmy dalej. Druga połowa spotkania. Piłka po strąceniu głową przez Maloudę spada wprost pod nogi Nicolasa Anelki. Temu zostaje jedynie minąć Gerarda Pique i znaleźć się sam na sam z bramkarzem Barcelony. Francuz sprytnie przerzuca piłkę obok Hiszpana i zaczyna biec na obieg, ale Pique wykazuje się jeszcze większym „sprytem”, ponieważ zatrzymuje piłkę ręką. Jego zagranie widzieli chyba wszyscy piłkarze na boisku, kibice na trybunach i miliony przed telewizorami, ale sędzia główny i jego pomocnik z linii bocznej ponownie niczego nie dostrzegli. Ciężko sobie wyobrazić bardziej oczywiste zagranie ręką.

Wreszcie na koniec ostatnia sytuacja, po której jeden z piłkarzy Chelsea musiał ustawić sobie piłkę na jedenastym metrze od bramki Valdesa i wykonać rzut karny. W doliczonym czasie gry gospodarze wykonywali korner, po którym strącona piłka spadła wprost pod nogi Michaela Ballacka. Niemiec nie zastanawiał się długo i huknął jak z armaty. Być może by trafił, a być może nie, jednak nie zmienia to faktu, że piłka zatrzymała się na wysoko wyciągniętej ręce Samuela Eto’o.

Film z dokładną analizą czterech sytuacji, w których sędzia musiał podyktować rzuty karne – KLIKNIJ!

Wspomnienie tego, co stało się na Stamford Bridge przed kilkoma laty nie ma na celu doszukiwania się teorii spiskowych, wedle których Barcelona jest faworyzowana przez UEFA. Warto sobie przypomnieć jednak, że takie zdarzenie miało miejsce, a suchej nitki na Ovrebo nie zostawili wówczas fachowcy nie tylko z Anglii, ale niemal z każdego zakątka świata.

Europejska Federacja Piłkarska mimo ewidentnych dowodów nie potępiła swojego pracownika, jednak w kilka miesięcy po tych wydarzeniach postanowił on zakończyć swoją międzynarodową przygodę. Historia lubi się powtarzać, ale chyba wszyscy mają nadzieję, że podobnych obrazków już nigdy nie będziemy zmuszeni oglądać w piłce nożnej. Przynajmniej na tym poziomie.

Grzegorz Garbacik,
PilkaNożna.pl

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 48/2024

Nr 48/2024