Niespodzianki nie było. Real Madryt pokonał FC Barcelonę 2:1 w El Clásico, notując tym samym czwarte zwycięstwo z rzędu w najsłynniejszym, ligowym meczu na świecie. Dzięki wygranej stołeczna drużyna wskoczyła na fotel lidera.
Vinicius i Benzema byli wyróżniającymi się postaciami w ekipie Realu Madryt (fot. Reuters / Forum)
Pierwsze w tym sezonie El Clasico miało swój wyjątkowy wydźwięk. FC Barcelona po raz pierwszy mierzyła się z Realem Madryt odkąd Leo Messi opuścił drużynę. Wielu podkreślało, że niedzielne spotkanie jest pierwszym w nowej erze katalońskiego klubu jak i potyczek obu zespołów.
Dość nieoczekiwanie początek spotkania należał do FC Barcelony, która szybko zagościła się na połowie Realu tworzyła spokojnie atak pozycyjny. Spodziewano się, że Real szybko rzuci się do ataku i podyktuje własne warunki, jednak przyjezdni rozsądnie podeszli do tego spotkania i skupili się na pilnowaniu ustawienia i bronieniu dostępu do własnej bramki.
Mimo widocznej przewagi Barcelony w posiadaniu, kompletnie nie miało to żadnego odniesienia do zagrożenia pod bramką Realu, który po nieco ponad kwadransie nabrał wigoru i zintensyfikował akcje w ofensywie. Szczególnie wyróżniał się Vinicius Jr, który rozegrał kilka obiecujących akcji, kiwając przy tym rywali jak tyczki.
W 25. minucie Blaugrana miała najlepszą okazję do strzelenia bramki i zarazem objęcia prowadzenia. Memphis Depay świetnie wypatrzył Sergino Desta wybiegającego wprost przed bramkę rywala i Amerykanin mając bardzo dużo wolnej przestrzeni wokół przestrzelił z kilku metrów, mając przed sobą wyłącznie Thibauta Courtouisa.
Niewykorzystane okazje się mszczą i tak też było w tym spotkaniu. Raptem siedem minut później Real przeprowadził świetną kontrę, której głównym architektem był David Alaba. Austriak świetnie włączył się w akcję ofensywą i po długim, indywidualnym rajdzie na połowie Barcelony defensor Realu popisał się kapitalnym uderzeniem ze skraju pola karnego. Piłka znalazła drogę do siatki i Królewscy prowadzili 1:0.
Pierwsza połowa mogła się podobać, choć widowisku brakowało przede wszystkim intensywności oraz szybkości. Obie drużyny misternie przygotowały swoje sytuacje i teoretycznie przewagę optyczną mieli zawodnicy Barcelony, choć element ten nie przełożył się na skuteczność wykończenia akcji.
Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. Ponownie FC Barcelona była przy piłce i szukała akcji na wagę wyrównania wyniku. Już w pierwszej akcji po wznowieniu Katalończycy uderzyli w kierunku bramki, jednak strzał jednego z graczy gospodarzy został zablokowany.
W 62. minucie Karim Benzema miał idealną okazję do podwyższenia wyniku. Francuz świetnie rozegrał piłkę na połowie rywala a później otrzymał od Modricia idealną futbolówkę tuż przed bramką Ter Stegena. Benzema wolejem uderzył wprost w środek bramki, gdzie stał niemiecki bramkarz.
Jeszcze w doliczonym czasie gry Real zdołał trafić drugiego gola, Lucas Vazquez wykorzystał zamieszanie w polu karnym Barcelony i z bliskiej odległości skierował piłkę do siatki gospodarzy. Raptem kilkadziesiąt sekund później Barcelona zdołała odpowiedzieć, Sergino Dest dograł w obręb pola karnego i Kun Aguero trafił do siatki notując swojego pierwszego gola w barwach nowego klubu, jednak to zbyt mało, aby myśleć o jakichkolwiek punktach w El Clasico, które po raz czwarty z rzędu padają łupem Realu Madryt.
Drużyna Carlo Ancelottiego dzięki wygranej w Barcelonie zajmuje pozycję lidera LaLiga, wyprzedzając Sevillę, która dziś wysoko pokonała Levante. FC Barcelona wciąż tkwi na 8. pozycji w tabeli ligowej.
młan, PiłkaNożna.pl