Skazywany na porażkę Espanyol Barcelona nieoczekiwanie pokonał 2:1 faworyzowany Real Madryt w meczu 8. kolejki hiszpańskiej La Liga.
Bez cienia wątpliwości Real przeżywa dołek (a może wręcz kryzys?) formy. Liczby nie pozostawiają żadnych złudzeń. Bilans madrytczyków w trzech ostatnich meczach prezentuje się nad wyraz słabo: remis, porażka, porażka.
Wydawać by się mogło, że po dwóch spotkaniach z rzędu bez zwycięstwa, ligowa konfrontacja z Espanyolem, który w bieżącym sezonie tuła się w dolnych sferach tabeli i tylko raz cieszył się z kompletu punktów, będzie idealna na przełamanie.
Tyle teoria. W praktyce bowiem stało się zupełnie inaczej. „Los Periquitos” nieoczekiwanie sprawiły sporych rozmiarów sensację i pokonały faworyzowanych „Los Blancos”. Zadecydowały o tym dwie akcje w 17. i 60. minucie.
Najpierw Adrian Embarba posłał zagranie wzdłuż pola karnego do Raula de Tomasa, a ten z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce, zaś następnie na listę strzelców wpisał się Aleix Vidal po indywidualnej szarży ofensywnej.
„Królewskich” stać było tylko na trafienie kontaktowe. Jego autorem był nie kto inny jak Karim Benzema. Francuz w 71. minucie oddał mocny i dokładny strzał tuż sprzed pola karnego, nie dając Diego Lopezowi szans na udaną interwencję.
Podopieczni Carlo Ancelottiego starali się odrobić bramkowe straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bezskutecznie. Bo choć okazji podbramkowych nie brakowało, to brakowało umiejętności ich wykorzystania.
To właśnie strzelecka niemoc jest największym problemem Realu. We wspomnianych wcześniejszych meczach przeciwko Villarrael (0:0), Sheriffowi Tyraspol (1:2) i teraz Espanyolowi, piłkarze ze stolicy Hiszpanii oddali łącznie aż 63 uderzenia, lecz tylko 2 z nich zakończyło swój lot w siatce między słupkami.
jbro, PilkaNozna.pl