JESTEM KLOS. MARCEL KLOS
Jako 14-latek został trenerem, a jeszcze jako student pisał analizy dla Joachima Loewa, który wygrywał mundial. O jego kompetencjach przekonały się kluby niemieckie, holenderskie, a teraz przekonują włoskie. W swoich szeregach chciał, a być może wciąż go chcą, Raków Częstochowa i Legia Warszawa.
Redakcja
W gabinetach szefów czołowych polskich klubów dość często wymienia się nazwisko urodzonego w Bonn 36-letniego menedżera. Menedżera, nie agenta, bo w futbolu to dwie zupełnie inne funkcje. Marcel Klos, bo o nim mowa, doskonale orientuje się w niuansach związanych z polską piłką, ale jeszcze do niej nie wszedł, realizując się najpierw w Niemczech, później w Holandii, a teraz we Włoszech. Genoę, gdzie powierzono mu stanowisko dyrektora technicznego, zaprojektował na awans oraz utrzymanie w Serie A w nieco ponad dwa lata swojej działalności. Zna pięć języków, ma wszystkie licencje trenerskie poza UEFA Pro, jako absolwentem największej w Europie uczelni sportowej Deutsche Sporthochschule w Kolonii, którą kończył m.in. Hansi Flick. Choć wstęp ten brzmi jak mało wyszukany panegiryk, Klos nie tylko w teorii, ale i praktyce jest przykładem starannie zaplanowanej, a nie wziętej z przypadku kariery menedżera piłkarskiego.
W obecnym sezonie Genoa wystartowała w Serie A wprost rewelacyjnie. Najpierw zremisowała u siebie 2:2 z Interem Mediolan, który broni scudetto, w miniony weekend podopieczni Alberto Gilardino pokonali na wyjeździe Monzę 1:0. W pierwszej rundzie Pucharu Włoch Rossoblu wyeliminowali Reggianę.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024