Jak trwoga, to do Ronaldo
Cristiano Ronaldo show w Udine. Portugalczyk w ostatnich minutach meczu strzelił dwa gole i tym samym dał Juventusowi zwycięstwo przeciwko Udinese w meczu trzydziestej czwartej kolejki włoskiej Serie A.
„CR7” nie dość, że dał zwycięstwo, to na dodatek umocnił się na pozycji lidera w klasyfikacji króla strzelców włoskiej ekstraklasy. (fot. Reuters)
Ten mecz Juventusowi nie układał się od samego początku. Już od dziesiątej minuty podopieczni Andrei Pirlo byli zmuszeni do odrabiania bramkowych strat. Rodrigo De Paul i Nahuel Molina błyskawicznie wznawiając grę z rzutu wolnego, wykorzystali chwilę rozkojarzenia w szeregach „Starej Damy”. Ten pierwszy podał, zaś ten drugi strzelił.
A przecież to nie wszystko. Gdyby Udinese miało nieco więcej szczęścia, najprawdopodobniej strzegący dostępu do bramki Wojciech Szczęsny musiałby przynajmniej dwukrotnie wyciągać futbolówkę z własnej siatki. Tak się jednak nie stało. Piłka po uderzeniu kolejno Tolgaya Arslana i Jensa Strygera Larsena za każdym razem przemknęła tuż obok słupka bądź poprzeczki.
Juventus nie potrafił w podobnych choćby stopniu zagrozić formacji defensywnej Udinese, która funkcjonowała bezbłędnie. Do czasu aż nadszedł ostatni kwadrans gry. Wówczas bowiem dwa indywidualne błędy w wykonaniu graczy „Zebrette” znacząco ułatwiły Cristiano Ronaldo zdobycie dwóch goli dających upragnione zwycięstwo.
Najpierw w osiemdziesiątej drugiej minucie stojący w murze De Paul dopuścił się zablokowania piłki ręką. Sędzia nie miał żadnych wątpliwości co do przewinienia i wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Ronaldo, który pewnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Objęcie przez Pirlo i spółkę prowadzenia nastąpiło siedem minut później. Adrien Rabiot dośrodkował w kierunku pola karnego, gdzie na piłkę czyhał „CR7”, który oddał strzał głową, a Simone Scuffet pozwolił przemknąć uderzonej piłce między jego nogami i przekroczyć linię bramkową.
Gdyby nie bramkostrzelny Portugalczyk, Juventus nie miałby na swoim koncie zwycięstwa i trzech punktów. A to zaś by oznaczało, że walka o Ligę Mistrzów stałaby się jeszcze bardziej trudniejsza. Na szczęścia jednak dla ekipy z Turynu awansowała ona w tabeli z piątego na trzecie miejsce i zrównała się pod względem liczby punktów z drugą Atalantą.
jbro, PilkaNozna.pl