Przejdź do treści
Jagiellonia nie miała litości dla Wisły

Polska Ekstraklasa

Jagiellonia nie miała litości dla Wisły

Sytuacja Wisły Kraków po ośmiu kolejkach jest po prostu katastrofalna. Biała Gwiazda przegrała swój siódmy mecz w tym sezonie. Jagiellonia dzięki wygranej 2:1 znów jest na czele tabeli.

Piłkarze Dariusza Wdowczyka przegrywają mecz za meczem

Przed niedzielnym spotkaniem obie drużyny dzieliło aż 10 punktów. Jagiellonia zamierzała zgarnąć kolejne oczka, zdając sobie sprawę z wyników osiągniętych przez Lechię i Termalicę. Gdańszczanie ograli w piątek Cracovię (1:0), natomiast Słonie poradziły sobie dzień później z Legią (2:1). Biała Gwiazdka z kolei została ostatnio zupełnie rozbita przez Śląsk Wrocław, który wbił jej aż pięć goli. Co ciekawe, wrocławianie w swoich pozostałych sześciu spotkaniach do siatki rywali trafili tylko dwukrotnie.

Oczywistym faworytem dzisiejszego starcia była Jagiellonia. W jej siłę wierzyli kibice, których na stadionie w Białymstoku zjawiło się ponad 18 tysięcy. Gospodarze pierwszą groźną sytuację stworzyli sobie już po kilku minutach. Jaga świetnie rozegrała rzut wolny, a zagranie wzdłuż bramki próbował wykończyć Taras Romanczuk. Piłka po jego uderzeniu trafiła wprost w bramkarza Białej Gwiazdy.

Michał Miśkiewicz z czystego konta cieszył się niedługo. W 12. minucie Jacek Góralski zagrał na jeden kontakt z Rafałem Grzybem, a po dośrodkowaniu drugiego z nich lekki strzał głową oddał Dmytro Chomczenowśkyj. Bramkarz Wisły przepuścił piłkę między rękawicami, a Jaga wyszła na prowadzenie.



Przyjezdni prezentowali się gorzej od podopiecznych Michała Probierza, ale nie znaczy to wcale, że nie mogli wyrównać. W 24. minucie Paweł Brożek zgrał piłkę do Mateusza Zachary, który strzelił z woleja. Futbolówka na jego nieszczęście trafiła tylko w poprzeczkę.

Po zmianie stron gra coraz częściej toczyła się w środku pola. Jagiellonia prezentowała się wyraźnie gorzej niż przed przerwą. Gospodarze mieli w obronie sporo pracy, ale wiślacy i tak długo nie byli w stanie wpisać się na listę strzelców, choć bardzo bliski był w 70. minucie Krzysztof Mączyński.

Niewiele później przypomniał o sobie będący w świetnej formie Konstantin Vassiljev. Estończyk kapitalnie uderzył z 25 metrów, a piłka wpadła w samo okienko bramki Miśkiewicza. Kibice gola obejrzeli z podziwem, ale chwilę później domagali się kolejnego, który zupełnie pogrążyłby Wisłę.

I owszem, następna bramka była, tylko że nie dla białostoczan, a dla przyjezdnych. Kilka minut przed końcem Patryk Małecki zbiegł do środka boiska, po czym z 16. metra uderzył nie do obrony. Mimo że gol był to ładny, to wiślakom nie wypadało się cieszyć. W końcu niebawem sędzia zakończył mecz. Biała Gwiazdka poniosła siódmą porażkę w tym sezonie.




tboc, PiłkaNożna.pl
fot. Łukasz Skwiot

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024