Przejdź do treści

Polska 1 Liga

I liga: Kolejna kompromitacja Pogoni

Piłkarze Pogoni Szczecin po raz kolejny udowodnili, że w tym sezonie awans po prostu im się nie należy. Po fatalnej i bezradnej momentami grze oraz fatalnych błędach podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali 1:2 z Kolejarzem Stróże, a boisko opuszczali przy gwizdach i wulgaryzmach ze strony fanów szczecińskiego zespołu.
Od pierwszego gwizdka sędziego na boisku lepiej prezentowała się Pogoń, która dłużej utrzymywała się przy piłce i próbowała konstruować ataki pozycyjne. W środkowej strefie boiska bardzo dobrze prezentował się Edi Andradina, który wziął na siebie ciężar rozgrywania piłki. Po jednym z jego zagrań przez świetną okazją stanął Takafumi Akahoshi, ale płaski strzał Japończyka minimalnie minął słupek bramki Kolejarza.

W polu karnym gości gorąco było również po stałych fragmentach gry. Z narożnika boiska fantastycznymi centrami raz po raz popisywał się Andradina, ale jego koledzy z zespołu nie potrafili wygrać pojedynków główkowych z rosłymi defensorami gości.

Piłkarze ze Stróży w pierwszej połowie ograniczyli się wyłącznie do obrony dostępu do własnej bramki oraz czyhania na możliwość wyprowadzenia szybkiej kontry. Już w ósmej minucie jednak z takich prób mogła okazać się skuteczna, ale pomimo braku opieki ze strony obrońców, Adrian Basta posłał piłkę obok bramki Pogoni Szczecin.

Czego nie zdołali zrobić piłkarze Kolejarza, zrobili Portowcy. Tyle tylko, że skierowali piłkę… do własnej bramki. Po długim, prostopadłym podaniu z głębi pola do piłki próbował dojść Kamil Nitkiewicz. Napastnika gości uprzedził co prawda Adam Frączczak, ale zrobił to na tyle niefortunnie, że trącił piłkę czubkiem buta w kierunku własnej bramki. Radosław Janukiewicz próbował jeszcze interweniować, ale ostatecznie mógł jedynie patrzeć, jak piłka powoli turla się do siatki.

Goście z sensacyjnego prowadzenia cieszyli się zaledwie trzy minuty. Piłkarze Pogoni, motywowani niecenzuralnymi okrzykami z trybun, rzucili się do zmasowanych ataków i szybko znaleźli sposób na bramkarza gości – Krzysztofa Sobańskiego. Ogromną rolę w tej akcji odegrał Takafumi Akahoshi, który wymanewrował obrońców Kolejarza i strzałem w długi róg wlał odrobinę nadziei w serca szczecińskich fanów.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy powtórzyła się sytuacja z początku meczu. Częściej przy piłce znów utrzymywali się podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, ale ich ataki pozycyjne nie przynosiły zmiany wyniku. Groźnie było również po stałych fragmentach gry. Tuż przed przerwą na gola do szatni szansę miał Andradina, ale jego uderzenie z rzutu wolnego minęło zarówno mur jak i słupek bramki Dominika Sobańskiego.
 
Na początku drugiej połowy z boiska wciąż wiało nudą. Portowcy nadal starali się kreować grę, ale ich ataki kończyły się zazwyczaj trzydzieści metrów dwadzieścia metrów przed polem karnym Kolejarza. Goście natomiast, wyraźnie uradowani z korzystnego wyniku, nie szukali okazji do podwyższenia i praktycznie całym zespołem strzegli dostępu do własnej bramki.  

Klasyczną „obronę Częstochowy” udało się podopiecznym Ryszarda Tarasiewicza przełamać dopiero w 66. minucie. Wówczas świetną centrą popisał się Edi Andradina, posyłając piłkę wprost na głowę Donalda Djousse. Kameruńczyk zrobił wszystko tak jak należy, ale świetną paradą popisał się Sobański, który sparował piłkę na rzut rożny.

Bramkarzowi gości świetnej interwencji wyraźnie pozazdrościł Radosław Janukiewicz, który kilka minut później również mógł popisać się bramkarskim kunsztem. Po dośrodkowaniu od Janusza Wolańskiego do piłki na drugim metrze dopadł Michał Gryźlak i bez przyjęcia skierował piłkę w krótki róg bramki Pogoni. Golkiper Dumy Pomorza instynktownie ruszył ręką, czym uchronił swój zespół od kolejnego blamażu.

Czas uciekał, a Portowcy wciąż zaledwie remisowali z niżej notowanym rywalem. Trener Tarasiewicz postanowił więc rzucić na boisko wszystkie swoje siły i przeprowadzić podwójną zamianę. Na boisku pojawili się Robert Kolendowicz i Vuk Sotirović, którzy szybko wnieśli jakość do gry Dumy Pomorza. Serbski napastnik szybko mógł stać się bohaterem granatowo – bordowych, ale jego strzał szczupakiem nie zdołał zaskoczyć Sobańskiego.

Okazje bramkowe, które w drugiej połowie podopieczni Tarasiewicza marnowali na potęgę, zemściły się pięć minut przed końcowym gwizdkiem Wojciecha Krztonia. Wówczas to piłkarze Kolejarza Stróże przeprowadzili swoją jedyną akcję w drugiej połowie i pokazali Portowcom, co to znaczy być „piekielnie skuteczny”. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego do piłki dopadł Krzysztof Markowski i strzałem z pierwszej wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Do końca meczu Pogoń próbowała jeszcze walczyć o wyrównującą bramkę, ale w każdej akcji brakowało im odrobiny szczęścia i precyzji. W doliczonym czasie gry Portowcy dwukrotnie trafili w poprzeczkę, ale za każdym razem piłka wychodziła w pole. Ostatecznie piłkarze ze Szczecina przegrali z Kolejarzem Stróże 1:2 i znacznie oddalili od siebie wizję awansu do Ekstraklasy.

Pogoń Szczecin – Kolejarz Stróże 1:1 (1:1)
0:1 – Frączczak (24′) – (s)
1:1 – Akahoshi (27′)
1:2 – Markowski (85′)

Pogoń: Janukiewicz – Rogalski, Hernani, Radler, Williams – Akahoshi, Ława, Andradina (71. Kolendowicz), Golla, Frączczak – Djousse (71. Sotirović)
Trener: Ryszard Tarasiewicz

Kolejarz: Sobański – Basta, Cichy, Markowski, Walęciak (58. Gryźlik) – Wolański, Niane, Stefanik, Chrapek (90. Szufryn), Nitkiewicz (83. Kurpa) – Kowalczyk
Trener; Przemysław Cecherz

Sędzia: Wojciech Krztoń

Grzegorz Lemański

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 2/2025

Nr 2/2025