„Górnik wyszedł na prostą i stać go na awans do Ekstraklasy”.
Pracuje w Łęcznej od prawie dwóch lat. W tym czasie klub z Lubelszczyzny przeistoczył się z przeciętnego II-ligowca w kandydata do awansu do Ekstraklasy. Górnik znajduje się w ligowym czubie, choć przed sezonem nikt tego nie zakładał.
Kamil Kiereś (fot. 400mm)
KAMIL SULEJ
Jak to się stało?
Sumiennie pracujemy z miesiąca na miesiąc, żyjemy w trybie od meczu do meczu – odpowiada Kiereś, trener Górnika. – W Łęcznej pracuje już 22 miesiące. Muszę przyznać, że właściwie spożytkowaliśmy ten czas. Nie pompujemy balonika z hasłem Ekstraklasa, ani nie napinamy mięśni.
Czy Górnik jest gotowy na powrót do Ekstraklasy?
Uważam, że tak. Górnik co prawda niedawno grał w II lidze, ale wiele standardów z Ekstraklasy zostało zachowanych. Poza tym klub przez to, że przeżył trudne chwile – zarówno sportowe, jak i finansowe – bardziej docenia to, co ma. Tamte wydarzenia pozwoliły nabrać perspektywy i dały podstawy do spokojnej pracy. Górnik wyszedł na prostą. Stosując żużlową metaforę staramy się znaleźć jak najlepszy tor jazdy.
Dowodzona przez pana drużyna bez wielkich rewolucji kadrowych potrafiła skutecznie punktować i w II lidze, i teraz w I lidze. Jak to udało się osiągnąć?
Razem z dyrektorem Veljko Nikitoviciem udało nam się stworzyć drużynę, w której są piłkarze z przeszłością w Ekstraklasie, ale i tacy, którzy mają odpowiedni potencjał, aby w niedalekiej przyszłość w niej się znaleźć. W Górniku otrzymali szansę, aby pokazać swoje możliwości. W ostatnich czterech okienkach transferowych nie robiliśmy rewolucji. Zwykle ściągamy po 2-3 piłkarzy.
Praca czy pracoholizm? Wiele osób twierdzi, że jest pan osobą, która pierwsza przychodzi do klubu i ostatnia z niego wychodzi.
Czasem tak się zdarza. Razem ze współpracownikami staramy się, aby wszystkie plany zostały wprowadzone w życie. Dla higieny psychicznej staram się rozdzielić życie prywatne od zawodowego, ale mój dom jest poza Łęczna, więc jak jestem na Lubelszczyźnie, to mogę skupić się w 100 procentach na Górniku. Praca jest dla mnie łatwiejsza, ponieważ jestem mądrzejszy o lata doświadczeń.
Górnik jako beniaminek był przed sezonem prędzej widziany w ogonie tabeli niż w czubie. Trzeba przyznać, że wybraliście sobie wyjątkowo konkurencyjną I ligę, aby stać się jej objawieniem.
Zdaję sobie sprawę, że przed sezonem w gronie faworytów do awansu wymieniano kluby z dużych miast, a takich przecież w obecnych rozgrywkach nie brakuje. Wystarczy spojrzeć na skład ligi, aby dostrzec jak wiele klubów w ostatniej dekadzie gościło w Ekstraklasie. Presja związana z aspiracjami może czasem pętać nogi. My nie mamy tego problemu, choć jesteśmy ambitni. Dużo nam dało wygranie II ligi, w której rywalizowaliśmy m.in. z GKS Katowice czy Widzewem Łódź.
Co z klubową młodzieżą? Kiedy doczekamy się następców Patryka Szysza?
Szysz za czasów występów w Górniku bywał wypożyczany do okolicznych klubów z III ligi, aby zbierał doświadczenia. Obecnie kilku wychowanków również podąża tą drogą. Latem wrócą do klubu i otrzymają szansę zaprezentowania swoich możliwości i wywalczenia miejsca w kadrze. Innym przypadkiem jest Karol Struski, który wrócił do Górnika, w którym się wychowywał, po okresie gry w Jagiellonii. Ponadto zimą do drużyny dołączyło sześciu juniorów. Dwóch z nich – Kamil Duda i Dawid Tkacz – zostali na stałe włączeni do pierwszej drużyny.