Było ich sześciu. Grali o różne cele, z różnym skutkiem i w różnych rolach. Jako że sezon Premier League został zamknięty, nastał właściwy moment, by podsumować, jak spisali się w nim Polacy.
Gdyby chcieli i mogli, każdy z nich stawiłby się na czerwcowym zgrupowaniu reprezentacji. W skali rodzimego futbolu są elitą, należą do najlepszych. W hierarchii angielskiej piłki plasują się jednak na rozmaitych miejscach, od czołowych po końcowe. Każdy przypadek jest inny, każdemu należy poświęcić osobny fragment resume.
NIEPODWAŻALNY
Czesław Michniewicz nie wysłał powołania Łukaszowi Fabiańskiemu, wszak w październiku ubiegłego roku 37-latek zakończył międzynarodową karierę. Gdyby ją kontynuował, niewątpliwie znalazłby się w gronie kadrowiczów. Dla West Hamu, który drugi raz z rzędu zakwalifikował się do europejskich pucharów, był nieoceniony i niepodważalny. Opuścił tylko jeden mecz.
Nie brakuje opinii, że Fabian wszedł na wyższy poziom od tego, który prezentował w rozgrywkach 2020-21. Sprzyjały mu ku temu okoliczności – uniknął urazów i mógł w pełni skupić się na zmaganiach ligowych. W Lidze Europy, Pucharze Anglii i Pucharze Ligi bronił Alphonse Areola. Wypożyczony z Paris Saint-Germain Francuz spisywał się na tyle dobrze, iż w pierwszej fazie sezonu część kibiców domagała się, by to on stał się podstawowym golkiperem Młotów. Fabiański potraktował silną konkurencję jako motywację i także dzięki temu zaliczył udaną kampanię.
Napisać, że należał do ścisłego topu bramkarzy w Premier League byłoby przesadą, ale w jednej klasyfikacji nie miał sobie równych. Obronił aż trzy rzuty karne, zapisując się na kartach historii ligi. Od 2006 roku, kiedy zaczęto zbierać na ten temat statystyki, nikt nie zanotował więcej skutecznych interwencji przy strzałach z jedenastego metra od niego (10). Do tego ośmiokrotnie zachował czyste konto i rozegrał jubileuszowy, trzechsetny mecz w angielskiej ekstraklasie.
Fabiański nie ustrzegł się błędów – jednym z najsłabszych spotkań w jego wykonaniu było to z Burnley, kiedy mógł lepiej zachować się przy trafieniu Wouta Weghorsta, a ponadto sprokurował rzut karny – ale nie położyły się one cieniem na jego ogólnej dyspozycji. Sumiennie zapracował na nowy kontrakt. Rozmowy na temat przedłużenia wygasającej z końcem czerwca umowy trwają, ale David Moyes nie ma wątpliwości co do przyszłości Polaka. – Łukasz grał w tym sezonie bardzo dobrze i zatrzymamy go oczywiście na kolejny – przekazał Szkot.
DOCENIONY
Zamiar dalszej współpracy ze swoim klubem potwierdził już Matty Cash. Z Aston Villą związał się do 2027 roku, co pomoże The Villans w ewentualnych negocjacjach transferowych. W styczniu o prawego obrońcę pytało Atletico Madryt i można zakładać, że temat przenosin reprezentanta Polski do Hiszpanii w bliższej lub dalszej przyszłości wróci.
Na razie 24-latek gra jednak w Anglii i wychodzi mu to więcej niż zadowalająco. Był jedynym piłkarzem swojej drużyny, który w każdej kolejce wybiegał na murawę w podstawowym składzie. Zalicza się do najlepiej broniących defensorów w lidze, a w ofensywie poczynił progres mierzony czterema golami i trzema asystami. Kibice docenili jego wkład w poczynania ekipy z Villa Park, dzięki czemu Cash wygrał wewnątrzklubowe głosowanie na Piłkarza Sezonu.
Swojego podopiecznego chwali także Steven Gerrard, który przyznał: – Matty ma wszystko. Fantastycznie się z nim pracuje, uwielbiam jego energię, charakter oraz osobowość. Chce być dobrym zawodnikiem w Premier League, pragnie być dobrym reprezentantem kraju i to widać. Dużo pracuje w siłowni, zostaje na dodatkowe ćwiczenia po treningach, analizuje nagrania wideo. Robi, co może, by być właściwie przygotowany i czynić postępy. Właśnie z takimi ludźmi chcę współpracować. Utrzymuje ekstremalnie równą formę. Sądzę, że jest najbardziej wymagającym przeciwnikiem w potyczkach jeden na jeden w naszej drużynie, radzi sobie w nich znakomicie. Absolutnie uwielbiam z nim pracować, to dobry chłopak, który zaraża pozytywnymi emocjami. Tym, czym imponuje, jest determinacja do poprawy i stawania się lepszym – rozpływał się Anglik.
WSZECHSTRONNY
Na brak pozytywnych recenzji wystawianych przez szkoleniowca nie może narzekać również Jakub Moder. Graham Potter zwraca uwagę na jego jakość i podkreśla, że jest z niego bardzo zadowolony. W ostatnim czasie opiekun Brighton skupił się jednak na składaniu życzeń szybkiego powrotu do zdrowia. W kwietniu 23-letni pomocnik zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Sezon skończył się dla niego przedwcześnie. Rozpoczął się za to wyścig z czasem, którego stawką jest udział w mundialu.
Moder jest drugim i zarazem ostatnim Polakiem, który występuje w Premier League i nie weźmie udziału w najbliższym zgrupowaniu kadry. Jego przerwa od futbolu to dla biało-czerwonych duże osłabienie, ale to samo dotyczy Mew. Do momentu doznania kontuzji były piłkarz Lecha Poznań rozegrał najwięcej ligowych minut spośród wszystkich pomocników drużyny z Amex Stadium. Umożliwiła mu to wszechstronność – w drugiej linii nie było pozycji, na której nie wystąpił. Nic dziwnego, że w kibicowskiej przyśpiewce został ochrzczony magikiem.
W zasadzie jedyny zarzut, jaki można wystosować pod adresem Modera, to brak gola w angielskiej ekstraklasie. Polak miał pecha, bo aż cztery razy trafiał w obramowanie bramki. Trzeba jednak zaznaczyć, że wykorzystywanie dogodnych okazji nie było jego mocną stroną. Według wskaźnika goli oczekiwanych, powinien umieścić w siatce dwie piłki.
NIEPEWNY
Skuteczności w ofensywie nie zabrakło natomiast Janowi Bednarkowi. Z czterema trafieniami był najbardziej bramkostrzelnym stoperem w lidze (ex aequo z Gabrielem Magalhaesem i Aymericem Laportem), a spośród obrońców lepszy od niego był w tym względzie jedynie Reece James (5). To najbardziej udany strzelecko sezon w karierze 26-latka. W zespole Southampton nie ma w tym momencie groźniejszego gracza przy dośrodkowaniach z rzutów rożnych i wolnych. Reprezentant Polski bardzo się w tym aspekcie poprawił. Jak sam twierdzi, to zasługa determinacji oraz wiary w to, iż ma szansę wygrać walkę o pozycję i dopaść do piłki przed rywalem.
Znacznie gorzej Bednarek radził sobie w defensywie. Nie był jej pewnym punktem, ostoją. Miał kłopoty zarówno w pojedynkach na ziemi, jak i w powietrzu. Popełniał liczne błędy, w efekcie których po meczach z Chelsea, Burnley, Wolverhampton, Tottenhamem i Arsenalem spadła na niego mocna krytyka. Na jego koncie znalazł się gol samobójczy, a także faul skutkujący podyktowaniem przez sędziego rzutu karnego.
Polak przyczynił się do tego, iż Southampton nie spełniło przedsezonowych celów. Nie zakończyło rozgrywek w pierwszej dziesiątce tabeli i nie zachowało dziesięciu czystych kont. Przyszłość urodzonego w Słupcy piłkarza nie jest klarowna. W letnim oknie transferowym priorytetem Świętych będzie sprowadzenie nowego stopera, więc konkurencja o miejsce w wyjściowym składzie wzrośnie. O ile, rzecz jasna, Bednarek zostanie na St. Mary’s Stadium. W zagranicznych mediach mówiło się i pisało o zainteresowaniu jego osobą, jakie wyraża między innymi Napoli.
PRZECIĄŻONY
Co będzie dalej nie wie też Mateusz Klich. Za nim trudny sezon naznaczony walką o utrzymanie, zmianą trenera, nierówną formą i krytyką ze strony opinii publicznej. Czas, w którym pomocnik był tak dobry, że „poradziłby sobie we wszystkich najlepszych drużynach na świecie” – jak mówił Marcelo Bielsa – minął. W świeżo zakończonych rozgrywkach rzadziej niż wcześniej przebywał na murawie od pierwszej do ostatniej minuty, szczególnie po zatrudnieniu Jesse’ego Marscha. Amerykanin ustawiał 31-latka bliżej bramki Leeds United, co tylko skomplikowało sprawę. Jako szóstka Polak nie mógł eksponować atutów, którymi imponował w roli ósemki.
Na poziomie Premier League Klich naprawdę dobrze prezentował się tylko przez pierwsze pół roku po awansie z Championship. Kolejne półtora sezonu było w jego wykonaniu przeciętne, a momentami nawet słabe. Jego organizm zdawał się wysyłać sygnały o przeciążeniu. Najstarszy zawodnik w kadrze Pawi strzelił gola i zanotował dwie asysty, ale najgłośniej było o nim wówczas, gdy w końcówce starcia z Chelsea sprokurował rzut karny, co kosztowało jego drużynę porażkę. W mediach społecznościowych krytyka przerodziła się w hejt, przez co Polak zrezygnował z Twittera.
REZERWOWY
W innej ekipie, która starała się za wszelką cenę pozostać w Premier League – z marnym skutkiem – występował Przemysław Płacheta. 24-latek nie był pierwszoplanową postacią Norwich City, wobec konkurencji w osobach Milota Rashicy, Josha Sargenta oraz Christosa Tzolisa musiał pogodzić się z rolą rezerwowego. To, że rozegrał 12 spotkań ligowych, i tak można jednak uznać za mały sukces. Początek sezonu opuścił przecież z uwagi na problemy z sercem, w wyniku których przez kilka miesięcy nie mógł trenować na sto procent, z pełnym obciążeniem.
W angielskiej ekstraklasie Płacheta zadebiutował w październiku, a na przełomie 2021 i 2022 roku zaliczył passę pięciu kolejnych meczów w wyjściowym składzie. W tym okresie należał do najlepszych graczy w zespole. Zmiana szkoleniowca z Daniela Farke na Deana Smitha wyszła mu na dobre. Anglik stawiał na niego chętniej i był zadowolony z tego, jak Polak pracuje na rzecz drużyny i jak czyni regularne postępy.
Oby tak dalej. Poprawa umiejętności w połączeniu z prawdopodobnym zmniejszeniem rywalizacji na skrzydłach – wątpliwe, by wszyscy jego konkurenci chcieli zostać w klubie po spadku do Championship – mogą zapewnić Płachecie jeszcze więcej szans w przyszłym sezonie.
MACIEJ SAROSIEK
TEKST UKAZAŁ SIĘ TAKŻE W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (21/2022)