Eibar, czyli tam, gdzie trafił Damian Kądzior?
W rozpoczętym właśnie sezonie La Liga oprócz jej gigantów szczególnie będzie nas interesował klub z niewielkiego miasta w Kraju Basków, gdyż w jego barwach gra reprezentant Polski Damian Kądzior.
LESZEK ORŁOWSKI
Eibar jest obok Realu, Barcelony i Athletiku Bilbao jedynym klubem, który nigdy nie spadł z Primera Division. Po sensacyjnym, pierwszym w historii, awansie do niej w 2014 roku, drużyna popularnych Los Armeros zrazu była rewelacją rozgrywek, ale potem słabła z tygodnia na tydzień, by ostatecznie zakończyć sezon na spadkowym 18 miejscu. Do trenera Gaizki Garitano nikt nie miał wielkich pretensji – tak krajał, jak mu materii stawało. Po degradacji zachował się honorowo: skoro wcześniej zapowiedział odejście gdyby do niej doszło, to podał się do dymisji. Tymczasem władze LFP podjęły decyzję o karnym zdegradowaniu za długi Elche i Los Armeros się utrzymali! Szefostwo klubu prosiło Garitano, by w tej sytuacji zmienił zdanie, ale pozostał nieugięty – może po prostu był zmęczony? Wobec tego propozycję otrzymał Jose Luis Mendilibar i do dziś pracuje na stanowisku trenera, ustępując długością stażu w jednym klubie La Liga tylko Diego Simeone.
Szefowa niemalowana
Władze klubu… Historia Primera Division zna kilka przypadków kobiet pełniących funkcję prezydenta futbolowej ekipy, jednak w odróżnieniu od innych pań (Teresa Rivero w Rayo Vallecano przed laty, Victoria Pavon w Leganes obecnie), które zawdzięczały stanowisko pakietom kontrolnym akcji posiadanym przez mężów i były przez nich sterowane, Amaya Gorostiza sprawuje władzę suwerennie. Jest córką Amai Tellerii, która zaczynając od zera zbudowała w latach 60. poprzedniego stulecia firmę produkującą części samochodowe i do innych pojazdów. Dziś zatrudnia ona 750 osób! Po matce na czele Grupo Amaya Telleria stanęła właśnie urodzona w 1961 roku córka. Jej mąż prowadzi swoje życie, w żaden sposób nie miesza się ani do przedsiębiorstwa kierowanego przez żonę, ani do klubu.
Amaya Gorostiza Telleria przez kilka lat działała w zarządzie SD Eibar, a w maju 2016, gdy na rok przed końcem mandatu do dymisji podał się dotychczasowy prezydent, profesor i biznesmen Alex Aranzabal, zgodziła się stanąć na jego czele. Aranzabal zostawił klub w Primera Division, bez długów, ze świetną strukturą. Uchodził za wzorcowego prezydenta, wskutek czego stale wymienia się jego kandydaturę na stanowisko szefa LFP. – Mój mąż był bardzo zdziwiony, kiedy wieczorem powiedziałam mu w domu, że zostałem prezydentem SD – wspomina tamten dzień pani Amaya, która dostała propozycję absolutnie się jej nie spodziewając, lecz bez wahania przyjęła. – Od tamtego czasu czwórka moich dzieci w żartach mówi do mnie: Presi – zdradziła w jednym z wywiadów. Stwierdziła też, że posiadanie tak licznej rodziny pomogło jej także w biznesie. – To w domu nauczyłam się zasady przydatnej także w firmie, a zwłaszcza w klubie, że najważniejsze jest by rozładowywać napięcie, nie eskalować konfliktów, tylko szukać punktów stycznych między różnymi osobami.
Jako szefowa Amaya Gorostiza słynie z przestrzegania zasad. Ma dobrą rękę do ludzi, którzy bardzo ją szanują. Znakomicie dogaduje się z nią uważany za znakomitego fachowca dyrektor sportowy Fran Garagarza, który pracuje w klubie od 2011 roku, a 31 lipca przedłużył umowę na kolejny sezon. Stale ma propozycję z innych klubów, ale także ze względu na relacje interpersonalne nie zmienia pracy. Podobnie trener Mendilibar, który co roku narzeka, że jest zmęczony, odgraża się, że odejdzie, po czym dostaje od pani Amai nową porcję energii i znów zabiera się do pracy.
Mendilibar to człowiek surowy, treningi u niego nie należą do lekkich, nie wszyscy piłkarze go lubią, ale wszyscy szanują, bo wiedzą, że dzięki pracy z nim mogą się odbudować, rozwinąć, dostać ciekawą propozycję. Joan Jordan, Ruben Pena, Marc Cucurella, Ander Capa, Takeshi Inui, Dani Garcia, Keko i sporo innych – lista graczy zawdzięczających nowy impuls w karierze Mendilibarowi jest długa. Ponadto wszyscy w kadrze wiedzę, że Mendi ma pełne poparcie szefostwa, jego pozycja jest nienaruszalna, więc nie ma co się przeciwko niemu buntować; gdy krzyczy, uszy po sobie i do pracy.
Transfer Kądziora doszedł do skutku także dlatego, że dyrektor sportowy Fran Garagarza postanowił tego lata zmienić strategię. Od kilku lat Eibar przede wszystkim penetrował Segunda Division, starając się stamtąd wyciągać co bardziej interesujących zawodników. Jednak w większości nie spełniali oni potem oczekiwań, więc szef pionu sportowego uznał, że teraz będzie kupował poza Hiszpanią, nawet w egzotycznych ligach. Czy z nich zatem można spodziewać się kolejnych zawodników? Mendilibar mówi o konieczności sprowadzenia 7-8 nowych graczy, a okno trwa do 5 października. Postawa Kądziora w pierwszych meczach sezonu może przesądzić, skąd będą owe transfery dokonywane. Jeśli Polakowi nie uda się kilka kolejnych meczów, Mendilibar, który generalnie woli pracować z piłkarzami hiszpańskojęzycznymi, zapewne będzie forsował sprowadzanie zawodników rodzimych.
Skrzydłowi w cenie
Latem klub opuścił Fabian Orellana, chilijski skrzydłowy, który wiosną podpisał kontrakt z Realem Valladolid. Kądzior przybywa w jego miejsce. Zastąpienie Orellany to cel bardzo ambitny, bo w poprzednim sezonie Chilijczyk był najlepszym zawodnikiem zespołu. Strzelił 8 goli i zaliczył 7 asyst. Gdyby Polakowi udało się to powtórzyć – byłoby wspaniale, ale i dorobek nieco skromniejszy nikogo nie rozczarowuje. Eibar to bowiem nie Barcelona czy Real, gdzie imponują tylko dwucyfrówki.
Kądzior trafia do miejsca znakomitego dla bocznych pomocników. W systemie gry Eibar Mendilibara to oni właśnie, a nie napastnicy czy rozgrywający, mają najwięcej swobody. W jego wersji schematu 1-4-4-2 obaj atakujący muszą niepokoić defensorów rywala wyprowadzających piłkę. Mendi szuka do napadu zawodników rosłych, silnych, barczystych. Często wystawia dwóch takich, choć zdarza mu się też wariant jeden plus jeden – jeden chłop na schwał i jeden niższy spryciarz. Obaj rozgrywający też muszą mieć dobre warunki fizyczne i 80 procent ich zadań dotyczy defensywy. Skrzydłowi natomiast mogą poszaleć. Oni mają czynić różnicę, w ich przypadku liczy się dla trenera nie wzrost i waga, lecz szybkość, technika i pomyślunek. Taktyka zespołu zorientowana jest na to, by rąbać się z przeciwnikiem w środkowym korytarzu boiska, a po zdobyciu tam piłki, od razu przekazywać ją do boku, gdzie skrzydłowi mają coś wymyśleć. Jeśli zaś nie otwiera się okazja by przeprowadzić indywidualną akcję, ich zadaniem jest ostro zacentrować w pole karne. Takie zagrania to główny ofensywny pomysł Eibar. O stylu gry tego zespołu wiele mówią także inne, oprócz liczby dośrodkowań, statystyki, w których zespół przoduje w La Liga: liczba wygranych pojedynków w powietrzu, długich przerzutów, odbiorów dzięki agresywnemu atakowi na rywala. Eibar w poprzednim sezonie zabierał przeciwnikowi piłkę najdalej od własnej bramki w całej Primera!
Na razie nie kupiono innego skrzydłowego prócz Kądziora, choć są takie plany. Eibar walczy z Alaves i Osasuną o skreślonego przez Javiego Gracię w Valencii Rubena Sobrino oraz z kilkoma klubami o Adriana Embarbę z Espanyolu. Nawet jeśli się nie uda, jeśli nowi zawodnicy przybędą dopiero w końcówce trwającego do 5 października okna transferowego (że w końcu dotrą, to pewne) nie oznacza to, że były piłkarz Dinama Zagrzeb będzie miał z góry miejsce w wyjściowym składzie. W kadrze pozostaje bowiem Takeshi Inui, na którego przebudzenie Mendilibar wciąż liczy oraz Pedro Leon (niedawno przedłużył kontrakt). Obaj to zawodnicy ze sporymi dokonaniami w Primera Division, z tym że najlepsze lata mający za sobą. Inui w poprzednim sezonie daleki był od klasy prezentowanej w Eibar przed odejściem do Betisu. Pedro Leon po wspaniałym meczu ma kilka nieudanych, a potem doznaje kontuzji (w ostatnich dwóch latach przeszedł cztery operacje) i go nie ma. Liczby też ma ostatnio słabe: kampanię 2019-20 zakończył z jednym golem i dwoma asystami. Na chwilę obecną tych trzech zawodników walczy o dwa miejsca na skrzydłach; atutem Kądziora jest to, że może grać i na prawym, i na lewym.
Z uśmiechem na ustach
\Mecz pierwszej kolejki z Celtą Kądzior zaczął na ławce. Do 60. minuty na lewym skrzydle dosyć dobrze grał Inui, a na prawym miernie Pedro Leon. Polak zastąpił jednak Japończyka i przez kilkanaście minut grał na lewej flance, by potem, po zdjęciu z boiska Leona, przenieść się na swoją ulubioną prawą. Początek miał udany: wykonał dobrą centrę, doszedł do pozycji strzeleckiej. Potem jednak trochę się pogubił, miał jedną głupią stratę i jedną prawie-stratę. Takich niefrasobliwych zagrań na własnej połowie jakie mu się przydarzyły, Mendilibar prędko nie wybacza, choć gdyby karał za nie odstawieniem od składu, to szybko nie miałby kim grać.
Mendilibar to trener nieprzenikniony. Trudno odgadnąć jego werdykty i logikę myślenia. Kądzior winien wiedzieć, że w ostatnich latach wielu nowych zawodników Eibar musiało długo do siebie przekonywać tego szkoleniowca. Szansę dostają prędzej czy później ci, którzy mimo pomijania w składzie czy kadrze, pracują z uśmiechem na ustach, nie strzelają fochów. Jak znamy Kądziora – tak właśnie się zachowa jeśli dopadnie go gorszy los. Jednak na najbliższe kolejki ma niezłe perspektywy, także wobec braku konkurencji na skrzydłach. Ponadto natychmiast po przybyciu do Eibar zaczął uczyć się hiszpańskiego, co w tym hermetycznym klubie, u trenera nie mówiącego w innym języku, jest niezwykle ważne.
Kto wie, czy wobec ewentualnej znakomitej formy Pedro Leona i Inuiego albo wobec sprowadzenia na skrzydło Sobrino bądź Adriana Embarby, Mendilibar nie spróbuje Polaka na innej pozycji? Odszedł bowiem także Pablo de Blasis, zawodnik o bardzo podobnym profilu co Kądzior, który przybywał jako skrzydłowy, a najlepsze mecze zaliczył na prawej obronie. Jednak możliwy jest też ruch w drugą stroną. Kolejnym ubytkiem jest niewysoki napastnik Charles, a liczby Kądziora z Dinama: 22 goli i 21 asyst w 77 meczach pokazują, że umie się odnaleźć w polu karnym rywala i aż kusi, by spróbować go ustawić za plecami jakiejś rosłej dziewiątki, Sergiego Enricha albo Kike Garcii na przykład. A Mendilibar lubi eksperymenty.
Damian Kądzior ze swoją walecznością, charakterem do ciężkiej pracy, pozytywnym nastawieniem do życia oraz zaletami piłkarskimi świetnie pasuje do Eibar. Problem widzimy tylko jeden. Chodzi o mentalne przestawienie się z gry w najsilniejszym zespole swojej ligi, na grę w ekipie walczącej o utrzymanie. W Dinamie Zagrzeb zawodnik będący w trudnej sytuacji, naciskany przez rywala, ma obowiązek starać się utrzymać piłkę w posiadaniu swego zespołu. W Eibar lepiej, żeby ją wybił do przodu albo na aut niż coś kombinował narażając się na stratę. Nie jest łatwo zrobić w głowie taki pstryk, po którym zmienią się automatyzmy.
Ale powinno być dobrze.