Real Madryt musi strzelić dziś na Stamford Bridge gola, by awansować do finału Champions League. Niestety, wygląda na to, że ponownie zadanie to przyjdzie wykonać Karimowi Benzemie.
Na barkach Benzemy – bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – spoczywa obowiązek strzelania goli dla Realu. (fot. 400mm.pl)
Kilka tygodni temu wydawało się, że dwaj jego partnerzy z linii ataku: Vinicius i Marco Asensio osiągnęli wysoką formę i już do końca sezonu będą wspierać Francuza w zadaniu zdobywania bramki rywala. Jednak forma opuściła tych zawodników równie szybko, jak przyszła. W ostatnich siedmiu meczach zespołu żaden z nich nie
strzelił gola, a łącznie zaliczyli też tylko jedną asystę – Vinicius w meczu z Cadizem. Na domiar złego nadal nie można liczyć na ich zmienników: Edena Hazarda i Rodrygo.
W tym sezonie zaledwie 16 piłkarzy strzelało dla Realu gole w meczach oficjalnych. Zaledwie, gdyż w poprzedniej kampanii zrobiło to aż 22. Tak więc Zinedine Zidane ma wielki problem, gdyż z całą pewnością obrońcy Chelsea skoncentrują swe wysiłki na zatrzymaniu Benzemy, a brakuje dla niego alternatywy. Benzema ma już w obecnych rozgrywkach 28 trafień, co stanowi 35 procent dorobku całego zespołu.
Drugim strzelcem ekipy pozostaje defensywny pomocnik Casemiro, który zanotował siedem goli. Nadzieją jest dobra gra w powietrzu. Real w tej kampanii już 16 razy zdobywał bramki po uderzeniach głową. Pod tym względem znajduje się w ścisłej czołówce najsilniejszych lig Europy. Lepsze jest tylko Montpellier(17), a tyle samo goli głową co Real ma Bayern.
Leszek Orłowski „Piłka Nożna”