Analiza: Bilans Polaków w europejskich pucharach
Dobre wyniki Legii Warszawa w fazie grupowej Ligi Europy sprawiły, że europejskie puchary przestały być wstydem polskiego futbolu. Do ideału jeszcze daleko, głównie przez pełnoletnią rocznicę ostatniego awansu mistrza Polski do Champions League, ale w najbardziej elitarnych klubowych rozgrywkach na świecie mamy silne akcenty. Jak wypada ocena polskich zawodników grających za granicą w Lidze Mistrzów i Lidze Europy?
MICHAŁ CZECHOWICZ
Selekcjoner reprezentacji Polski Adam Nawałka, podobnie jak poprzednicy, w swoich powołaniach wyraźnie stawia na zawodników grających w klubach zagranicznych. Wyszczególnienie z tej grupy uczestników fazy grupowej LM i LE oddaje siłę pierwszego garnituru drużyny narodowej.Trener Nawałka w ostatnim eliminacyjnym dwumeczu do mistrzostw Europy, zakończonym historyczną wygraną z Niemcami i remisem ze Szkocją, skorzystał z piątki zawodników niegrających w europejskich pucharach: Jakuba Wawrzyniaka, Macieja Rybusa, Sebastiana Mili, Kamila Grosickiego i Krzysztofa Mączyńskiego. Z tego grona pierwsza trójka ma doświadczenie w międzynarodowych rozgrywkach.
– Jeśli popatrzymy na niedawny mecz z Niemcami i optymalną wyjściową jedenastkę, to szkielet reprezentacji: bramkarz, środkowi obrońcy, pomocnicy i atak, z wyłączeniem Tomka Jodłowca z Legii, jest oparty na zawodnikach grających regularnie w zagranicznych klubach i pucharach – analizuje ekspert nc+ i Eurosportu Maciej Murawski. – Przypominam, że dalej czekamy na powrót po kontuzji Kuby Błaszczykowskiego, który gdyby był zdrowy, na pewno zagrałby w wyjściowym składzie. Sebastian Boenisch to też potencjalny reprezentant – był powołany na dwumecz z Niemcami i Szkocją, wypadł z kadry z powodu urazu. Wyjątki są dwa. Kamil Glik celowo nie był wystawiany we wszystkich meczach Ligi Europy, bo Torino trafiło do łatwej grupy i, patrząc na terminarz Serie A, siły kapitana potrzebne były w lidze. Arek Milik jest młody, ma silną konkurencję w Ajaksie Amsterdam, ale w ostatniej kolejce na Camp Nou z Barceloną gol padł po dobitce jego strzału. Mówimy o reprezentacji Polski. Chcąc awansować na najważniejsze piłkarskie imprezy, potrzebujemy zawodników z doświadczeniem, a Liga Mistrzów i Europy to świetny poligon, by je zdobyć. Szczególnie dla młodych zawodników.
Liczba przedstawicieli w elitarnej LM plasuje Polskę w środku stawki. Jest zbliżona od lat (patrz wykres) i opiera się na Błaszczykowskim, Robercie Lewandowskim, Łukaszu Piszczku oraz Wojciechu Szczęsnym. Patrząc na liczne grupy z Ameryki Południowej, to mało, ale naszym przedstawicielom nie można odmówić silnej pozycji w rozgrywkach.
– Nie dramatyzowałbym. Wcale nie uważam, że liczba jest mała. Oddaje pozycję Polski w europejskim futbolu i dodatkowo niewiele krajów, na przykład Słowacja, może pochwalić się tak dużym wpływem zawodników na rozgrywki. Przecież Robert Lewandowski co sezon jest typowany u boku Cristiano Ronaldo i Leo Messiego na króla strzelców rozgrywek, długo wielu kibiców na całym świecie nie zapomni o czterech golach strzelonych w jednym meczu Realowi Madryt w półfinale w sezonie 2012-13. W finale w Londynie zagrało wtedy trzech Polaków i to także nie zdarza się często w przypadku krajów, które od tylu lat nie miały swojego przedstawiciela w fazie grupowej – dodaje były reprezentant Polski.
W tym sezonie w Champions League zadebiutowało trzech Polaków: Milik, Paweł Cibicki i Łukasz Skorupski, z których najstarszy jest bramkarz AS Roma, mający dopiero 23 lata. Trudno planować przyszłość na tym poziomie Cibickiego grającego dla Malmoe, które sprawiło jedną z większych niespodzianek w tym sezonie, awansując do fazy grupowej. Więcej już dziś można napisać o przypadku Milika. Holenderskie media podają, że Ajax będzie chciał wykupić Polaka z Bayeru Leverkusen, gdzie i tak przy 30-letnim Stefanie Kiesslingu musiałby dalej czekać na swoją szansę, myśląc o kolejnych wypożyczeniach, a rola snajpera w zespole rośnie. Po golach strzelonych w okresie przygotowawczym był typowany do pierwszego składu w zespole mistrza Holandii, ale na początku sezonu stracił miejsce na rzecz Kolbeinna Sigthorssona. Islandczyk był pierwszym wyborem we wszystkich dotychczasowych meczach w Lidze Mistrzów i wypadł mocno poniżej oczekiwań. Dobra zmiana Milika w Barcelonie oraz skuteczność w lidze, pucharze kraju i reprezentacji mogą otworzyć szansę zaistnienia w rundzie rewanżowej fazy grupowej. Skorupski przeciwko City w Manchesterze został rzucony na głęboką wodę i wytrzymał ciśnienie.
(…)
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika Piłka Nożna! Już w kioskach!