120 minut nie wystarczyło. Majecki dał Legii awans do 1/8 Pucharu Polski
Legia Warszawa awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski, ale potrzebowała do tego rzutów karnych. Ich bohaterem został debiutujący w barwach drużyny z Warszawy Radosław Majecki.
Legia nie bez problemów pokonała Piasta (fot. Łukasz Skwiot)
Trener Ricardo Sa Pinto zdecydował się na pewne roszady przed meczem pucharowym w Gliwicach. Portugalczyk postanowił dać szansę Jose Kante, który nie mógł ostatnio na dłużej zagościć na boisku, Michałowi Pazdanowi, nieobecnemu w meczu z Jagiellonią Michałowi Kucharczykowi i przede wszystkim Radosławowi Majeckiemu. Młody bramkarz mógł liczyć na grę wobec kontuzji Radosława Cierzniaka i słabszej formy Arkadiusza Malarza, chciał ją więc wykorzystać jak najlepiej.
Mecz od pierwszych minut starała się zdominować drużyna gości z Warszawy. Legioniści raz za razem szturmowali bramkę strzeżoną tego dnia przez Frantiska Placha, jednak mimo utrzymywania się przy piłce mistrzowie Polski zbyt rzadko oddawali groźne strzały na bramkę Piasta. Pierwszą prawdziwą okazję miał Andre Martins, który po efektownej, kombinacyjnej akcji Legii rozgrywanej z pierwszej piłki wszedł w szesnastkę i oddał mocny strzał, który zdołał jednak odbić bramkarz.
Po przerwie wciąż lepiej grała Legia. Po godzinie gry w znakomitej sytuacji znalazł się Kante, który po świetnym prostopadłym podaniu znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i zdołał wywalczyć jedynie rzut rożny. Od tego czasu coraz lepiej wyglądać zaczynali zawodnicy Piasta. Piłkarze Waldemara Fornalika zaczęli wykorzystywać zmęczenie gości.
Jako pierwszy sygnał dał Joel Valencia, który oddał mocny strzał zza szesnastki, jednak Majecki był na posterunku. Swoją szansę miał również Jakub Czerwiński, ale i tym razem Legię uratował młody bramkarz. Przez 90 minut żaden z zespołów nie był w stanie strzelić gola i potrzebna była dogrywka.
W niej drużyną zdecydowanie lepszą byli ponownie legioniści, którzy przy pomyślnych wiatrach mogli prowadzić 3:0, jednak – jak mawia klasyk – zabrakło do tego detali. Nie obyło się bez poważnego skandalu. Goście mogli mieć ogromne pretensje do arbitra po tym, jak nie dał im rzutu karnego za starcie Michała Kucharczyka z Frantiskiem Plachem w polu karnym Piasta, a po chwili nie uznał gola dla Legii po rzucie wolnym, kiedy piłka odbiła się od poprzeczki i linii bramkowej, po czym wróciła do gry. Po dwukrotnej konsultacji z systemem VAR sędzia nie zdecydował się na dwie kluczowe decyzje.
Wynik otworzył wprowadzony na boisko z ławki Carlitos, który wykorzystał prostopadłe podanie w pole karne w drugiej części dogrywki i pokonał golkipera drużyny z Gliwic. Legia starała się utrzymać ten wynik, ale w końcówce ostatecznie nie udało się zachować czystego konta. Po rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu pod bramką piłkę do siatki skierował Patryk Sokołowski, także rezerwowy. Wynik nie zmienił się i zwycięzcę wyłonić musiały rzuty karne.
W nich doskonale spisał się debiutujący w bramce Legii Majecki, który obronił pierwszą jedenastkę, potem w poprzeczkę trafił także Sokołowski. Legioniści byli bezbłędnymi egzekutorami rzutów karnych i już po czterech seriach zapewnili sobie awans do 1/8 rozgrywek.
pber, PiłkaNożna.pl