Zimowe okienko transferowe to zazwyczaj czas wytężonej pracy skautów, menedżerów i trenerów. Każdy z nich ma taki sam cel, drogo sprzedać i w miarę tanio kupić. Jest jednak także trzecia droga. Można przecież dokonać ciekawych wzmocnień, bez wydawania pieniędzy na nowych zawodników. Wystarczy jedynie bardzo uważnie spenetrować rynek graczy, którym wraz z końcem poprzedniego roku wygasły kontrakty.
Postanowiliśmy wziąć koszyk i przejść się na takie „targowisko”. Oczywiście, polskie kluby nie maja zbyt dużych szans na sprowadzenie zawodników z górnej półki. Tacy zazwyczaj nie zostają z dnia na dzień bez kontraktów. Jest jednak możliwość, by dobrym kontraktem przekonać do siebie bardziej doświadczonych, ale wciąż mogących wznieść sporo jakości do zespołu piłkarzy.
PilkaNożna.pl sprawdziła, kto obecnie jest wolnym zawodnikiem i jak się okazało, na rynku aż roi się od graczy o znanych nazwiskach o ustalonej marce. Kilku z nich z powodzeniem poradziłoby sobie na polskich boiskach i miałoby szanse na zostanie gwiazdą T-Mobile Ekstraklasy. Oto nasza mała ściągawka dla szkoleniowców Legii, Lecha, Śląska i pozostałych klubów z naszego podwórka.
Piłkarze bez kontraktów – propozycje PilkaNożna.pl: (stan na 4 stycznia)
Sekou Cisse (28 lat) – Jeszcze w 2008 roku Cisse został królem strzelców młodzieżowego turnieju w Tulonie. Pięć lat temu otrzymał on swoje pierwsze powołanie do seniorskiej reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej, jednak ostatnio jego kariera bardzo mocno wyhamowała. W 2009 roku napastnik trafił do Feyenoordu Rotterdam i związał się z tym klubem pięcioletnim kontraktem. Przez cały ten czas Cisse był jednak nękany rozlicznymi kontuzjami i dlatego 3 stycznia jego umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. 28-latek to wciąż zawodnik, na którego warto stawiać i na polskich boiskach miały szansę się odbudować.
Derek Riordan (30 lat) – Szkockiego snajpera już kiedyś łączono z przeprowadzką do warszawskiej Legii. Wtedy jego nazwisko coś jednak znaczyło, a Riordan dość regularnie trafiła do siatki w Scottish Premier League. Obecnie ma on już na karku 30 lat i serię nieudanych epizodów w takich klubach jak St. Johnstone, Shaanxi Chan-Ba czy Bristol City. W Hibernianie trafiał jednak jak na zamówienie i na pewno warto rozważyć jego nazwisko przy planowaniu zimowych zakupów.
Gabriel Tamas (30 lat) – Troszkę niepokorny, ciężki do prowadzenia, ale przecież gdyby nie prezentował określonej jakości, to nigdy nie zagrałby w takich klubach jak Galatasaray Stambuł, Spartak Moskwa, Celta Vigo, AJ Auxerre, West Bromwich Albion czy CFR Cluj. Z tego ostatniego został wyrzucony po głośnym incydencie w jednym z lokalnych pubów. Z tego samego powodu relegowano go z reprezentacji Rumunii, kiedy w sierpniu 2011 roku został przyłapany wraz z Adrianem Mutu na alkoholowej libacji podczas zgrupowania. Odpowiedni trener mógłby go jednak utemperować, bo to wciąż niezły obrońca.
Nicky Shorey (32 lata) – Jak na obrońcę, który powinien biegać po lewym skrzydle Shorey ma już na karku trochę zbyt wiele lat, ale doświadczenie jakim dysponuje na pewno jest magnesem, który mógłby przeciągnąć niejednego szkoleniowca. W swojej karierze Anglik grał w takich klubach jak Reading, Aston Villa, WBA czy Nottingham Forest. Na swoim koncie ma dziesiątki spotkań w Premier League, a to zawsze ma swoją wymowę. Ciekawa opcja, tym bardziej, że w naszej ekstraklasie na klasowych bocznych obrońcach nam nie zbywa.
David Bentley (29 lat) – W bardzo odległych czasach Bentley był określany mianem jednego z największych talentów angielskiego futbolu. Tottenham zapłacić za niego jeszcze w 2008 roku aż 17 milionów funtów, co dla skarbników polskich klubów jest kwotą niewyobrażalną. Cóż, na pewno nie były to najlepiej zainwestowane pieniądze przez Daniela Levy’ego, ponieważ Bentley z roku na roku notował regres formy. Anglik ma, a raczej miał spory potencjał, ale go zmarnował i na Wyspach nie ma już zbyt wielu chętnych na jego zatrudnienie. W T-Mobile Ekstraklasie siedmiokrotny reprezentant Albionu byłby gwiazdą pierwszej wielkości… o ile w ogóle chce mu się jeszcze grać w piłkę.
Tom De Mul (27 lat) – Kiedy jeszcze występował w Ajaksie Amsterdam, wielu widziało w nim materiał na skrzydłowego światowej klasy. Jego talent nie rozwinął się jednak tak jak oczekiwano. W hiszpańskiej Sevilli reprezentant Belgii grał mało, a jeśli już wychodził na boisko, to przeważnie zawodził. De Mul ma jednak 27 lat, więc jest w optymalnym wieku dla piłkarza. W dodatku jest Belgiem, a na tych ostatnio jest popyt. Kto wie, gdyby zaliczył udaną rundę na polskich boiskach, to może mógłby się załapać do szerokiej kadry Czerwonych Diabłów na Mistrzostwa Świata.
Mahamadou Diarra (32 lata) – Jeśli ktoś grał w swojej karierze w Realu Madryt, to znaczy, że prezentował przynajmniej dobry poziom. Takim właśnie zawodnikiem był na Estadio Santiago Bernabeu Diarra, który wykonywał czarną robotę, podczas gdy wielkie gwiazdy grasowały pod bramką rywali. Dzisiaj, zawodnik, za którego w 2006 roku zapłacono 26 milionów euro pozostaje bez klubu. Na pewno nie byłby tani w utrzymaniu, ale taka okazja może się już nie trafić. 32 lata na pozycji defensywnego pomocnika, to gwarancja jakości i doświadczenia. Świetna mieszanka.
Andrija Delibasić (32 lata) – Jeszcze w poprzednim sezonie Delibasić bronił barw hiszpańskiego Rayo Vallecano. Wcześnie grał w takich klubach jak Real Sociedad, AEK Ateny, Benfica Lizbona, Braga, Mallorca, a tak w ogóle to jest wychowankiem słynnej szkółki piłkarskiej Partizana Belgrad. Na swoim koncie ma on także 21 występów w reprezentacji Czarnogóry, w których strzelił sześć goli. Jednego z nich zdobył podczas meczu z Anglią (2:2) w eliminacjach do EURO 2012.
Roberto Sousa (28 lat) – Kolejny piłkarz występujący na pozycji defensywnego pomocnika, na którego warto zwrócić uwagę. Jest jednak jedno „ale”. Brazylijczyk nie gra w piłkę od ponad roku, po tym jak rozwiązał swój kontrakt z irańskim klubem Persepolis. Jego postawienie na nogi i przywrócenie do stanu używalności może potrwać kilka dobrych miesięcy.
Daniel de Ridder (29 lat) – Urodzony w Amsterdamie skrzydłowy to kolejny zawodnik z dość ciekawym CV, który obecnie nie posiada stałego miejsca pracy. Jego ostatnim klubem było Heerenveen, ale wcześniej grywał on w takich zespołach jak Wigan Athletic, Birmingham City, Celta Vigo i Ajax Amsterdam, którego jest wychowankiem. Nie jest zawodnikiem, który za chwilę będzie kończył karierę, więc być może warto dać mu szansę.