W 2019 roku Legia nie wywalczyła żadnego trofeum i po raz kolejny odpadła w przedbiegach europejskich pucharów. Są jednak powody do optymizmu, ponieważ stołeczna akademia ma za sobą bardzo udaną jesień.
Michał Karbownik wyrósł na jednego z najlepszych lewych obrońców polskiej ligi (fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
W 2019 roku juniorzy starsi klubu z Warszawy po raz pierwszy od czterech sezonów zakończyli rozgrywki w swojej kategorii wiekowej poza miejscem na podium. Znacznie lepiej wypadły młodsze roczniki, które wygrały swoje CLJ w kategoriach U-15 i U-17. Juniorzy starsi, czyli kategoria U-19, przez trzy lata z rzędu sięgali po złote medale, grali w młodzieżowej Lidze Mistrzów, gdzie zaprezentowali się z bardzo dobrej strony na tle wymagających przeciwników i wydawało się, że kwestią kilku miesięcy będzie masowe wejście wychowanków do pierwszej drużyny. Z mistrzów Polski juniorów starszych do pierwszego zespołu przebili się w ostatnich latach tylko Radosław Majecki, Sebastian Szymański i Mateusz Wieteska, a od tego sezonu również Michał Karbownik.
PRZEŁAMANIE TRENDÓW
Brak zwycięstw wcale nie spędza snu z powiek kierownikom warszawskiej akademii. Wręcz przeciwnie – są zadowoleni z pracy, jaka jest wykonywana z drużynami młodzieżowymi. Wszyscy dookoła powtarzają, że wynik ma przyjść w wieku seniorskim, a w juniorach piłkarz musi się harmonijnie rozwijać i nabierać odpowiednich nawyków. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że w poprzednim sezonie będzie bardzo trudno wygrać najstarszą CLJ – mówi Radosław Mozyrko, menedżer akademii Legii. – Przyczyna jest bardzo prosta: kilkunastu naszych zawodników, którzy mogli występować w tych rozgrywkach, grało w drużynie rezerw. Wśród nich byli przecież m.in. Michał Karbownik czy Maciej Rosołek. Ten pierwszy w drużynie CLJ nie występuje od półtora roku. Chcemy, aby nasi wychowankowie grali z lepszymi drużynami, dlatego najzdolniejsza młodzież gra w trzecioligowych rezerwach, gdzie uczy się piłki seniorskiej. Na podobne działania zdecydowały się chociażby Lech Poznań czy Pogoń Szczecin.
Od lat się powtarza, że legijna akademia jest jedną z najlepszych w Polsce. Dobre wyniki w juniorach nie powodowały jednak, aby trenerzy pierwszej drużyny próbowali młodziaków w Ekstraklasie czy Pucharze Polski. Maciej Skorża przez dwa sezony spędzone przy Łazienkowskiej dawał szansę nastoletnim: Arielowi Borysiukowi, Michałowi Kucharczykowi, Michałowi Żyro czy Rafałowi Wolskiemu, z tym, że ten pierwszy wchodził do drużyny znacznie wcześniej. Jan Urban, który jest uważany za specjalistę od wprowadzania młodzieży, objawił światu Daniela Łukasika, Dominik Furmana czy Patryka Mikitę (wszyscy rocznikowo mieli już 20 lat), których wprowadził z akademii, a przychodzącego z Lecha Bartosza Bereszyńskiego przesunął na prawą obronę, co się okazało strzałem w dziesiątkę i trampoliną do dalszej kariery w Serie A oraz reprezentacji Polski. Henning Berg, kiedy zespół grał na dwóch frontach, chętnie sięgał po młodzież, jak chociażby po Rafała Makowskiego, Adama Ryczkowskiego, Krystiana Bielika, Roberta Bartczaka czy Bartłomieja Kalinkowskiego. Żaden z nich jednak nie stał się wiodącą postacią w stołecznym klubie – musieli zadowolić się kilkoma występami na początku sezonu, kiedy Norweg korzystał z bardzo szerokiej kadry – jedna jedenastka grała w lidze, druga w europejskich pucharach. Jedynym młodzieżowcem, którego HB wypromował był Ondrej Duda. Stanisław Czerczesow na pytanie o akademię odpowiedział: – Jestem profesjonalnym trenerem, przestańmy rozmawiać o przedszkolu – mówił Rosjanin na łamach oficjalnej strony Legii. Na młodzież nie stawiał w ogóle. Besnik Hasi? Nastolatkowie za kadencji Albańczyka rozegrali łącznie 207 minut (Szymański, Wieteska, Makowski). Jacek Magiera odważniej postawił na Szymańskiego, a kilka występów (dosłownie, bo maksymalnie trzy) zaliczyli też Konrad Michalak, Mateusz Żyro czy Wieteska. U Romeo Jozaka i Deana Klafuricia grał również tylko Szymański, choć zdarzyły się epizody Mateuszowi Hołowni i Mateuszowi Żyro. Ricardo Sa Pinto postawił natomiast na Radosława Majeckiego, Sandro Kulenovicia i Szymańskiego. Dał zadebiutować także Mateuszowi Praszelikowi.
Trend masowego stawiania na nastolatków zapoczątkował dopiero w tym sezonie Vuković. Serb regularnie wystawiał do gry w tamtym sezonie Szymańskiego i Majeckiego, a latem z uporem maniaka stawiał na Kulenovicia. Po wprowadzeniu przepisu o młodzieżowcu Vuko opiera zespół już nie tylko na młodym golkiperze, który zdążył zasłużyć na powołanie do pierwszej reprezentacji. Sztab szkoleniowy Legii wypromował w tym sezonie Karbownika, który wyrasta powoli na jednego z najlepszych lewych obrońców całej ligi. Swoje szanse otrzymuje regularnie Praszelik, a niespodziewanym bohaterem hitowego meczu z Lechem został młodziutki Rosołek. W Ekstraklasie zadebiutował także Kacper Kostorz.
Radosław Majecki zadebiutował w tym sezonie w europejskich pucharach. Nie wprowadził jednak Legii do fazy grupowej Ligi Europy (fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
– Spośród naszych wychowanków pewne miejsce w składzie ma już w zasadzie trzech zawodników. Co prawda jeden już nie jest nastolatkiem, ale też przeszedł drogę w naszej akademii – mówi Piotr Kobierecki, trener drużyny rezerw Legii. – Mowa oczywiście o Mateuszu Wietesce. Radek Majecki odkąd wszedł do jedenastki spisuje się bardzo dobrze. Od tego sezonu do tego grona dołączył Michał Karbownik, który długo pukał do składu, a teraz już rozpycha się łokciami i walczy o swoje. Jesień 2019 to jeden z najbardziej owocnych okresów pod kątem młodzieży, jeśli chodzi o pierwszy zespół i na tym nam najbardziej zależy. To jest podsumowanie wielu lat ciężkiej pracy tych chłopaków.
Nieco ostrożniej wypowiada się Mozyrko: – Nie pojawia się uśmiech na mojej twarzy, bo to jest nasz obowiązek, aby jak najwięcej zawodników grało w pierwszym zespole. Mamy największy budżet akademii w Polsce, więc musimy dobrze pracować i szkolić młodzież. Powinniśmy mieć jeszcze więcej wychowanków w pierwszej drużynie. Oczywiście, ostatnio ta grupa młodzieży jest dosyć spora, ale może być jeszcze większa. Duża w tym zasługa trenera Vukovicia. Trener pierwszego zespołu jest ostatnim, ale najważniejszym etapem łańcuszka przy wprowadzaniu młodzieży do dorosłej piłki. Cała reszta na dole może zrobić dobrą robotę, ale jeśli pierwszy szkoleniowiec nie będzie odważny i nie postawi na juniora, to dla nas jest to trochę syzyfowa praca.
DROGA SZYMAŃSKIEGO
Wprowadzanie zawodników z akademii do pierwszego zespołu w ostatnich miesiącach nabrało zdecydowanie żywszego tempa. Do pracy Vukovicia wiele osób, szczególnie na początku sezonu, miało sporo zastrzeżeń. Jedno trzeba mu jednak oddać – nie boi się stawiać na młodzież w trudnych momentach. Majecki zawalił mecz w Płocku, ale utrzymał pozycję numer jeden. 18-letni Karbownik, który w juniorach był środkowym pomocnikiem, nagle wygryzł ze składu solidnego Luisa Rochę. Efekt? Cztery asysty w siedmiu meczach w Ekstraklasie. Dla porównania Portugalczyk w 25 spotkaniach zanotował… jedno ostatnie podanie. Rosołek natomiast wszedł na boisko przy wyniku 1:1 potyczki z Lechem, która była dla niego debiutem, i przesądził o zwycięstwie warszawian. Ilu trenerów w takim momencie zdecydowałoby się na niedoświadczonego zawodnika?
Akademia zaczyna zbierać pierwsze żniwo. Szymański został najdroższym zawodnikiem w historii sprzedanym z Legii i jednym z najdroższych w historii całej ligi. Dynamo Moskwa zapłaciło za niego około 5,5 mln euro. W dodatku zdolny pomocnik był jednym z liderów reprezentacji Polski U-21 na młodzieżowych mistrzostwach Europy we Włoszech i San Marino, już otrzymał szansę od Jerzego Brzęczka. Jesienią dwukrotnie do pierwszej reprezentacji został powołany Majecki, który pod nieobecność Łukasza Fabiańskiego pełni rolę bramkarza numer trzy.
Mozyrko: – Po transferze Szymańskiego księgowi w klubie się ucieszyli. Piłka nożna to jest biznes i musimy dawać powody właścicielowi klubu, aby tak dużo inwestował w akademię. Jeśli zawodnicy nie będą sprzedawani za niezłe pieniądze albo nie będą grali w pierwszym zespole, to znaczy, że inwestycje są trochę wyrzucone w błoto. Mam nadzieję, że zawodnicy naszej akademii marzą o grze w Legii i zdobywaniu dla niej trofeów, ale także o grze znacznie wyżej. Liga polska, nie oszukujmy się, nie jest na najwyższym poziomie, więc byłoby z nimi coś nie tak, jeśliby tylko marzyli o zdobywaniu mistrzostwa Polski.
Sebastian Szymański nakreślił idealną drogę wychowankom akademii Legii – najpierw przebicie się do pierwszego zespołu, później odgrywanie pierwszoplanowej roli, transfer zagraniczny i wywalczenie miejsca w dorosłej reprezentacji Polski. Świetny rok zwieńczył pięknym golem na PGE Narodowym (fot. Piotr Kucza/400mm.pl)
Pod względem sportowym nie można także zapominać o drużynie rezerw Legii, która była wielką rewelacją Pucharu Polski. Drugi zespół wicemistrzów Polski wyeliminował już dwóch pierwszoligowców – Wigry Suwałki oraz Odrę Opole. Pogromcą „dwójki” okazał się dopiero mistrz Polski – Piast Gliwice. Drużyna jest praktycznie w całości oparta na wychowankach, a w rozgrywkach PP trener Piotr Kobierecki nie mógł korzystać w ogóle z zawodników z pierwszej kadry. – Nie mam żadnej recepty na wyeliminowanie pierwszoligowców, ale kluczem do zwycięstw była dobra organizacja gry i… szczęście – zapewnie Kobierecki.
NA WYŻSZY POZIOM
Sukcesy akademii w ostatnich miesiącach nie wzięły się z przypadku. Legia stale rozwija się na wielu płaszczyznach, wprowadza nowinki w szkoleniu, zmienia organizację czy zatrudnia cenionych fachowców. Przykładem tego ostatniego jest Richard Grootscholten, który został dyrektorem wykonawczym akademii Legii. Holender pełnił taką funkcję chociażby w Feyenoordzie Rotterdam, ale zna polskie realia. W latach 2013-15 pracował w Zagłębiu Lubin. – Dołączenie Richarda do naszego zespołu jest kolejnym ważnym krokiem, który pozwoli nam wejść na wyższy poziom i optymalnie wykorzystać nowe umiejętności związane z budową środka treningowego Legia Training Center – mówił prezes Dariusz Mioduski, witając Grootscholtena.
Właśnie przeprowadzka do LTC ma być milowym krokiem w rozwoju warszawskiej akademii. Obiekty rosną w mgnieniu oka, a wszystkie najstarsze roczniki w akademii (od U-15 w górę), drużyna rezerw oraz pierwszy zespół przeniosą się do nowego ośrodka w lipcu 2020 roku. Warszawski klub będzie miał do dyspozycji osiem boisk, z czego sześć z naturalną nawierzchnią, a dwa ze sztuczną trawą, które będą zimą przykrywane halą pneumatyczną. Zawodnicy z pierwszej drużyny oprócz szatni i siłowni będą mieli do dyspozycji sale treningowe, strefę wypoczynku, sale konferencyjne, gabinety medyczne i lekarskie, a także część hotelową, w skład której wchodzą 24 pokoje o standardzie czterogwiazdkowym. Akademia będzie miała natomiast 60 miejsc pobytowych w bursie oraz sale lekcyjne, a w ośrodku będą odbywać się zajęcia dla zawodników.