Przejdź do treści
Zapracowałem na poważniejszą szansę w Legii

Ligi w Europie Świat

Zapracowałem na poważniejszą szansę w Legii

W 2019 roku świętował z Lechią zdobycie Pucharu Polski. Kilka tygodni później był jedną z ważniejszych postaci reprezentacji Polski U-21, która dzielnie walczyła na młodzieżowych mistrzostwach Europy. Dobra forma Konrada Michalaka zaowocowała zagranicznym transferem. Najpierw była Rosja, a później dwa wypożyczenia do Turcji.



Jak wygląda w Turcji sytuacja z koronawirusem?
Nie jest źle – odpowiada Michalak. – Wiadomo, trzeba na siebie uważać, wszyscy muszą nosić maseczki i dbać o higienę. Raz w tygodniu, dokładnie dwa dni przed każdym meczem, przechodzimy testy na obecność koronawirusa. Przez kilka tygodni nie mieliśmy żadnego przypadku, ale ostatnio wyszły dwa pozytywne wyniki. Klub postąpił zgodnie z protokołem medycznym, my zostaliśmy poddani kolejnym testom i mam nadzieję, że już nikt więcej nie będzie zakażony.

Jak podoba ci się życie w Turcji?
Super, nie mam prawa narzekać. Kilka miesięcy mieszkałem w Ankarze, która jest przepięknym miastem i robi olbrzymie wrażenie na każdym, kto je odwiedzi. Dzisiaj mieszkam w Rize. To o wiele mniejsza miejscowość, cisza, spokój, można się skupić na graniu w piłkę. Rize leży nad Morzem Czarnym, więc nic więcej mi nie potrzeba.

Idealne miejsce na wakacje?
Nie takie jak Antalya czy Alanya, które są oblegane. Tutaj nie ma wielu turystów, ponieważ nie ma tylu plaż co w innych miejscowościach. Pogoda sprzyja, jest duszno, więc trzeba się przyzwyczaić do tego klimatu. Temperatura teraz waha się w okolicach 25 stopni, na noc spada o jakieś 7-8 stopni. Ostatnie mecze graliśmy w olbrzymich upałach w środku dnia i pogoda dawała mocno się we znaki.

Odpowiada ci mentalność Turków?
Mają trochę gorącą krew, ale podoba mi się ich podejście do drugiego człowieka. Są bardzo otwarci, gościnni, uśmiechnięci, pomocni. Dla mnie to jest super.

W Rizesporze jesteś jedynym Polakiem, więc jak wygląda twoja relacja z innymi kolegami?
Dajemy radę. Rozmawiam po angielsku, potrafię się dogadać po rosyjsku, uczę się hiszpańskiego, język turecki też trochę rozumiem, więc jakoś idzie.

Uczysz się tureckiego?
Jestem już dobrze osłuchany, ale nie mam żadnych lekcji. Naprawdę jest to bardzo trudny język i trzeba by było poświęcić mnóstwo czasu, a poza Turcją nie będzie on nigdzie potrzebny. W dodatku w drużynie mamy wielu obcokrajowców, więc rozmawiamy po angielsku. Ostatnio zacząłem naukę języka hiszpańskiego, który jest znacznie przydatniejszy w Europie niż turecki.

Masz kontakt z Polakami, którzy grają w Turcji?
Tak, rozmawiamy ze sobą. Najczęściej z Dominikiem Furmanem. Na odwiedziny czasu nie było, ponieważ terminarz nam nie sprzyja. Nie było jeszcze kolejki, abyśmy grali swoje mecze tego samego dnia. Mijamy się. Do tego dochodzi jeszcze koronawirus, więc kontakt mamy jedynie online.

Jesteś w ogóle zadowolony, że grasz w lidze tureckiej?
Może nie wszyscy w Polsce są świadomi, ale liga turecka jest naprawdę silna. Są mocne drużyny, grają bardzo dobrzy piłkarze. Moim kolegą z zespołu jest na przykład Loic Remy, który miał całkiem fajną karierę. W zasadzie w każdej drużynie jest zawodnik, który grał w topowych klubach i potrafi zrobić różnicę na boisku. Piłka w Turcji jest bardziej otwarta niż na przykład w Rosji czy Polsce. Jakość zawodników jest na wysokim poziomie.

Czyli zrobiłeś krok do przodu?
Tak, rozwinąłem się pod wieloma aspektami zarówno piłkarskimi jak i mentalnymi. Nauczyłem się wielu rzeczy typowo boiskowych, ale też wzrosła na przykład moja pewność siebie. Odnajduję się w tej futbolowej rzeczywistości, ludzie w klubie są ze mnie zadowoleni. W sumie w Ankarze też byli zadowoleni, ale nie udało się tam zostać.

Dlaczego?
Była szansa, aby zostać na dłużej, ale różne względy zadecydowały, że tak się nie stało. Miałem propozycje z innych lig, ale ostatecznie postanowiłem, że nie chcę zmieniać kraju, w którym dobrze się czuję.

Poznałeś jakąś fajną Turczynkę, że tak mocno cię ten kraj trzyma?
Nie, chyba nie mógłbym mieć dziewczyny z zagranicy. Miałbym pewną blokadę, że nie znam w stu procentach jej języka, ona nie znałaby mojego. Jak dla mnie nie byłaby to prosta sprawa, aby tak funkcjonować.

Tęsknisz za Polską?
Kiedy mam kilka dni wolnego, zawsze staram się wracać do kraju, aby spotkać się z rodziną i dopilnować kilku swoich spraw osobiście.

Oglądasz Ekstraklasę?
Staram się oglądać mecze, w których grają moi koledzy. Śledzę też spotkania moich byłych klubów, czyli Lechii, Wisły Płock i Legii. Wiadomo, że nie oglądam każdego spotkania, ale staram się być na bieżąco.


Trener Michniewicz nie odzywał się w sprawie transferu?
Za późno już było, więc nie było opcji. Miałem podpisaną umowę z Rizesporem zanim trener Michniewicz przejął Legię. Cieszę się, że tak się stało. Trener zasłużył na to, jest świetnym fachowcem, który dużo mnie nauczył. Od zawsze ciężko pracował, zaszczepił w nas takie samo podejście do pracy i stworzył z nas prawdziwą rodzinę w reprezentacji młodzieżowej. Mocno trzymam kciuki za ten projekt.

Młodzieżowe Euro śniło ci się po nocach?
Było przykro, bo do awansu zabrakło niewiele. Jeśli byśmy weszli do czwórki, zagwarantowali byśmy sobie start w igrzyskach olimpijskich w Tokio. Mi najbardziej brakuje jednak cyklicznych spotkań przy okazji zgrupowań. To była znakomita grupa, która cieszyła się z grania w piłkę.

Przez wiele lat jeździłeś na zgrupowania kadr młodzieżowych i juniorskich. Brakuje ci trochę reprezentacji?
Na początku trudno było się przyzwyczaić, ale nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem, rok gram za granicą, ciężko pracuję, rozwijam się i skupiam się na swojej robocie, a co to da w przyszłości to zobaczymy.

Żałujesz, że nie dostałeś poważniejszej szansy w Legii?
Dzisiaj młodzież w Polsce ma znacznie większe szanse na grę, bo jest przepis o obowiązkowym wystawianiu młodzieżowca. Myślę, że gdyby trener Jacek Magiera został na dłużej w Legii, to odegrałbym większą rolę. Miałem niestety nieprzyjemność pracować z innym szkoleniowcem, który miał swoją filozofię, widział mnie jako wahadłowego i to nie miało prawa się udać. Wtedy podjąłem decyzję, że trzeba zmienić otoczenie. Nie mogłem sobie pozwolić na kolejny rok czekania na występy w pierwszej drużynie. Byłem na dwóch wypożyczeniach i uważam, że zapracowałem na poważniejszą szansę przy Łazienkowskiej, a takiej nie dostałem. Odszedłem, bo chciałem być w drużynie, w której będę grał i będę miał możliwość pokazania pełni swoich możliwości. Żałuję, że nie dostałem poważniejszej szansy w Legii, ale finalnie uważam, że zrobiłem krok do przodu. Najpierw zaliczyliśmy fajny sezon w Wiśle Płock, a później z Lechią sięgnąłem po Puchar Polski, więc tej decyzji nie żałuję.

Rosjanie zapłacili za ciebie półtora miliona euro. Ta kwota robi na tobie wrażenie?
Nie zwracam na to uwagi. Ja po prostu czułem, że trzeba wyjechać z Polski, miałem za sobą dwa udane sezony w Ekstraklasie, do tego nieźle zaprezentowaliśmy się na młodzieżowym Euro i chciałem spróbować czegoś więcej. Dla mnie to była naturalna decyzja.

Cofnąłbyś jakąś decyzję transferową z ostatnich kilkunastu miesięcy?
Jeśli wiedziałbym, jak się to wszystko potoczy, to może bym się jeszcze mocniej zastanowił. Uważam, że zasługiwałem na więcej szans w Achmacie Grozny, ale z różnych przyczyn wyszło tak, a nie inaczej i trzeba było szukać alternatywy. Czy bym cofnął? Chyba jednak nie, bo jestem zadowolony z miejsca, w którym jestem dzisiaj.

Co się stało w Achmacie?
Nie chcę tego ciągnąć. Niektóre sytuacje były po prostu niesprawiedliwe i trzeba było szukać alternatywy.

Czyli transfery do Turcji to mała ucieczka?
Nie nazwałbym tak tego. Liga rosyjska jest silna, ale gdybym dostał zaufanie i minuty na boisku, to dałbym radę i z powodzeniem bym występował. Nie czułem się gorszy od nikogo. Nie mam problemu, aby uczciwie powiedzieć, że ktoś jest ode mnie lepszy, ale w tym przypadku nie byłem słabszy od moich konkurentów do miejsca w składzie. Miałem urażoną ambicję i potrzebowałem minut na boisku. Jestem za młody, aby nie grać. W tamtym czasie nie widziałem dla siebie innej opcji. Może w przyszłości jeszcze wrócę do Achmatu i będę w nim grał? Kontrakt mam jeszcze na trzy lata, a w piłce to bardzo długi okres.

Grozny to miasto w regionie czeczeńskim. Dało się odczuć jakieś niebezpieczeństwo?
Nie bałem się chodzić po ulicach, ale to bardzo specyficzne miejsce do życia. Trzeba się dostosować do zwyczajów i reguł. Dużą wagę przykładają do religii. Nie można na przykład chodzić w krótkich spodenkach, choć jest ciepło. Mi to jednak nie przeszkadzało. Jeśli jedziesz do jakiegoś kraju, ktoś ci płaci pieniądze, to musisz się dostosować i zaakceptować zasady. W Turcji też jest islam, ale nie jest to tak bardzo odczuwalne jak w Groznym. W Ankarze na przykład w ogóle nie czułem, że jestem wśród muzułmanów. 

Jak ci się ogólnie podobało w Rosji?
Rosjanie jako ludzie są trochę bardziej zamknięci i wycofani niż Turcy. Mentalnością są podobni do Polaków. Język trochę znałem, bo zacząłem się go uczyć pół roku przed wyjazdem. Dzisiaj mówię płynnie w tym języku i wszystko rozumiem. W dodatku w klubie był Damian Szymański, który pomógł mi organizacyjnie na początku. Nie mam sobie nic do zarzucenia, nie miałem żadnego wpływu na to, co się działo. Jeśli chodzi o treningi to jest sporo elementów z tak zwanej starej szkoły, ale mi to odpowiadało. Lubię ciężką pracę i nigdy przed nią nie uciekałem.

A jak porównasz atmosferę wokół piłki w Rosji i Turcji?
W Turcji jest prawdziwe szaleństwo. Ludzie kochają futbol, szaleją na jego punkcie. W Rize ludzie często mnie zaczepiają, proszą o zdjęcia i koszulki piłkarskie, taki fanatyzm piłkarski. Na osiedlu, na którym mieszkam, jest sporo dzieciaków, które noszą koszulki Rizesporu. Ja już swoją też im oddałem. Dla mnie to mały gest, a mogłem ich uszczęśliwić. Portale społecznościowe też są zapchane komentarzami o piłce, na każdym kroku da się odczuć to szczególne podejście. Trzeba jednak pamiętać, że działa to w dwie strony. Jeśli idzie dobrze, to jesteś noszony na rękach, a kiedy idzie gorzej, to też się obrywa mocniej. Nie mają za dużej cierpliwości. W Rosji jest inaczej, trochę chłodniej do tego podchodzą.

PAWEŁ GOŁASZEWSKI

WYWIAD UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” (nr 42/2020)

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024