Zamieszanie wokół powrotu do gry MLS
Nowy sezon Major League Soccer nie wystartuje przynajmniej do kwietnia. To spory problem dla Przemysława Frankowskiego i innych Polaków, myślących o występach w finałach mistrzostw Europy.
MARCIN HARASIMOWICZ
STANY ZJEDNOCZONE
Niewiele brakowało, a sezon w ogóle nie doszedłby do skutku, a przynajmniej rozpoczął z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Groźba bynajmniej nie bezzasadna – w 1998 roku NBA przełożyła start rozgrywek o cztery miesiące, a w 2011 o dwa z dokładnie tego samego powodu, mianowicie z braku kompromisu pomiędzy właścicielami klubów a związkiem zawodowym graczy. Negocjacje trwały długo i ostatecznie w pierwszym tygodniu lutego wypracowano kompromis. Nie będzie więc lokautu, czyli de facto wypowiedzenia pracy zawodnikom, którzy wywalczyli część postulatów – domagali się ich od lata ubiegłego roku.
SzantażNowe porozumienie obowiązywać będzie do 2027 roku. Piłkarze nie zgodzili się na 20-procentową redukcję zarobków na nadchodzący sezon (efekt pandemii), a do tego właśnie we wspomnianym 2027 wszystkie wynagrodzenia mają automatycznie wzrosnąć o dziesięć procent. Zawodnicy będą również partycypować w podziale zysków wypracowanych przez ligę – w wysokości 12,5 procenta za lata 2023-24 oraz 25 procent pomiędzy 2025-27. To przybliża ich do standardów choćby w NBA, gdzie prawie połowa globalnego zysku trafia do kieszeni sportowców. Ostatecznie jednak właściciele odeszli od stołu negocjacyjnego w dobrych humorach.
– To porozumienie odbiera zawodnikom kartę przetargową w 2026 roku, gdy Stany Zjednoczone i Kanada wspólnie organizują mundial – pisze Jeff Carlisle z ESPN. – Wtedy mogliby bowiem wrócić z nowymi żądaniami na bazie piłkarskiego boomu zawsze towarzyszącemu finałom mistrzostw świata. Teraz nie mają takiej możliwości. Aby podpisać kontrakt liga musiała zastosować szantaż.
Obie strony mogą renegocjować warunki umowy 1 grudnia, ale inicjatywa należy do właścicieli. Warto dodać, że minimalne kontrakty dla weteranów mają wzrosnąć w ciągu najbliższych sześciu lat od 81 375 dolarów do 125 875 rocznie, a dla zawodników rezerwowych od 63 547 do 97 700. – Mam mieszane odczucia – powiedział Chris Wondolowski, napastnik San Jose Earthquakes, jeden z najbardziej wpływowych weteranów w MLS. – Istniała realna i chyba najbliższa realizacji groźba zawieszenia rozgrywek. Piłkarze mieli kartę przetargową w postaci finałów mistrzostw świata. Nowe porozumienie odbije się czkawką młodym piłkarzom w przyszłości. Najważniejsze jednak, że udało się uniknąć strajku.
Polski problem
Piłkarze mogą wrócić więc do gry, chociaż później niż normalnie. Z reguły sezon MLS rozpoczyna się w pierwszym tygodniu marca. Tym razem będzie to jednak kwiecień. Dla wielu zawodników nie ma to większego znaczenia, ale dla Polaków to akurat nie jest dobra informacja. Oznacza bowiem, że najprawdopodobniej nie będą mogli polecieć na pierwsze zgrupowanie z nowym selekcjonerem biało-czerwonych Paulo Sousą.
Przemysław Frankowski odegrał istotną rolę w wygranych eliminacjach, strzelając między innymi kluczowego gola, zaraz po wejściu na boisko, w spotkaniu z Macedonią Północną. Ze względu na pandemię w reprezentacji nie wystąpił już od ponad roku. Teraz najprawdopodobniej zabraknie go także na marcowym zgrupowaniu drużyny narodowej. Ma jednak kontakt z nowym opiekunem kadry. – Byłem w grupie, z którą rozmawiał trener Sousa przez Zoom. To była krótka, zapoznawcza rozmowa. Selekcjoner przywitał się i przedstawił sztab, swoich ludzi oraz ich zadania – mówi Frankowski, dodając: – Niedawno zgłosił się do mnie jeden z trenerów od przygotowania fizycznego kadry. Poprosił o namiar na człowieka od tego samego w drużynie Fire. Wiem, że nawiązali kontakt i nasz człowiek wysyła jemu wszystkie badania, wskaźniki i pomiary. Nie jestem zadowolony z opóźnionego startu ligi, bo zdaję sobie sprawę, że w związku z tym będzie mi trudno dostać powołanie na marcowe zgrupowanie. Będę wówczas w środku przygotowań do sezonu, nie wiem czy do tej pory zdążymy rozegrać choćby jeden mecz towarzyski. W każdym razie, reprezentacja Polski wciąż jest dla mnie priorytetem.
Najlepszym polskim snajperem w MLS był w ostatnich dwóch sezonach Kacper Przybyłko z Philadelphia Union. Pomimo statusu gwiazdy, nie doczekał się jednak powołania ani nawet wstępnego zainteresowania ze strony Jerzego Brzęczka. Zmiana na stanowisku selekcjonera teoretycznie mogła mu pomóc, ale w obecnej sytuacji również wydaje się to wątpliwe. Nowy sezon MLS odbędzie się, ale terminarz nie może być już chyba gorszy dla Polaków – zarówno z punktu widzenia finałów mistrzostw Europy, jak i nadchodzących eliminacji mistrzostw świata. Dołączmy do tego ciągle nie zakończoną pandemię, potencjalne (i ciągle istniejące) restrykcje w podróżowaniu do Europy, a niewykluczone, że amerykański sen może się dla nich zamienić w koszmar. Przynajmniej z punktu widzenia gry w reprezentacji Polski.
TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” 9/2021