Zagłębie przegrywa w Lubinie z Koroną
W pierwszym niedzielnym meczu Lotto Ekstraklasy Zagłębie przegrało u siebie z Koroną 0:1. Dla podopiecznym Gino Lettieriego to pierwsza ligowa wygrana od końcówki września.
fot. Łukasz Skwiot
Oczy kibiców w czasie meczu były skierowane przede wszystkim w stronę Bena Van Daela, debiutującego w roli szkoleniowca Zagłębia Lubin. Holendra, który zastąpił Mariusza Lewandowskiego, czekało jednak trudne spotkanie. Drużyna z Lubina po raz ostatni w Ekstraklasie wygrała w połowie września, a głównej szansy na przełamanie należało upatrywać w tym, że poza rozgrywkami pucharowymi, Korona również ma problemy z wygrywaniem.
Pierwsze minuty stały pod znakiem nieznacznej przewagi Korony. Szczególnie dobrze wyglądał Bartosz Rymaniak, który miał dużo miejsca na prawej stronie boiska. W 9 minucie padło pierwsze uderzenie na bramkę Miedziowych. Oliver Petrak oddał strzał z około 18 metrów, ale na posterunku był Dominik Hładun.
Minuty mijały, a Zagłębie sprawiało wrażenie, jakby nie miało pomysłu na swoich przeciwników. Korona zaś tworzyła kolejne okazje. W 13 minucie z rzutu wolnego uderzał Zlatko Janjić, ale strzał nie trafił w światło bramki gospodarzy.
W 21 minucie powstało zamieszanie w polu karnym gospodarzy po rzucie wolnym Korony. Najbliższy skorzystania z wynikłej sytuacji był Elia Soriano, ale piłkarz Korony zamiast skierować piłkę do siatki, to podbił ją do góry. Kilka minut później przed jedną z nielicznych dla Zagłębia szans na strzelenie gola stanął Damjan Bohar. Piłkarz Zagłębia trafił jednak wprost w bramkarza rywali.
W doskonałej sytuacji w 34 minucie znalazł się Mateusz Możdżeń. Pomocnik gości otrzymał w polu karnym piłkę od Soriano i miał przed sobą jedynie Hładuna. Uderzył jednak za lekko, by pokonać bramkarza Zagłębia. Lubinianie z pewnością nie takiego spotkania oczekiwali. Ich drużyna częściej niż atakować, musiała się bowiem bronić. Możdżeń miał jeszcze szansę kilka minut później – z linii pola karnego nie trafił w światło bramki Hładuna.
W pierwszej połowie żadna z drużyn nie trafiła do siatki przeciwnika, ale zdecydowanie bliżej tej sztuki byli zawodnicy Korony. Na drugą część spotkania nie wyszedł już jeden z lepiej prezentujących się na boisku – Możdżeń – który miał na koncie już żółtą kartkę. Trener z pewnością obawiał się, że jego drużynie przyjdzie kończyć mecz w osłabieniu.
Pierwsze minuty drugiej części meczu mogły zwiastować większą aktywność Zagłębia na połowie Korony, ale bardzo szybko goście zaczęli naciskać rywali tak, jak przed przerwą. W 56 minucie piłkę pod pole karne Zagłębia podprowadził Pućko, a następnie oddał strzał, który trafił wprost w ręce Hładuna.
Kolejne minuty nie przynosiły zmiany sytuacji. Zagłębie sporadycznie próbowało swoich szans, bo więcej dokładności i szans było zdecydowanie po stronie Korony. To, co zaskakiwało, to fakt, że Van Dael bardzo długo nie decydował się na przeprowadzenie zmiany, a dokonał tego dopiero po 70 minucie. W 73 minucie starania Korony przyniosły efekt. Strzał Łukasza Kosakiewicza z rzutu wolnego sprzed pola karnego został co prawda odbity przez Hładuna, ale przy dobitce Pućki nie miał już szans.
Ostatnie minuty stały pod znakiem bronienia rezultatu przez gości. W pewnym momencie przed bramką Korony stało kilku nominalnych środkowych obrońców. Zagłębie próbowało, ale nie było w stanie sforsować tego bloku defensywnego. Nowego szkoleniowca Miedziowych czeka trochę pracy. Efekt nowej miotły w niedzielę w Lubinie nie zadziałał.
RK, PilkaNozna.pl