Przejdź do treści
Zaczyna się walka o wielki finał mundialu!

Ligi w Europie Świat

Zaczyna się walka o wielki finał mundialu!

Do końca mistrzostw świata pozostały już tylko cztery spotkania. We wtorek i środę rozegrane zostaną mecze półfinałowe, po których dowiemy się, kto powalczy w Moskwie o złoto, a kto będzie musiał się zadowolić starciem o trzecie miejsce w Sankt Petersburgu. Na pierwszy ogień pójdzie znakomicie zapowiadający się bój Francuzów i Belgów.

Francja czy Belgia? Kto awansuje do finału? (fot. Łukasz Skwiot)


Obie drużyny były przed startem turnieju stawiane w gronie faworytów do medali i jak się okazało, obie wywiązały się ze swojej roli. O ile w rozgrywkach grupowych Francuzi i Belgowie nie rzucili swoją grą na kolana, to już w trakcie fazy pucharowej gracze Didiera Deschampsa i Roberto Martineza zaczęli ewidentnie łapać wiatr w żagle.

Pomyliłby się jednak ten, kto uważałby, że zainteresowane zespołu awansowały do półfinału bez wysiłku. Nic bardziej mylnego. Francja musiała w 1/8 finału stoczyć zacięty bój z Argentyną (4:3) i do samego końca nie było wiadomo, czy „Trójkolorowi” poradzą sobie z poobijanym i krytykowanym przeciwnikiem. Nieco lepiej było w ćwierćfinale, gdzie Francuzi odprawili z kwitkiem Urugwaj. W tym wypadku uśmiechnęło się jednak do nich szczęście w postaci kontuzji Edinsona Cavaniego i fatalnego błędu Fernando Muslery.

Jeśli zaś chodzi o Belgów, to ci w 1/8 finału przebyli drogę z piekła, przez czyściec, aż do nieba. Pamiętne spotkanie z Japonią było zdaniem wielu fachowców tym, które pozwoliło Edenowi Hazardowi i jego kolegom zasiąść przy stole z dorosłymi, co zresztą było widać jak na dłoni podczas kolejnego meczu. W ćwierćfinale Belgia dała pokazać znakomitego futbolu i wyrzuciła za burtę mundialu Brazylię, awansując po raz pierwszy od 1986 roku do strefy medalowej. 

Forma obu zespołów i natężenie wielkich gwiazd światowego futbolu nakazuje postawić tezę, że ich półfinałowe starcie może przejść do historii jako jeden z najbardziej porywających meczów tego turnieju. Po obu stronach barykady praktycznie próżno szukać słabych punktów.


We Francji prym wiodą przecież tacy piłkarze jak Antoine Griezmann czy Kylian Mbappe, ale nad Sekwaną i Loarą najbardziej chwali się… N’Golo Kante, który jest szefem środka pola i to właśnie jego określa się mianem płuc drużyny. W wysokiej formie są również niemal wszyscy francuscy obrońcy, na czele z Benjaminem Pavardem, jednym z wielkich odkryć mistrzostw. Dider Deschamps dużo więcej mógłby oczekiwać jednak od Paula Pogby, który nie zagrał jeszcze w Rosji ani jednego spotkania na miarę swoich ogromnych możliwości. 

Dobrą wiadomością dla Francuzów jest powrót do gry Blaise’a Matuidiego, który pauzował za kartki, a przeciwko Belgom powinien wyjść w podstawowym składzie.

W przypadku „Czerwonych Diabłów” znakomitą decyzją było odsunięcie od podstawowej jedenastki Yannicka Carrasco, który nie wnosił zbyt dużo jakości do gry ofensywnej swojej drużyny, a jakby tego było mało, niewiele dawał w defensywie, przez co po jego stronie rywale mieli mnóstwo miejsca na przeprowadzenie ataków. Bardzo ważną decyzją Roberto Martineza było również wprowadzenie do gry Maroune’a Fellainiego i Nacera Chadliego, dzięki czemu drużyna zyskała odpowiedni balans między atakiem, który jest przecież jej znakiem rozpoznawczym, a obroną. 

O klasie takich zawodników jak Thibaut Courtois, Romelu Lukaku czy wspomniany Hazard nie ma się co rozwodzić, bo ci grają znakomity turniej. Dołączył do nich w końcu Kevin de Bruyne, który podczas fazy grupowej było mocno ospały, ale im dalej w mistrzostwa, tym coraz bardziej przypomina tego zawodnika, którym tak bardzo się zachwycaliśmy podczas jego występów na boiskach Premier League.

– Jesteśmy gotowi – przekonywał Didier Deschamps, który w drugim z rzędu turnieju walczy z „Trójkolorowymi” o medal. – Zagramy tak jak w poprzednich meczach. Mamy rozpisane scenariusze na każdą ewentualność i żadne ustawienie rywala nas nie zaskoczy – dodał.

Wiary w swój zespół nie traci także Martinez, którego prawą ręką w sztabie trenerskim reprezentacji Belgii jest… Francuz, słynny Thierry Henry. – On jest właśnie tą osobą, której nam brakowało. Wniósł do drużyny wielką wiedzę, doświadczenie i to know-how jak wygrywać wielkie turnieje. On to wiem, przeżył to jako piłkarz i stara się pomóc każdemu z zawodników – wyznał opiekun „Czerwonych Diabłów”.

***

10 lipca (Sankt Petersburg)
FRANCJA – BELGIA (20)

Przypuszczalne składy:
Francja: Hugo Lloris – Lucas Hernandez, Samuel Umtiti, Raphael Varane, Benjamin Pavard – Paul Pogba, N’Golo Kante – Blaise Matuidi, Antoine Griezmann, Kylian Mbappe – Olivier Giroud

Belgia: Thiabut Courtois – Jan Vertonghen, Vincent Kompany, Toby Alderweireld, Nacer Chadli – Moussa Dembele, Axel Witsel, Maroune Fellaini – Kevin de Bruyne, Eden Hazard – Romelu Lukaku


Typ PN.pl: 1:2 



gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024