Przejdź do treści
Zabójczy finisz piłkarzy Marka Papszuna

Polska Ekstraklasa

Zabójczy finisz piłkarzy Marka Papszuna

Starcie Rakowa Częstochowa z Wisłą Płock zakończyło się zwycięstwem gospodarzy. Na zakończenie zmagań w sezonie 2019-20 beniaminek uporał się z rywalem (2:1) zdobywając gola na wagę trzech punktów w doliczonym czasie gry.


Świetny finisz dał ekipie z Częstochowy zwycięstwo (fot. Marian Zubrzycki / 400mm.pl)


Mecz w Bełchatowie był uważany za typowe starcie o pietruszkę i na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że tak właśnie jest. Obie drużyny już jakiś czas temu zapewniły sobie utrzymanie na najwyższym poziomie, jednak to wcale nie oznaczało, że już do końca kampanii nie mają o co walczyć.

Raków, który przegrał trzy ostatnie spotkania chciał się przełamać i zakończyć sezon optymistycznym akcentem, a dodatkowo mógł zrównać się w tabeli z prowadzącym w grupie spadkowej Górnikiem Zabrze (o ile ten przegrałby z Zagłębiem Lubin). W przypadku Wisły Płock chodzi po pójściem za ciosem i odniesienia zwycięstwa w piątym kolejnym meczu i także – o ile rezultat spotkania w Zabrzu byłby pozytywny – spróbować zająć na koniec sezonu dziewiątą lokatę.


Mecz od początku toczony był w niespiesznym tempie. Po obu stronach barykady nie było woli przyspieszenia gry, a chociaż nieco lepiej prezentował się Raków, to niewiele z tego wszystkiego wynikało. Częstochowianie częściej zapędzali się w okolice bramki Nafciarzy, próbowali oddawać strzały, ale Jakub Szumski pozostawał niepokonany. 

Kiedy z kolei nic na to nie wskazywały, że drużyna Radosława Sobolewskiego wyprowadziła niespodziewany cios. W 39. minucie dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Alan Uryga, który w polu karnym wyskoczył najwyżej i mocnym uderzeniem głową nie dał bramkarzowi Rakowa żadnych szans na skuteczną interwencję.

Przyzwoita postawa graczy Marka Papszuna przed przerwą mogła zwiastować, że także po zmianie stron będą oni walczyć o korzystny wynik. I znowu, beniaminek był zespołem lepszy, ale ponownie nie miało to żadnego przełożenia na ilość i jakość bramkowych okazji. Zdecydowanie najlepszą miała w 72. minucie Felicio Brown Forbes, który będąc w dogodnej pozycji okrutnie spudłował.

Ostatecznie Raków dopiął swego. W 85. minucie David Tijanić wypuścił dobrym podaniem Sebastiana Musiolika, a ten wpadł w pole karne i sprytną podcinką posłał piłkę nad bramkarzem. Brown Forbes mógł ją tuż przed linią dobić, ale uznał, że nie będzie zabierał koledze zasłużonego trafienia.




Kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie już zmianie, Raków wyprowadził nokautujący cios. Już w doliczonym czasie gry spore zamieszanie pod bramką Nafciarzy wykorzystał Brown Forbes, który z bliska trafił do siatki i zapewnił swojej drużynie wygraną na wagę przełamania i jedenastego miejsca w tabeli na koniec sezonu.



gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024