Przejdź do treści
Z wizytą u Keona Daniela. W rytmie reggae

Polska 1 Liga

Z wizytą u Keona Daniela. W rytmie reggae

Miał okazję grać z największymi gwiazdami światowej piłki. Dziś jest ulubieńcem kibiców w Tychach. Keon Daniel opowiedział nam o ojczyźnie, kobietach i podejściu do życia.


GRZEGORZ GARBACIK


GKS Tychy jest już trzecim polskim klubem dla pochodzącego z Trynidadu i Tobago piłkarza. Jak przyznał, głównym powodem, dla którego wybrał ofertę z Górnego Śląska była osoba Ryszarda Tarasiewicza, którego znał jeszcze z Miedzi Legnica. – To właśnie dzięki Ryszardowi postawiłem na GKS – mówi Daniel. – Pamiętam, że w pierwszym roku w Polsce praktycznie w ogóle nie grałem i to był dla mnie niezwykle trudny czas. Nie bardzo rozumiałem, co się dzieje. Wtedy Ryszard trafił do Legnicy, dużo zmienił w naszym stylu gry, a przede wszystkim mi zaufał.

MAMY TYLKO JEDNO ŻYCIE

Jak się okazało, życie w naszym kraju wcale nie jest dla piłkarza pochodzącego z wysepki oblanej wodami Atlantyku i Morza Karaibskiego zbyt trudne. – Mam dość łatwe podejście do życia. Nie mam zbyt dużych problemów z tym, by odnaleźć się w nowym otoczeniu. Urodziłem się w małej wiosce, a potem mieszkałem i żyłem w dużym amerykańskim mieście – Filadelfii. Poznawanie nowych kultur i nowych zakątków świata, to dla mnie zawsze wielkie doświadczenie. Mamy jedno krótkie życie i trzeba z niego korzystać najpełniej jak tylko się da – twierdzi pomocnik GKS. 

W jednym aspekcie 32-latek miał jednak problem. – Macie bardzo trudny język – opowiada Keon. – Kiedy tu przybyłem nie potrafiłem powiedzieć ani jednego słowa. Zacząłem się oczywiście uczyć, ale łatwo nie było. 

Podróżowanie stało się częścią życia Daniela, który zanim zakotwiczył w Polsce, musiał opuścić swoją ojczyznę, gdzie poziom futbolu do najwyższych nie należy. Nawet obecność reprezentacji TiT na mundialu w 2006 roku tego nie zmieniła: – Kondycja piłki w mojej ojczyźnie nie jest najlepsza. Cały czas jest problem z pieniędzmi w sporcie. Nie ma wsparcia, często są kłopoty z wypłatami dla piłkarzy, o takich kwestiach jak bazy treningowe czy stadiony nie wspominając.

Każdy chłopak, który chce w Trynidadzie i Tobago grać w piłkę, marzy o tym, by pójść śladem legendarnego Dwighta Yorke’a, który w przeszłości był wielką gwiazdą Manchesteru United. Nie każdy ma tyle wytrwałości i szczęścia, jednak Keon Daniel nigdy nie zrezygnował ze swojego celu: – To prawda, udało mi się wyjechać z kraju i myślę, że sporą rolę odegrały tu moje występy w zespole narodowym. Rozegrałem całkiem niezłe mecze w USA, Meksyku czy Kostaryce i zostałem zauważony. Miałem szczęście, ale dziś ścieżka dla młodych piłkarzy w Trynidadzie jest bardzo kręta. Mamy zaledwie siedem zespołów w lidze, właściwie nie ma dobrych stadionów i prawda jest taka, że ci zdolni nie mają się nawet gdzie pokazać.

Rosły pomocnik zapisał na swoim koncie kilka plusów podczas meczów reprezentacji i został wypatrzony przez skautów Philadelphia Union, zespołu występującego w MLS. Tam spędził trzy lata i dziś bardzo krytycznie podchodzi do tych wszystkich, którzy wciąż uważają, że granie w Stanach Zjednoczonych to domena emerytów czy piłkarzy, którzy nie prezentują zbyt wysokiego poziomu. – Jeśli ktoś tak mówi, to po prostu niewiele wie o tej lidze – mówi Daniel. – Poziom piłki w MLS jest dość wysoki, gra w niej wielu zawodników z Ameryki Południowej, którzy mają ogromny potencjał, są świetni technicznie i mają wielką fantazję do gry. Jest ich w Major League Soccer wielu i wnoszą mnóstwo jakości. 

Ścieżką, którą lata temu przetarł David Beckham podążyło wielu znanych w Europie zawodników. Skorzystał na tym i Daniel, otrzymując możliwość wyjścia na boisko z takimi graczami jak Steven Gerrard czy Thierry Henry. – Trudno mi powiedzieć, który z piłkarzy, z którymi grałem był najlepszy – kontynuuje piłkarz GKS Tychy. – Wiem, że ktoś mógłby stwierdzić, że byli to już starzy zawodnicy, ale moim zdaniem takie myślenie jest kompletnie szalone. Ich doświadczenie, umiejętności, to wszystko jest wielką wartością. 

Keon Daniel jest piłkarzem, wobec którego trudno przejść obojętnie. Wysoki, potężnie zbudowany, z charakterystycznymi dredami, które sprawiły, że na trybunach zaczęto go nazywać młodszym bratem Boba Marleya. Jak się okazuje, takie porównanie wcale nie było przestrzelone, ponieważ oprócz fryzury, piłkarz GKS ma również mocny związek z twórczością legendarnego muzyka i jego optymistycznym podejściem do życia. – To jest muzyka, która jest częścią mnie, częścią mojego życia. Jestem osobą, która ma pozytywne usposobienie, dlatego to wszystko fajnie koresponduje. Oczywiście, to nie zawsze musi być reggae, ale tak, to jest mój pierwszy wybór, jeśli chodzi o muzykę – przyznaje.

ULUBIONE BURACZKI

Keon zawsze stara się żyć w zgodzie z naturą i podkreśla, że będzie to robił także po zakończeniu kariery i powrocie do swoich rodzinnych stron: – Bardzo lubię zdrowo się odżywiać i to jest jeden z powodów, dla których zostałem wegetarianinem. Trzymam się tych zasad od czasu, kiedy miałem szesnaście lat. W Polsce bardzo rozsmakowałem się w buraczkach. Klubowym kolegom polecam mój sposób na życie, ale trzeba pamiętać, że każdy ma inny organizm i każdy zareaguje inaczej. 

Po zakończeniu przygody z futbolem Keon Daniel nie zamierza porzucać swoich przyzwyczajeń: – Kiedy byłem mały, ojciec posiadał niewielkie gospodarstwo, w którym zawsze były zwierzęta. Dbał o ziemię i sporo od niej dostawał. Ja jestem podobny pod tym względem. Chciałbym mieć swoje zwierzęta, móc uprawiać własne owoce i warzywa. Myślę, że po zakończeniu kariery tym właśnie się zajmę. 

Na razie ma jednak konkretne zadania do wykonania w Tychach. GKS wciąż liczy się w walce o awans do Ekstraklasy, a niedawno udało się zakwalifikować do ćwierćfinału Pucharu Polski. – Myślę, że mamy jeden z lepszych zespołów w I lidze. Gdy na to wszystko patrzę, to nie mam w głowie historii klubu, bo o tym nie wiem za wiele. Chciałbym jednak, żeby moje nazwisko stało się jej częścią – podsumowuje. 



TEKST UKAZAŁ SIĘ W TYGODNIKU „PIŁKA NOŻNA” 


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024