Wywiad z prezesem firmy Blachotrapez
Blachotrapez mocno inwestuje w polską piłkę. Marka jest oficjalnym partnerem reprezentacji Polski, związała się długoletnim kontraktem z Kamilem Glikiem, a w trakcie finałów mistrzostw świata została również partnerem naszego wydawnictwa.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW PAWLAK
Dużo nerwów kosztowało pana zamieszanie wokół wyjazdu Kamila Glika na mundial?
Blachotrapez nie płaci Kamilowi za granie w piłkę – mówi prezes firmy Rafał Michalski (na zdjęciu). – To nie tak, że zainwestowaliśmy w sportowca, a teraz oczekujemy wymiernych rezultatów i jeśli pojawia się na boisku, to jest super, a gdy się nie pojawia – no to super już nie jest. Kontrakt z Kamilem podpisaliśmy na pięć lat. Patrzymy na współpracę długofalowo. Oczywiście, widziałem w internecie trochę hejtu, pisano, że Glik nie powinien wykonywać przewrotki na treningu, ale przecież jest to normalna rzecz dla piłkarza. Inna sprawa, że na mundial do Rosji pojechał i zapewne zagra.
Najwcześniej jednak w trzecim meczu.
Niech to będzie nawet czwarty, a najlepiej finał. Mówiąc poważnie, dla nas kontuzja Kamila nie była szczególnie dużym problemem, choć oczywiście komplikowała pewne rzeczy. Z drugiej strony – o Kamilu w ostatnich tygodniach było bardzo głośno, a to marce Blachotrapez zawsze służy. Podziwiam tego gościa. Widziałem w sieci filmik, na którym Kamil unosi do góry kontuzjowany bark. To musiał być niesamowity ból. Strasznie twardy facet. Byłem przekonany, że jeśli uniknie operacji, znajdzie się w samolocie do Rosji.
Kilka miesięcy temu pojawiła się informacja, iż Glik rozważa zakończenie kariery reprezentacyjnej po mistrzostwach świata. Gdyby rzeczywiście zdecydował o rozstaniu z drużyną narodową, wpłynęłoby to na waszą współpracę?
Po pierwsze, swoimi kanałami ustaliliśmy, że to był trochę tak zwany fake news. Nie wydaje mi się, żeby Kamila po mundialu już w reprezentacji nie było. Po drugie, nawet gdyby tak się stało, nie miałoby to większego wpływu na naszą umowę. Kamil jest postacią samą w sobie. Gdyby ktoś spotkał się z nim i posłuchał, co ma do powiedzenia, wniosek byłby wyłącznie jeden – normalny, poukładany facet.
Blachotrapez jest także, do zakończenia mundialu w Katarze, oficjalnym partnerem reprezentacji Polski. Ponoć Polski Związek Piłki Nożnej mocno podbił stawkę za taki przywilej.
Przedłużenie umowy wiązało się z większą opłatą. Wynika to ze wzrostu wartości reprezentacji Polski. Chcieliśmy znaleźć nośnik dla firmy. Wpierw musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, kto jest naszym klientem. Dzięki współpracy z reprezentacją tak do końca nie trafiamy do klienta, który fizycznie wykłada pieniądze na nasze produkty. Jak to działa? W Polsce dachy sprzedają dekarze. Jeśli buduje pan dom, w pewnym momencie musi pan wybrać dach. Spotyka się pan z dekarzem i on poleca produkt określonej firmy, klient mu ufa, bo rozmawia z fachowcem. 99,9 procent dekarzy to faceci, staraliśmy się więc znaleźć nośnik, który pozwoli nam dotrzeć właśnie do nich. Kolory, kształty dachów wybierają kobiety, ale samego dostawcę poleca fachowiec. I to się udało. Z naszego punktu widzenia – podjęliśmy superdecyzję. Inna sprawa, że wejście we współpracę z PZPN było o tyle łatwiejsze, że w ostatnich latach jest pozytywnie postrzegany przez społeczeństwo, a jeszcze kilka lat temu strona PR-owo-wizerunkowa federacji była, powiedziałbym, różna. Teraz związek działa jak dobrze zarządzana korporacja. Udało się oddzielić wątki działaczy od kierowania PZPN jako firmą przynoszącą dochód.
Współpraca z Glikiem czy z reprezentacją Polski przełożyła się bezpośrednio na wzrost sprzedaży produktów oferowanych przez Blachotrapez?
Na naszym rynku nie wygląda to tak, że ktoś w pół roku jest w stanie zrobić 100 procent wzrostu. Jeżeli ktoś pojawi się w branży obuwniczej z nowym wzorem butów, który przypadnie do gustu konsumentów, w pół roku ma szansę zostać milionerem. Z nowym wzorem dachu tak nie jest. Nasz rynek jest poukładany, szczelny, opiera się o sprzedaż poprzez doradztwo, czyli wspomnianych dekarzy, więc tylko siłą marki możemy budować stabilny wzrost. W ciągu dwóch lat w samej Polsce zwiększymy sprzedaż z 360 milionów do 500 milionów złotych. Wzrost jest więc widoczny, ale umowy z Kamilem Glikiem i reprezentacją Polski służą przede wszystkim budowaniu marki.
Ma pan na myśli rozpoznawalność?
Dokładnie. Jeśli byłby pan klientem, a ja byłbym dekarzem i powiedziałbym, że warto skorzystać z produktów Blachotrapezu, to pan nie musiałby pytać, co to jest za firma. Bo dzięki współpracy z Kamilem i reprezentacją już pan by to wiedział. I o to nam chodzi.
Jaką aktywność marketingową planujecie w trakcie finałów mistrzostw świata?
Przede wszystkim promujemy konkurs „Jesteś twardzielem”, w którym nasi klienci pokazują, jakimi twardzielami są na co dzień. Oczywiście słychać nas cały czas w radiu RMF FM, jesteśmy w Interia.pl przy każdej informacji z mundialu. Ponadto warto zaglądać na nasz oficjalny fanpage na Facebooku, gdzie trwa konkurs, w którym Kamil Glik rozdaje nagrody. Z kolei w Telewizji Polskiej pojawią się spoty reklamowe z udziałem Kamila Glika przy trzech grupowych meczach biało-czerwonych. Tu nie za bardzo mieliśmy wybór. Mogliśmy kupić także czas antenowy przed meczem Polaków w 1/8 finału, ale gwarancji, że wyjdziemy z grupy, nikt dać nie może. Byłoby to zatem ryzykowne, brak awansu Polaków nie oznaczałby, że z kampanii przed rundą pucharową można się wycofać. A nie do końca chciałbym, żeby sponsorem meczu na przykład Kolumbia – Anglia był Blachotrapez. Natomiast dokupienie spotu też nie wchodziło w grę, bo TVP ma tylu chętnych do reklamowania się przy mundialu, że gdyby nie nasza współpraca z PZPN, nie moglibyśmy nawet marzyć o wejściu z kampanią do telewizji publicznej. Wszystko jest sprzedane. Zresztą, proszę zwrócić uwagę, ile polskich firm będzie reklamowało się w TVP w trakcie mundialu. Podpowiem – promil. Reszta to międzynarodowi giganci. Choć część tych reklam wynika z obowiązku emisji spotów partnerów mistrzostw świata, z którymi umowy zawarła FIFA. W każdym razie – patrząc na koszty reklam, nie sądzę, żeby TVP wyszła biedna z transmitowania mundialu.
Planujecie nawiązanie współpracy z kolejnymi piłkarzami?
Przygotowaliśmy strategię na pięć lat, jesteśmy z Kamilem, w tym okresie na ten moment takich planów nie ma. Firma wywodzi się z Rabki, więc wspieramy Podhale Nowy Targ, czyli mowa o sporcie lokalnym.
Do Krakowa też daleko nie macie, a choćby Wisła na pełną kasę nie narzeka. Rozważaliście kiedykolwiek zaangażowanie w klub piłkarski?
Z jednej strony na pewno to ciekawy pomysł. Z drugiej – nie do końca. Sprzedajemy produkty przez własne oddziały handlowe, ale również poprzez dystrybutorów z różnych miast. Często to ludzie, którzy są fanatykami piłki nożnej. Raz na jakiś czas wyjeżdżamy na Dominikanę na tak zwaną Blachomanię. Wybiera się z nami 60 facetów z całej Polski. Ktoś zakłada koszulkę Widzewa Łódź, ktoś Legii Warszawa, a jeszcze ktoś inny – Lecha Poznań. Wieczorem, wiadomo, zaczyna się dyskusja, kto jest lepszy. Dlatego z naszej perspektywy mocne skojarzenie się z jednym klubem nie jest najlepszym rozwiązaniem. To budzi emocje. Zdrowe i niezdrowe. A jako że działamy w całej Polsce, sprzedaż w niektórych rejonach mogłaby spaść. Wychodzę z założenia, że w marketingu nie można w pełni identyfikować się z daną grupą. Reprezentacja natomiast jest dobrem wszystkich, tu nie ma znaczenia, czy ktoś wspiera Wisłę, Lecha, czy Górnika Zabrze.
To może myśleliście o zostaniu partnerem tytularnym Ekstraklasy, nie wystąpiłyby zagrożenia, o których pan mówi?
Tyle że w takim wypadku należałoby zaangażować dużo większe środki finansowe. Ekstraklasą interesuje się spora część społeczeństwa, ale nie wszyscy. Nie każdy ogląda mecze naszej ligi, z reprezentacją jest inaczej. Gdyby pan zapytał kobietę, kim jest Kamil Glik, będzie go znała. Ale jeśli pan zapyta tę samą kobietę o Przemysława Frankowskiego z Jagiellonii Białystok, no to już niekoniecznie musi wiedzieć, o kim mowa. Zwłaszcza że o ile o wyborze dostawcy dachu decyduje mężczyzna, o tyle o jego kształcie jednak kobieta. I o to chodzi. W grupie ludzi zainteresowanych sportem na poziomie podstawowym znajdziemy fanów reprezentacji Polski – starszych, młodszych, kobiety i mężczyzn. Te same osoby nie będą jednak miały wiedzy, kto występuje w Wiśle Płock.
Jesteście obecni także na rynkach zagranicznych. Drutex, aby zdobyć silniejszą pozycję na przykład we Włoszech, związał się Andreą Pirlo, Blachotrapez nosi się z podobnym zamiarem?
Różnica jest taka, że pokrycie dachowe z blachy nie jest produktem globalnym. Okna można produkować na każdy rynek, natomiast my nie jesteśmy w stanie nauczyć Włochów krycia dachów blachą. Oni używają kamienia. To wynika z rynku. Blachą dachy kryje się na przykład na Słowacji, mamy tam mniej więcej 40 procent rynku, czy w Czechach. Także w krajach wschodnich, na Łotwie, Litwie, w Estonii. We wszystkich tych krajach futbol nie jest sportem narodowym. Reprezentacje piłkarskie również nie osiągają w ostatnich latach dobrych wyników.
Postrzega pan Blachotrapez jako mecenasa sportu?
Za dużo powiedziane. Na razie uczymy się. W lutym tego roku minął pierwszy rok, od kiedy jesteśmy mocno zaangażowani w reprezentację Polski. Krawiec, który uszył jeden garnitur, od razu nie może nazywać siebie projektantem mody. Jeśli firma nadal będzie rozwijać się w takim tempie, być może nasza aktywność na rynku sportowym wzrośnie. I być może wtedy będziemy mogli nazwać się mecenasem sportu. Proszę się zastanowić, co można jeszcze zrobić, aby globalnie umocnić pozycję marki, z kim się związać. Może ze światowej sławy muzykiem, może z aktorem. Tyle że i tak sport jest największym nośnikiem. Taka jest prawda, nawet jeśli ja tylko jeżdżę na rowerze. Choć piłkę oglądać uwielbiam. Zwłaszcza w takim sezonie jak poprzedni, pierwszy raz w historii klub z mojego rodzinnego miasta, Miedź Legnica, awansował do Ekstraklasy. Z tego, co wiem, klub jest superpoukładany. Wydają bardzo duże pieniądze na szkolenie młodzieży.
Mundial ogląda pan przed telewizorem czy wybiera się pan do Rosji?
Będę w Kazaniu na spotkaniu Polska – Kolumbia. I to właściwie tyle. Wyjazd do Rosji to w ogóle ciekawa sprawa. Zastanawialiśmy się, czy naszym największym klientom sprezentować bilety na jeden z meczów Polaków. Tyle że w Rosji ceny hoteli poszły w górę niewiarygodnie. Myśmy mieli szczęście, w grudniu w ciemno na bookingu zarezerwowałem hotel. Odświeżałem portal co godzinę i nagle pojawiło się sporo miejsc, zapewne jedna z federacji zrezygnowała. Skorzystaliśmy. Najdroższy pokój kosztował 130 dolarów za noc, obecnie można znaleźć miejsca za 500 euro… w hostelu. No i teraz powstaje pytanie, czy podarować klientowi bilet, który de facto będzie mógł sobie oprawić w ramkę, bo koszty podróży, noclegu, o ile uda się coś znaleźć, są potężne. Do Kazania lecimy trasą: Kraków – Warszawa, Warszawa – Praga, Praga – Kazań. Polecieć bezpośrednio z Warszawy do Moskwy graniczy z cudem, wszystkie linie są zawalone, w końcu tam odbędzie się dużo meczów, a do stolicy Rosji właściwie cała Europa leci z międzylądowaniem w Warszawie. Nie chcieliśmy więc fundować klientom nerwów, tylko postanowiliśmy zorganizować u największych klientów strefy kibica, w których będę się pojawiał.
Kto zostanie mistrzem świata?
Na Brazylię może nie być mocnych, Niemcy też zawsze są groźni. Co do biało-czerwonych, przy założeniu wyjścia z grupy, prawdopodobnie wpadniemy na Belgów lub Anglików. Jeśli będzie to zespół z Wysp Brytyjskich, szanse na ćwierćfinał będą spore. Realnie patrząc, kadrę Adama Nawałki stać na rozegranie dwóch meczów po fazie grupowej.