Wywiad tygodnia ze Zbigniewem Bońkiem
Do końca lipca selekcjonerem reprezentacji Polski będzie Adam Nawałka. Kilka dni wcześniej lub kilka dni później poznamy nazwisko jego następcy. Wyboru dokona Zbigniew Boniek. Prezes PZPN w rozmowie z „PN” mówi o przegranych mistrzostwach świata, pomundialowych rozmowach z Nawałką oraz o przyszłości drużyny narodowej.
ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW PAWLAK
(…)
– Rozpoczął pan poszukiwania nowego selekcjonera. W którą stronę zmierzają?
– W PZPN selekcjonerzy mają, czego potrzebują, najlepszych polskich piłkarzy, pełne wsparcie organizacyjne – wszystko od A do Z. W naszym kraju mamy przekonanie, że do trenowania tygrysów zatrudnić trzeba przetygrysa. Bo skoro piłkarze mają duże ego, trener powinien mieć przynajmniej dwa razy większe. Gdy Pep Guardiola przejmował Barcelonę, był znanym, nawet nie fantastycznym piłkarzem, ale jakim był trenerem? Jose Mourinho obejmował FC Porto, wcześniej będąc tłumaczem. Za Zinedine’em Zidane’em w Realu Madryt stała przeszłość piłkarska, doświadczenia w prowadzeniu dużych zespołów nie miał jednak żadnego. Inteligentny, dobry trener będzie w stanie zorganizować zespół, a postępowaniem, wiedzą kupić zaufanie zawodników.
– Na trenera z jakiej półki stać PZPN?
– Nie ma żadnego problemu finansowego. Niemniej nazwisko Antonio Conte mogą wymieniać tylko ludzie niepoważni. Conte idzie trenować tam, gdzie zanim dotknie zespołu, już ma w nim potencjał do wygrywania tytułów. Czyli do drużyny klubowej lub narodowej złożonej z zawodników o najwyższej jakości. A my sobie damy radę. Nie będzie tak, że Boniek skonsultuje się sam ze sobą. Nie wyobrażam sobie, żebym przyszedł na zarząd PZPN z informacją, że rozmawiałem z czteroma kandydatami, oto ich nazwiska, jest nas osiemnastu, głosujmy. I nagle jeden trener zostanie wybrany pięcioma głosami. Nie, ktoś musi wziąć tę decyzję na klatę. 14 lipca porozmawiam z zarządem PZPN i jestem przekonany, że wybór selekcjonera zostanie przekazany w moje ręce. To nie może być decyzja kolektywna, bo potem nie wiadomo, kto jest za nią odpowiedzialny. Choć wybór w drodze głosowania byłby mi nawet na rękę, zawsze mógłbym rozmyć odpowiedzialność. Jako prezes nie mogę jednak tego zrobić. Moją rolą jest zapewnienie reprezentacji Polski funkcjonowania na wysokim poziomie. Jeszcze raz, funkcjonowania, a nie wygrywania. Na boisko grać nie wychodzę ani zespołu nie trenuję.
– Michał Probierz jest kandydatem na stanowisko selekcjonera?
– Na dziś Michał jest przede wszystkim trenerem klubowym. Nie jest kandydatem do roli selekcjonera. Nie dlatego, że go nie lubię. Wręcz przeciwnie, ma bardzo dużo fajnych cech. Powiem więcej, gdybym był prezesem klubu, chciałbym mieć go jako trenera. Michał ma w sobie mnóstwo adrenaliny; gdyby przegrał mecz w roli selekcjonera, nie wytrzymałby dwóch miesięcy, a co tyle mniej więcej grają reprezentacje, do kolejnego spotkania. Trener kadry pracuje przede wszystkim koncepcyjnie.
– Kolejne nazwisko, które krąży w mediach, to Cesare Prandelli.
– Gdy przeszedłem do Juventusu Turyn, Prandelli był pierwszym piłkarzem, z którym się zaprzyjaźniłem. Znamy się, lubimy, mamy wspólnych znajomych, żyjemy w dobrych stosunkach, czasami do siebie dzwonimy. Nie wydaje mi się jednak, że jest kandydatem do prowadzenia reprezentacji Polski.
(…)
CAŁY WYWIAD MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (28/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”