Przejdź do treści
Wyjazdowe zwycięstwo Korony Kielce

Polska Ekstraklasa

Wyjazdowe zwycięstwo Korony Kielce

W pierwszym niedzielnym meczu 21. kolejki Lotto Ekstraklasy Korona Kielce pokonała w delegacji Arkę Gdynia (2:1). Dzięki temu goście umocnili swoje miejsce w grupie mistrzowskiej, podczas gdy gospodarze zmniejszyli swoja szanse, by znaleźć się w czołowej „ósemce”.

Arka przegrała z Koroną (fot. Grzegorz Radtke / 400mm.pl)


Obie drużyny mają chrapkę na to, by na koniec sezonu zasadniczego znaleźć się w czołowej „ósemce”. W lepszej pozycji są aktualnie piłkarze Korony, którzy mieli przed niedzielnym starciem 31 punktów na swoim koncie, podczas gdy Arka może się pochwalić zdobyczą 25 „oczek”. Nie trzeba było więc być wielkim matematykiem, by zrozumieć jak dużą wagę dla piłkarza Smółki miało to spotkanie.

Kibice w Gdyni liczyli na dobry wynik, ale trudno im było w ciemno zakładać, że Arka zainkasuje trzy punkty. W tym sezonie gospodarze grali bowiem w kratkę na swoim terenie – trzy mecze wygrywając, trzy remisując i trzy przegrywając. Nie było można przewidzieć, którą twarz miejscowych zobaczymy tym razem.

Jeśli ktoś spodziewał się, że mecz będzie stał na wysokim poziomie i od początku toczony będzie w szybkim tempie, ten raczej był rozczarowany. Na boisku nie działo się bowiem za wiele, a piłkarze po obu stronach barykady wyglądali jakby znajdowali się po sutym niedzielnym obiedzie. Zamiast ciekawych akcji, co chwilę gra była przerywana kolejnymi faulami. 


Na otwarcie wyniku musieliśmy nieco poczekać. Udało się to dopiero w 27. minucie, kiedy to dobre dośrodkowanie w pole karne Arki wykorzystał Felicio Brown Forbes, który strzałem głową pokonał Pavelsa Steinborsa.

Gospodarze podrażnieni straconą bramką, ruszyli do odrabiania strat, nacierając raz zarazem na bramkę Michała Miśkiewicza i wykonując kolejne rzuty rożne. Niewiele jednak z tego wszystkiego wynikało, ponieważ Korona mądrze się broniła. Prym wśród Arki wiódł Luka Zarandia, który miał dwie dobre okazje, ale żadnej z nich nie wykorzystał.

Arce się nie udało, ale dużo bardziej skuteczna była Korona, która tuż przed końcem pierwszej połowy podwyższyła wynika na 2:0, wypracowując sobie pokaźną zaliczkę przed drugą częścią spotkania. Po faulu Maksymiliana Banaszewskiego na Oliverze Petraku, arbiter wskazał na „wapno”, a pewnym egzekutorem jedenastki okazał się Adnan Kovacević.

Zgodnie z przewidywaniami, gospodarze ruszyli od początku drugiej połowy do ataków, chcąc jak najszybciej strzelić gola kontaktowego. Korona nie forsowała z kolei tempa, przyjmując rywala na swojej połowie i czekając na kontrataki. 

Na nieco ponad kwadrans przed końcem Arka dopięła w końcu swego, a sygnał do walki o przynajmniej jeden punkt dał doświadczony Rafał Siemaszko. 





Rezultat ostatecznie zmianie już nie uległ i po końcowym gwizdku ze zwycięstwa mogli się cieszyć goście. Dzięki wygranej Korona awansowała aż na czwarte miejsce w tabeli. 




gar, PiłkaNożna.pl


Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024