W najciekawiej zapowiadającym się sobotnim meczu zaplecza Ekstraklasy, Sandecja wygrała w Nowym Sączu z Podbeskidziem 2:0.
fot. Łukasz Skwiot
Chociaż zarówno jedna, jak i druga drużyna znajdowały się w czołówce tabeli, to w walce o awans do Ekstraklasy przed meczem liczyli się już raczej tylko gospodarze. Do końca rozgrywek pozostawało siedem kolejek, a Podbeskidzie traciło do drugiego ŁKS 14 punktów. Sytuacja Sandecji, która miała siedem oczek więcej, wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby lepiej weszła w rundę wiosenną. Punkty stracone m.in. w przegranym meczu z Garbarnią mogą okazać się kluczowe przy końcowych rozstrzygnięciach.
Dlatego właśnie zwycięstwo w tym spotkaniu było istotne. Pierwszy krok ku trzem punktom piłkarze Sandecji zrobili w 32 minucie, kiedy po kontrataku do siatki gości trafił Mateusz Klichowicz. Nie była to jednak jedyna okazja gospodarzy, którzy po pierwszych 45 minutach mogli prowadzić wyżej.
Kilkanaście minut po rozpoczęciu drugiej części mogło być 1:1, ale celne uderzenie Adriana Rakowskiego sprzed pola karnego odbił Marek Kozioł. W 67 minucie blisko szczęścia był Michal Piter-Bućko, jednak po jego uderzeniu głową piłka minęła słupek bramki Podbeskidzia. Co nie udało się wtedy, wpadło w 80 minucie. Guga Palawandiszwili faulował jednego z rywali we własnym polu karnym, a wspomniany Piter-Bućko zamienił jedenastkę na gola. Goście ostatecznie nie odpowiedzieli na to trafienie, dzięki czemu Sandecja wskoczyła na trzecie miejsce w tabeli.