Wraca Bundesliga. Przedsezonowy układ sił
Już tylko dni dzielą nas od powrotu Bundesligi. Ligi może nie najlepszej na świecie, ale niezwykle atrakcyjnej dla widza. Ligi, która przyciąga na stadiony rekordowe liczby kibiców, która jest doskonale opakowana medialnie. Wreszcie ligi, w której niepoślednią rolę odgrywają Polacy.
TOMASZ URBAN
Jesteśmy i właściwie od niemal zawsze byliśmy jedną z najliczniejszych kolonii narodowych w niemieckiej lidze, stąd też i tak duże zainteresowanie Bundesligą w naszym kraju. Czego możemy się spodziewać po nadchodzących rozgrywkach? Kto będzie wiódł w nich prym, a kto musi się martwić o zachowanie ligowego statusu? Jakie są mocne i słabe strony poszczególnych drużyn?
Walka o majstra
Nie ma się co wygłupiać i szukać kwadratowych jaj. Jak niemal co roku w tej dekadzie, także tym razem walkę o najważniejsze trofea stoczą między sobą Bayern Monachium i Borussia Dortmund. Oczywiście zdecydowanie większe szanse na triumf wciąż są po stronie Bawarczyków, ale nie wierzcie w zapewnienia płynące z Dortmundu, że dla Borussii liczy się tylko bezpośrednia kwalifikacja do Ligi Mistrzów. Oni co roku chcą Bayern ukąsić. Czują, że ich czas jeszcze nadejdzie. Być może z Tuchelem u sterów byliby na to gotowi już teraz, z różnych powodów obrali jednak inną drogę. Inną nie znaczy gorszą. Peter Bosz będzie jednak potrzebował trochę czasu, zanim jego pomysły taktyczne w pełni zaskoczą. BVB chce grać bardzo wysokim pressingiem i bardzo wysoko ustawioną linią defensywną. Widać to było w meczu o Superpuchar. Gracze BVB po stracie piłki atakowali gości czterema albo nawet pięcioma zawodnikami już 20 metrów od ich bramki. Ich kontrpressing funkcjonuje naprawdę nieźle, co zdecydowanej większości ligowych rywali może stwarzać ogromne problemy.
Silną stroną BVB będzie na pewno młoda i wszechstronna kadra. Prawie każdy zawodnik z podstawowej jedenastki ma równowartościowego dublera. Prawie, bo Pierre’a-Emericka Aubameyanga zastąpić w zasadzie nie ma kim. Ewentualnie mógłby się o to pokusić Andre Schuerrle, który jednak jest notorycznie kontuzjowany i chyba nikt już w Dortmundzie na niego na poważnie nie liczy. No i najważniejsze pytanie końcówki lata – czy i jak Borussii uda się zastąpić Ousmane Dembele, jeśli ten odejdzie z Barcelony? Jakości w zespole nadal jest bardzo dużo, ale sportowo będzie to ogromna strata.
Struktura kadry Bayernu jest bardzo podobna. Właściwie każdy ma rywala do miejsca w składzie, z wyjątkiem Roberta Lewandowskiego. Bossowie Bayernu postanowili, że i tym razem nikogo do pomocy naszemu internacjonałowi nie sprowadzą, co zresztą spotyka się w Niemczech ze sporą krytyką. Ostatnio choćby ze strony Lothara Matthaeusa. W roli Lewandowskiego w razie potrzeby grywać będzie Thomas Mueller, choć poprzedni sezon pokazał, że nie jest to optymalne rozwiązanie ani dla niego, ani dla Bayernu. O mocnych stronach mistrza nie ma co pisać. Każdy je zna. Gdzie natomiast Bawarczycy mogą mieć problemy? Transfer Jamesa sprawił, że Ancelotti musi sobie na nowo poukładać wszystkie klocki. Najważniejszym elementem układanki jest Thiago Alcantara. Od tego, czy Włoch zostawi go na dziesiątce, czy przesunie głębiej w środek pola, zależą losy Corentina Tolisso, Muellera czy Jamesa Rodrigueza. Problemem może się też z czasem okazać dość wąska kadra. Przy 18 piłkarzach (pomijając juniorów) wystarczy kilka równoczesnych urazów, by skład ustawiał się sam z siebie. A kiedy dojdzie do tego obciążenie grą w Lidze Mistrzów, może to się przekładać na problemy – a w zasadzie problemiki – w rozgrywkach ligowych.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”