Wnioski po meczu z San Marino
Zwycięstwo z San Marino było obowiązek i analiza dyspozycji polskiej kadry po starciu z tak nisko notowaną drużyną jest niemiarodajne. Mimo to z sobotniego meczu na PGE Narodowy można wyciągnąć kilka wniosków przed zbliżającą się wojną z Albańczykami na Elbasan Arena w Tiranie.
Pewne zwycięstwo polskich zawodników w starciu z San Marino (fot. 400mm.pl)
Świderski zapracował na pierwszy skład
Karol Świderski był jednym z głównych bohaterów wczorajszego starcia z San Marino. W naszych ocenach Karol otrzymał najwyższą notę i miano najlepszego zawodnika meczu. Ciągnął naszą ofensywę, był najaktywniejszym piłkarzem na murawie i wydaje się, że bardzo solidną postawą zapracował sobie miejsce w składzie na zbliżający się mecz z Albanią. W odwodzie jest niezwykle bramkostrzelny Adam Buksa, jednak naszym zdaniem lepszą opcją w tym momencie jest postawienie na „Świderka”. Zawodnik PAOK-u pokazał, że potrafi znaleźć nić porozumienia z Robertem Lewandowskim i współpraca obu zawodników na boisku wygląda dobrze. Robert Lewandowski potrzebuje u swego boku zawodnika, który odciążyłby go w polu karnym i potrafił rozegrać na małej przestrzeni. Świderski właśnie taką rolę potrafi odegrać bez zarzutu i wydaje się, że to aktualnie główny pretendent do gry w wyjściowej jedenastce.
Niepokojąca dyspozycja Lewandowskiego
Za wcześnie bić na alarm i wieszczyć kryzys formy Lewandowskiego bo nie ma ku temu większych powodów, ale to trzeci mecz z rzędu bez gola polskiego napastnika. W ostatnich starciach z SpVgg Greuther Fürth oraz Eintrachtem Frankfurt w barwach Bayernu Monachium nie wpisał się na listę strzelców, co w przypadku zawodnika o takiej klasie i tendencji seryjnego strzelania jest niemałą niespodzianką. Z San Marino również nie było fajerwerków. Nasz kapitan zagrał słabo, w pierwszej połowie próbował trafić do siatki, jednak piłka po jego nieskutecznych próbach ani razu nie znalazła drogi do siatki. To jedyny napastnik w polskiej kadrze, który w sobotę nie zapisał się do protokołu meczowego ze zdobytą bramką. Miejmy nadzieję, że w Tiranie zobaczymy najlepszą wersję naszego kapitana, bo jego wkład w grę ofensywy i całego zespołu jest nieoceniony i fundamentalny.
Frankowski zawiódł na całego
Po Przemysławie Frankowskim oczekiwaliśmy znacznie więcej. Przez ostatnie tygodnie gracz Lens czarował na francuskich boiskach, przypięto mu nawet łatkę jednego z najlepszych transferów minionego okna we Francji. Spodziewaliśmy się, że w meczu z San Marino zaprezentuje swoje możliwości na arenie międzynarodowej. Niestety, z byłego gracza Jagiellonii nie było żadnego pożytku. Był najgorszy na boisku w polskiej drużynie. Aktywnie uczestniczył w grze, ale nie dawał żadnej jakości w wypracowywanych akcjach Biało-Czerwonych. Zmarnował szansę i raczej nie podbił notowań u Paulo Sousy.
Płacheta błysnął, ale szybko zgasł
Obecność Przemysława Płachety w pierwszym składzie była niemałą sensacją. Pierwszy kwadrans w wykonaniu piłkarza Norwich można ocenić bardzo pozytywnie. Szalał na lewej stronie boiska, szukał miejsca w polu karnym i dograł do Świderskiego przy zdobytym golu. Później jednak Płacheta gasł, nie był aż tak widoczny jak na początku i nic nie wynikało z jego pracy. Widać było brak ogrania ze strony 23-latka i jest to całkowicie zrozumiałe. To jego pierwszy występ na boisku od starcia ze Szwecją na Mistrzostwach Europy. W Norwich jest notorycznie pomijany. Szokujący jest fakt, że ostatni, pełnowymiarowy mecz zagrał blisko rok temu (grudzień 2020). Płacheta dał sygnał Sousie że może być przydatny kadrze, jednak jeśli jego sytuacja w klubie nie ulegnie zmianie, nie może liczyć na stałe występy w kadrze. Zawodnik powinien poważnie pomyśleć nad zmianą miejsca pracy. Piłkarz o takim profilu świetnie pasuje do filozofii selekcjonera, jednak niezbędny jest też rytm meczowy i pełne ogranie, którego aktualnie brak byłemu graczowi Śląska Wrocław.
Brak testu defensywy
Gra obronna jest największą bolączką polskiej kadry. Zanotowanie czystego konta można jak najbardziej wyróżnić, bo tym samym przerwaliśmy passę meczów ze straconym golem. Patrząc realnie, piłkarze San Marino nie mieli ani jednej akcji i polski blok defensywny nie został w żadnym stopniu przetestowany, bowiem obrońcy w sobotnim spotkaniu mieli więcej zadań w ofensywie niż pod własną bramką. W nadchodzącej batalii w Tiranie nasza gra obronna będzie kluczowa i nad jej formą widnieje znak zapytania. Plusem jest to, że nasi podstawowi defensorzy odpoczywali w meczu z San Marino i z Albanią zagrają z pełnymi, naładowanymi akumulatorami.
Powrót Klicha na plus
Trudno w to uwierzyć, że wczorajszego wieczora Mateusz Klich zadebiutował w eliminacjach do katarskiego mundialu. Najczęściej koronawirus blokował jego występy w meczach o mistrzostwa świata, jednak teraz powrócił do składu i wykorzystał szansę. Zagrał tylko pierwszą połowę, w której był aktywny i pewnie wykonywał swoje obowiązki. Świetnie rozprowadzał piłkę do przodu i na skrzydła, samemu wychodząc na pozycję i szukając wolnej przestrzeni. Zmiana w przerwie może świadczyć, że Sousa przygotowuje go na starcie z Albanią od początku.
Bez Linettego na Albanię
To nie miało prawa się wydarzyć. Linetty był jednym z piłkarzy zagrożonych absencją wskutek żółtych kartek. Niestety gracz Torino źle wykalkulował w 32. minucie i bezsensownie powalił rywala w środkowej strefie boiska, zostając przy tym upomnianym przez arbitra żółtym kartonikiem. Faulu można było uniknąć, tak jednak Karol wykreślił siebie z kadry na mecz z Albanią. Sousa traci kolejną opcję w środku pola i zarazem ważnego zawodnika, który ostatnio notował dobre występy w biało-czerwonych barwach.
MACIEJ ŁANCZKOWSKI