Wnioski po meczu Polski z Hiszpanią
Nareszcie, po długim czasie zobaczyliśmy porządnie grającą drużynę w meczu przeciwko bardzo silnemu rywalowi. W grze polskich zawodników było sporo jakości, jednak wciąż popełnialiśmy błędy i szczęście było po naszej stronie. Jakie wnioski można wyciągnąć po starciu z Hiszpanią?
Paulo Sousa ma powody do zadowolenia (fot. Reuters / Forum)
MACIEJ ŁANCZKOWSKI
To działa!
Był pomysł, był plan i była walka ze strony polskich zawodników. Elementy, których brakowało naszej kadrze w ostatnich meczach pojawiły się w tak ważnym momencie na tych mistrzostwach. Widać, że Paulo Sousa miał koncepcję na zatrzymanie Hiszpanów, jego zawodnicy skutecznie wyłączyli rozegranie rywali i La Roja nie miała możliwości rozpętać swojej podaniowej nawałnicy. Efekty są widoczne w statystykach, hiszpańscy piłkarze wykonali około 20% mniej krótkich podań względem meczu ze Szwecją. Posiadanie po ich stronie również nie było aż tak duże i utrzymywali się przy piłce około 69% czasu gry, co jak na Hiszpanów nie jest aż tak wysoką statystyką. Polacy nastawili się na szybkie ataki i kontry po akcjach rywala, jedna z nich zaowocowała trafieniem Lewandowskiego na wagę remisu.
Punkt zwrotny kadry?
Zwycięstwo z Portugalia 2:1 w 2006 roku, zwycięstwo z Niemcami 2:0 w 2014 roku. Oba te mecze stanowiły moment narodzin drużyn odpowiednio Leo Beenhakkera i Adama Nawałki. Czy podobnie będzie z drużyną Paulo Sousy po (zwycięskim) remisie z reprezentacja Hiszpanii na Euro? Motywacja i morale polskich zawodników z pewnością poszybują ku górze i trzeba wierzyć, że teraz może być już tylko lepiej.
Liderzy wzięli grę na siebie
Czekamy na to od bardzo dawna. Liderzy reprezentacji nareszcie wzięli wszystko na klatę i to na nich opierała się gra polskiego zespołu. Wojciech Szczęsny fantastycznie spisywał się między słupkami, Kamil Glik rządził w obrębie pola karnego a Robert Lewandowski strzelił gola i wykonywał bardzo dobrą pracę na połowie rywala. Zawiódł jednak Zieliński, co prawda sporo biegał i często wracał do pomagać kolegom w obronie, jednak nie do końca wywiązywał się ze swoich obowiązków przy rozegraniu. Nie mniej, na taką robotę naszych filarów czekaliśmy!
Przełamanie Lewandowskiego
Od dawna panuje opinia, że Robert Lewandowski nie jest zawodnikiem wielkich turniejów i zawodzi w najważniejszych meczach kadry i ważnych meczach Ligi Mistrzów w barwach Bayernu Monachium. Kapitan polskiej kadry w Sewilli zdobył swojego trzeciego gola dla polskiej drużyny na wysokiej rangi turnieju i liczmy, że pójdzie za ciosem i ze Szwecją znów wpisze się na listę strzelców.
Progres obrony
Można rzec, nareszcie. Bez dwóch zdań, była to najlepiej grająca formacja obrony od momentu objęcia kadry przez Sousę. Tytaniczną pracę wykonał Kamil Glik i dobrze prezentował się Janek Bednarek. Skutecznie odpieraliśmy ataki Hiszpanów i przeszkadzaliśmy im w rozegraniu przed naszą bramką. Nie wciągnęliśmy się w taktyczną gierkę Hiszpanów i nie rozciągaliśmy linii defensywnej, odsłaniając przy tym pole karne. Cały czas zagęszczaliśmy strefę przed naszą bramką, co było kluczem w odpieraniu ataków „La Roja”. Nie było jednak idealnie i wciąż popełnialiśmy błędy, były momenty zagubienia i złego krycia, w niektórych momentach szczęście nam sprzyjało. Trzeba jednak zaznaczyć, że cały czas tracimy gole i z zerem z tyłu wyszliśmy tylko w meczu przeciwko Andorze, które też jako jedyne zakończyło się zwycięstwem pod batutą Sousy.
Ważna rola Mateusza Klicha
Mateusz Klich w Sewilli udowodnił, jak ważnym jest elementem układanki portugalskiego szkoleniowca. Miał udział przy golu, to on rozprowadził akcję, po której Lewandowski doprowadził do wyrównania. Asystę drugiego stopnia zaliczył także w meczu ze Słowacją. Wczoraj musiał wcisnąć hamulec po szybkiej, żółtej kartce i zgasł na boisku.
Pojawił się optymizm
Tego brakowało wokół naszej kadry. Optymizmu i dobrej myśli. Po meczu ze Słowacją, polscy kibice kompletnie stracili wiarę w naszych zawodników i skazywali ją na pożarcie. Nie da się też ukryć, że takie nastawienie było jak najbardziej zrozumiałe. Na szczęście, z Hiszpanią „Biało-Czerwoni” zagrali na tyle solidnie, że udało im się ponownie „kupić” kibiców i w narodzie pojawił się optymizm przed meczem ze Szwecją. Doping kibiców będzie szczególnie potrzebny naszym piłkarzom w trakcie ostatniego meczu w fazie grupowej.