Wisła wygrywa z Piastem rzutem na taśmę
Na zakończenie sobotnich zmagań w Lotto Ekstraklasie Wisła Kraków pokonała przed własną publicznością Piasta Gliwice (2:0). Spotkanie rozstrzygnęło się w samej końcówce, a o wszystkim zadecydowały dwa gole Carlitosa.
Kibice przy Reymonta mieli powody do zadowolenia
„Biała Gwiazda” przystąpiła do sobotniego meczu poważnie osłabiona. Trener Kiko Ramirez nie mógł w trakcie starcia z Piastem skorzystać z usług kilku ważnych zawodników, w tym Arkadiusza Głowackiego, Zdenka Ondraska czy w końcu Jakuba Bartkowskiego. Mimo tak poważnych absencji, to właśnie w gospodarzach upatrywano faworytów do zgarnięcia pełnej puli.
Spotkanie przy Reymonta było szczególne dla Dariusza Wdowczyka, trenera „Piastunek”, który w przeszłości prowadził Wisłę, z którą o mały włos nie awansował do grupy mistrzowskiej ekstraklasy. Szkoleniowiec pożegnał się z klubem w negatywnych okolicznościach i na pewno miał w Krakowie coś do udowodnienia.
Niestety, mecz nie stał na najwyższym poziomie, a na pierwszą połowę można śmiało spuścić kurtynę milczenia, ponieważ emocji w niej było jak na lekarstwo.
W drugiej części spotkania, już od jej początku na boisku mogliśmy zobaczyć Macieja Jankowskiego, który zastąpił na placu gry Michala Papadopoulosa, a po stronie Wisły swoją szansę otrzymał Kamil Wojtkowski. To właśnie młody pomocnik Wisły stworzył w 66. minucie pierwszą groźną okazję dla gospodarzy, decydując się na mocne uderzenie z dystansu.
Ramirez widząc potrzebę rozruszania ofensywy Wisły, postanowił wpuścić do gry także Pawła Brożka, który został owacyjnie przywitany przez kibiców przy Reymonta.
Kiedy wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się remisem, na szarże w polu karnym Piasta zdecydował się Carlitos. Hiszpan padł na murawę po kontakcie z Dario Rugaseviciem i chociaż sytuacja nie była jednoznaczna, to sędzia Krzysztof Jakubik zdecydował się na wskazanie na „wapno”. Pewnym egzekutorem jedenastki okazała się sam poszkodowany i zdobył bramkę, która de facto zapewniła Wiśle komplet punktów.
Tuż przed końcowym gwizdkiem gola na 2:0 dorzucił… a jakże, Carlitos. Hiszpan został wypuszczony na pozycję przez Kamila Wojtkowskiego i zdecydował się uderzenie z ostrego kąta. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnił Jakub Szmatuła, który nie miał prawa przepuścić tego uderzenia, jednak odbił piłkę w taki sposób, że ta wpadła do siatki.
gar, PiłkaNożna.pl