Wisła Płock wygrywa ze Śląskiem we Wrocławiu
W drugim sobotnim meczu Ekstraklasy Wisła Płock przyjechała do Wrocławia, by powalczyć o punkty ze Śląskiem. Chociaż przez większość meczu grała w osłabieniu, to wygrała 3:0, dzięki czemu zanotowała 3 zwycięstwo w sezonie.
fot. Adam Ciereszko / 400mm
Obie drużyny przystąpiły do sobotniego meczu po udanych spotkaniach w Pucharze Polski. Śląsk bez problemu wygrał z Bytovią w Bytowie 3:0, a Wisła rozgromiła w Grudziądzu Olimpię 7:2. Mecz we Wrocławiu był dla zawodników z Płocka jednocześnie czwartym pod wodzą nowego trenera. Kibu Vicuna, chociaż wygrał już jedno spotkanie, to wciąż czekał na komplet punktów w lidze. I mecz we Wrocławiu wcale nie musiał ich przynieść, bo Śląsk, jeżeli tylko ma swój dzień, może sprawiać problemy każdemu rywalowi.
W pierwszych minutach żadna z drużyn nie narzuciła swojej gry rywalom. Chociaż częściej przy piłce byli goście, to nic z tego nie wynikało – Nafciarze nie stworzyli ani jednej dogodnej sytuacji strzeleckiej. W 13 minucie powstało zamieszanie w polu karnym Śląska, a najlepiej odnalazł się w nim Damian Szymański. Uderzenie piłkarza Wisły nie trafiło jednak w światło bramki Jakuba Słowika.
Pierwszą z niewielu okazji do strzelenia bramki gospodarze mieli w 19 minucie. Dominik Furman zagrał piłkę ręką przed własnym polem karnym, a do futbolówki podszedł Marcin Robak. Napastnik Śląska minimalnie się pomylił i nie trafił w światło bramki strzeżonej przez Thomasa Daehne.
W 28 minucie z czerwoną kartką zejść z boiska musiał Adam Dźwigała. Piłkarz Wisły sfaulował wychodzącego na czystą pozycję Damiana Gąskę. Kiedy sędzia wyciągnął kartkę, obrońca Nafciarzy nawet nie protestował. Trener Vicuna bardzo szybko zdecydował o przestawieniu do obrony Damiana Rasaka. W kolejnych minutach Wisła radziła sobie zaskakująco dobrze jak na grę w osłabieniu.
W 36 minucie na skutek złego rozegrania piłki od bramki przez Wisłę, do dobrej okazji strzeleckiej doszedł Michał Chrapek. Piłkarz Śląska nie oddał jednak celnego strzału. Chwilę po tej sytuacji na środku obrony obok Igora Łasickiego pojawił się Bartłomiej Sielewski. To on, decyzją szkoleniowca, zastąpił przesuniętego wcześniej do defensywy Rasaka.
Po pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że mecz cały czas toczył się w wyrównanych składach. Wisła bardzo rozsądnie poruszała się po boisku, a Śląsk nie umiał wykorzystać przewagi jednego zawodnika.
W przerwie ani jeden ani drugi trener nie zdecydował się na zmiany w swoich drużynach. Śląsk w pierwszych minutach drugiej części ruszył odważniej do przodu. Najpierw uderzał Mateusz Cholewiak – zbyt lekki strzał dla Daehne – a później Gąska – nie trafił w światło bramki.
W kolejnych momentach spotkania zaskakiwać mogła łatwość, z jaką Nafciarze wbiegali w pole karne gospodarzy. W 52 minucie najpierw zablokowany zostaje strzał Ricardinho, a chwilę później za lekko strzela Giorgi Merebaszwili.
W 61 minucie doszło do kolejnej sytuacji, która mogła mieć wpływ na losy meczu. Robert Pich upadł w polu karnym przy asyście Cezarego Stefańczyka, a sędzia wskazał na 11 metr. Po chwili dostał jednak informację, że powinien zobaczyć tę sytuację jeszcze raz. Po skorzystaniu z systemu VAR cofnął swoją decyzję.
W 65 minucie Nafciarze objęli prowadzenie. Po kombinacyjnej akcji Merabaszwilego, Ricardinho i Patryka Stępińskiego do siatki, po podaniu tego ostatniego, trafił Szymański. Piłkarze Śląska nie zdążyli otrząsnąć się po pierwszej bramce Wisły, a Słowik po raz drugi musiał wyjmować piłkę z siatki. Podanie od Daehne dostał Ricardinho. Brazylijczyk podprowadził piłkę bliżej pola karnego Śląska i nieatakowany przez obrońców uderzył z ponad 20 metrów. Z pewnością pomogła mu także nie najlepsza pozycja golkipera Śląska, który stał kilka metrów przed swoją bramką. W 83 minucie goście dobili Śląsk. Celne podanie od Furmana otrzymał Merebaszwili. Gruzin najpierw wygrał pojedynek z Łukaszem Broziem, a potem pokonał Słowika.
Wynik już nie uległ zmianie. Dopiero 3 w sezonie zwycięstwo Wisły oznacza, że po 14 meczach ma na koncie 15 punktów. Śląsk z kolei, który posiada tyle samo oczek, ma powody do zmartwień. To już trzecia z rzędu porażka na własnym obiekcie.
RK, PilkaNozna.pl