Ostatnia tegoroczna kolejka PKO Ekstraklasy rozpocznie się od mocnego uderzenia – przynajmniej w założeniu. Na boisku zmierzą się ze sobą piłkarze dwóch najgorszych drużyn w lidze i chociaż na pierwszy rzut oka nie powinny być w tym niczego specjalnego, to można w ciemno zakładać, że emocji w Łodzi nie zabraknie.
Wisła na wyjazdach gra słabo, ale ma Błaszczykowskiego (fot. Łukasz Skwiot)
Łódzki Klub Sportowy i Wisła Kraków zgromadziły jak do tej pory po czternaście punktów i tracą już znaczny dystans do strefy, która nie jest zagrożona spadkiem z ekstraklasy. Wiadomo, że bez względu na wynik czwartkowego meczu, obie ekipy spędzą zimowe miesiące pod kreską. Pytanie, w jakich nastrojach?
Biała Gwiazda przełamała niedawno najczarniejszą serię w historii klubu. Dziesięć kolejnych porażek postawiło przyszłość klubu pod ogromnym znakiem zapytania, ale jak się okazało, zespół prowadzony przez Artura Skowronka był w stanie zapunktować w starciu z najmniej oczekiwanym rywalem. Do Krakowa przyjechali bowiem piłkarze liderującej ówcześnie w tabeli Pogoni Szczecin i to właśnie oni pozwolili Wiśle ujrzeć światełko w tunelu.
Pierwsze symptomy lepszych czasów dla piłki przy Reymonta kibice mogli ujrzeć już w Zabrzu, jednak tam piłkarze Wisły nie mieli wystarczającej ilości paliwa w baku i w końcówce zostali rozłożeni przez Górnika na łopatki. W meczu z Pogonią było podobnie, a różnica polegała na tym, że tym razem rywal nie stanął na wysokości zadania i rozegrał najsłabsze zawody w tym sezonie.
Co ciekawe, wygrana Białej Gwiazdy zbiegła się w czasie z powrotem do gry Jakuba Błaszczykowskiego. Kapitan drużyny nie był lekiem na całe zło – to byłoby spore nadużycie, jednak jego doświadczenie i ogranie na najwyższym poziomie miało bardzo duże znaczenie.
Gdyby zresztą spojrzeć na spotkania, które Wisła Kraków wygrywała w tym sezonie ligowym, a działo się tak jedynie w czterech przypadkach, to okaże się Błaszczykowski grał w trzech z nich, a w dwóch notował na swoim koncie asysty przy golach kolegów. Tak było podczas wspomnianego meczu z Pogonią (1:0), a także w trakcie starcia z… ŁKS-em (4:0). Do tego należy dorzucić mecze z Zagłębiem Lubin (4:2) i już widać, że Wisła ze swoim kapitanem i bez niego to dwie inne drużyny.
W ubiegłym sezonie było podobnie. Kiedy Błaszczykowski był zdrowy i mógł pomóc drużynie, wtedy ta wygrała cztery spotkanie z ośmiu możliwych, a on sam zdobył pięć goli i dołożył do tego dorobku dwie asysty. Jeśli zaś doświadczonego pomocnika na placu gry nie było, wtedy Biała Gwiazda odniosła zaledwie dwa zwycięstwa na dziewięć możliwych przypadków (liczymy oczywiście od momentu, kiedy ten dołączył do zespołu). Nie można więc mówić o stuprocentowej zależności, ale widać jak na dłoni, że wpływ byłego kapitana reprezentacji narodowej na postawę Wisły jest spory.
Podczas meczu z Łódzkim Klubem Sportowym ma on być do dyspozycji Skowronka, jednak trener gości ma także problemy, z którymi musi się mierzyć. Wiadomo, że w czwartek nie będzie on mógł skorzystać z usług takich zawodników jak Krzysztof Drzazga czy Kamil Wojtkowski, a wciąż niedostępny jest Emmanuel Kumah.
Podobnego bólu głowy nie ma z kolei Kazimierz Moskal, którego drużyna będzie osłabiona jedynie brakiem zawieszonego za kartki Adriana Klimczaka.
Kibice w Łodzi liczą z kolei na to, że po raz kolejny w tym sezonie ich pupilom uda się wykorzystać atut własnego boiska. Z 14 zdobytych w tym sezonie punktów, aż 10 beniaminek wywalczył przy al. Unii. Dziewięć z nich udało mu się dopisać na swoje konto w czterech ostatnich domowych meczach, kiedy to ŁKS pokonał Koronę Kielce (4:1), Raków Częstochowa (2:0), a także Cracovię (1:0).
Jest to spory kontrast w stosunku do tego, co na wyjazdach prezentuje Wisła Kraków, która w dziesięciu podejściach zdobyła zaledwie dwa punkty. Bilans bramkowy Białej Gwiazdy także nie rzuca na kolana, a 7 zdobytych goli przy 25 stracony na pewno nie jest szczególnie optymistycznym prognostykiem.
***
Mecz rozpocznie się o godzinie 18, a transmisje z Łodzi będzie można śledzić na antenie Canal Plus.
gar, PiłkaNożna.pl