Wielkie emocje w Lubinie. Wygrana Legii
W piątkowym hicie 22 kolejki Legia Warszawa po ciekawym meczu wygrała 3:2 z Zagłębiem Lubin.
Jarosław Niezgoda ustrzelił dublet w Lubinie (foto: Łukasz Skwiot)
W pierwszej jedenastce Zagłębia pojawiły się dwie nowe twarze. Na bramce szansę zaprezentowania swoich umiejętności po kilkuletniej grze w Norwegii dostał Piotr Leciejewski, natomiast na szpicy Jakub Mares zastąpił wytransferowanego do Bułgarii Jakuba Świerczoka. Z kolei w Legii szansę gry otrzymali trzej „nowi”: Domagoj Antolić, Chris Phillips oraz William Remy.
Romeo Jozak na przedmeczowej konferencji zapowiadał grę ustawieniem 4-3-3 i tak było. Wojskowi od pierwszych minut postawili sobie za cel przejęcie kontroli nad meczem. Zagłębie zostało zepchnięte do defensywy, jednak z każdą upływającą minutą poczynało sobie coraz odważniej. W 13 minucie Sebastian Szymański precyzyjnie zacentrował w pole bramkowe gospodarzy, ale Leciejewski w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy Remy’ego. Kilka chwil później młoda gwiazdka Legii popisała się kolejnym dokładnym dośrodkowaniem, tym razem z rzutu rożnego. Jarosław Niezgoda odnalazł się w tłoku i głową wpakował piłkę do bramki Miedziowych.
Podopieczni Mariusza Lewandowskiego przez długi czas nie mieli pomysłu na zaskoczenie Wojskowych. W 25 minucie Arkadiusz Malarz został zmuszony do interwencji po kąśliwym dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego z rzutu wolnego. Chwilę później Ligowiec 2017 roku wg „Piłki Nożnej” miał powód do niepokoju po minimalnie niecelnej główce Bartosza Kopacza. Po stronie Zagłębia dobrze prezentował się Mares, u którego niedostrzegalna była debiutancka trema. W 41 minucie Czech był bliski wyrównania po penetrującym zagraniu Filipa Jagiełły. Legia reklamowała faul w tej akcji, a Malarz czynił to na tyle ekspresyjnie, że został ukarany żółtkiem. Pod koniec pierwszej połowy Jagiełło główkował niecelnie z trudnej pozycji. Mistrzowie Polski odpowiedzieli groźnym strzałem Krzysztofa Mączyńskiego, które zostało przyblokowane. Do przerwy Legia prowadziła 1:0.
W przerwie obaj trenerzy dokonali po jednej zmianie. Krzysztof Janus zastąpił Łukasza Janoszkę, natomiast Eduardo da Silva zmienił narzekającego na uraz Szymańskiego. Początek drugiej połowy był wymarzony dla Miedziowych. Pawłowski dośrodkował z prawej flanki, Mares wreszcie wygrał pozycję z defensorami Legii i trącił piłkę obok bezradnego Malarza. Zagłębie nakręcone wyrównującą bramką grało coraz lepiej. W 50 minucie Malarz w wielkim stylu poradził sobie z uderzeniami Alana Czerwińskiego i dobitką Jagiełły.
Stracona bramka nie rozjuszyła gości z Warszawy. Legia była bezradna w ofensywie, a wprowadzony Eduardo nie był choćby w połowie tak przydatny jak Szymański. Złego słowa nie można za to napisać o Niezgodzie. W 67 minucie wychowanek Opolanina Opole Lubelskie zdobył 9 bramkę w sezonie po oszukaniu dwóch obrońców Zagłębia i celnym strzale z 20 metrów. Legia poczuła krew. Na kwadrans przed końcem Leciejewski odbił do boku dobre uderzenie Mączyńskiego. Zagłębie robiło co mogło, ale Legia skutecznie utrzymywała się przy piłce, a jednocześnie kradła bezcenne sekundy. Na ostatnie minuty na placu gry pojawił się dawno nieoglądany w ekstraklasie Miroslav Radović.
W doliczonym czasie gry o emocje zadbał VAR do spółki z
Michałem Pazdanem. Reprezentant Polski zagrał ręką we własnej szesnastce, a sędziowie po wideoweryfikacji wskazali na 11 metr. Rzut karny na bramkę zamienił Mares. Jak się okazało to nie był koniec emocji. W ósmej minucie doliczonego czasu gry Radović wykorzystał jedenastkę wywalczoną przez Eduardo, który został staranowany przez Leciejewskiego. Zagłębie nawet nie miało okazji wznowić gry, ponieważ sędzia Mariusz Złotek zakończył spotkanie.
sul, PilkaNozna.pl