Wielkie emocje i kontrowersje w Londynie. Arsenal rzutem na taśmę pokonał Leicester!
Arsenal wraca do gry o mistrzostwo Anglii! Kanonierzy rzutem na taśmę pokonali Leicester City (2:1) i dopisali na swoje konto niezwykle ważne trzy punkty.
Ależ to była bitwa na Emirates Stadium
KOMPLET WYNIKÓW I AKTUALNA TABELA PREMIER LEAGUE – KLIKNIJ!Mecz na Emirates Stadium był awizowany nie tylko jako starcie kolejki, ale także jako jedno z najważniejszych w całej kampanii. Nie mogło jednak być inaczej, skoro na boisku mieli się spotkać lider i drużyna, która depcze mu po piętach.
Zaczęło się od mocnego uderzenia i to głównie dzięki gospodarzom, którzy od pierwszej minuty ruszyli do ataku. Cóż jednak z tego, skoro ani
Alexisowi Sanchezowi, ani
Olivierowi Girodu nie udało się trafić do siatki. Francuz dokonał w trakcie spotkania tej sztuki, jednak znajdował się na pozycji spalonej i gol nie mógł zostać uznany.
Działo się w warstwie sportowej, nie brakło również kontrowersji. Już bowiem 10. minucie
N’golo Kante zagrał piłkę we własnym polu karnym i Arsenal powinien otrzymać rzut karny. Gwizdek arbitra milczał jednak niczym zaklęty i można z całą stanowczością stwierdzić, że sędzia popełni poważny błąd.
Zanim pierwsza połowa dobiegła końca,
Martin Atkinson ponownie znalazł się na cenzurowanym. W polu karnym gospodarzy upadł bowiem
Jamie Vardy i sędzia wskazał na „wapno”. Była to decyzja kontrowersyjna, ponieważ telewizyjne powtórki wykazały, że sytuacja nie była wcale jasna.
Komentatorzy nie mogli dojść w tej sytuacji do zgodny – jedni uważali, że karny się należał, inni, że Vardy podjął udaną próbę wymuszenia. Koniec końców, „jedenastka” została podyktowana, a na gola zamienił ją sam Anglik. Co ciekawe, słusznie zwraca się uwagę na fakt, że kilka sekund przed domniemanym faulem na Vardym, sędzia powinien odgwizdać ewidentny faul na
Mesucie Oezilu. Gdyby tak się stało, Leicester nie przeprowadziłoby swojej bramkowej akcji.
Arsenal wziął się po przerwie do odrabiania stat i bardzo szybko, bo już w 55. minucie rywal wyciągnął do niego pomocną dłoń. Nieodpowiedzialnie zachował się
Danny Simpson, który w niegroźnej sytuacji został ukarany drugą żółtą kartką i goście musieli sobie radzić w osłabieniu.
Kanonierzy poczuli krew i w 70. minucie doprowadzili do wyrównania. Do siatki
Kaspera Schmeichela trafił rezerwowy
Theo Walcott, który kilka chwil wcześniej pojawił się na boisku. Wejście smoka reprezentanta Albionu.
Leicester musiał się okopać przed własnym polem karnym, dlatego
Claudio Ranieri nie czekał i wpuścić na boisko
Marcina Wasilewskiego. Doświadczony Polak wszedł do gry bez żadnych kompleksów i był bardzo pewnym punktem defensywy Lisów.
Im dalej w mecz, tym goście bardziej grali w kości.
Ramsey, Oezil czy Giroud co rusz lądowali na murawie, bezpardonowo atakowani przez przeciwników.
Arsenal napierał do samego końca i kiedy wydawało się, że więcej goli na Emirates nie padnie, Kanonierzy zadali decydujący cios. Tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego Oezil dośrodkował w pole karne, a tam do główki wyskoczył
Danny Welbeck, który zapewnił gospodarzom zwycięstwo. Warto dodać, że Anglik wrócił podczas tego meczu do gry po wielomiesięcznej przerwie.
gar, PiłkaNożna.pl