Przejdź do treści
West Ham jako rewelacja absolutna

Ligi w Europie Premier League

West Ham jako rewelacja absolutna

Osiąga historyczne wyniki. Zachwyca wszędzie, gdzie się pojawia. Kładzie kres rekordowym seriom przeciwników. West Ham United prezentuje się w bieżącym sezonie na tyle zjawiskowo, że określanie go mianem rewelacji stanowi niedopowiedzenie.



Drugą kadencję Davida Moyesa w West Hamie można by uznać za ukoronowanie jego kariery. Na takie wnioski jednak zbyt wcześnie. (fot. Reuters)


Zwycięstwo Młotów nad Liverpoolem zrobiło taki huk, iż wywołało lawinę skutków. The Reds przegrali po raz pierwszy od 25 spotkań i stracili miano ostatniej niepokonanej drużyny w trwającym sezonie angielskiej ekstraklasy. The Invincibles mogą spać spokojnie, w tych rozgrywkach nikt nie powtórzy ich osiągnięcia. Podopieczni Davida Moyesa awansowali na trzecie miejsce w tabeli. Zapewniła im je rekordowa na tym etapie zmagań liczba punktów (23). Nikt nie ma już wątpliwości – West Ham to największa rewelacja Premier League.

To jednak tylko ułamek prawdy o londyńczykach. Biorąc bowiem pod uwagę całościowy obraz ich poczynań, trzeba nadać im tytuł rewelacji absolutnej. Najprawdziwszej i najpełniejszej z możliwych. Potrójnej, wszak zachwycającej wszędzie tam, gdzie się pojawia.

W lidze tylko liderująca stawce Chelsea zgromadziła więcej oczek (26). Także jedynie ona wygrała więcej spotkań (8 przy 7 Młotów). Zaledwie dwie ekipy – Liverpool (31) oraz Chelsea (27) – zdobyły więcej bramek od West Hamu (23). Do Łukasza Fabiańskiego i spółki należy najdłuższa obecnie seria zwycięstw, która trwa od czterech kolejek. Miejsce na podium jest więc w pełni zasłużone. Odzwierciedla wysoką dyspozycję sztabu szkoleniowego i piłkarzy, wśród których brylują aktualnie Kurt Zouma, Declan Rice, Pablo Fornals i Jarrod Bowen, a wcześniej prym wiedli Michail Antonio z Saidem Benrahmą.

Pozostając na krajowym podwórku, drużyna z London Stadium dotarła do ćwierćfinału Pucharu Ligi, w którym zmierzy się z Tottenhamem. W poprzednich rundach rady nie dał jej ani Manchester United, ani Manchester City. Wyeliminowanie tego pierwszego nie brzmi dziś, gdy Czerwone Diabły przegrywają częściej niż wygrywają, jak znaczące osiągnięcie, ale we wrześniu takim było. Tym bardziej, iż stanowiło rewanż za porażkę na niwie Premier League, do której doszło ledwie trzy dni wcześniej. Odprawienie z kwitkiem The Citizens to zaś sukces najwyższej próby. Wydarzenie niemal epokowe. Za sprawą lepszej skuteczności wykonywania rzutów karnych West Ham położył kres czteroletniej dominacji mistrzów Anglii w Carabao Cup. Poprzednie odpadnięcie zawodników Pepa Guardioli z tych rozgrywek datuje się na październik 2016 roku. – Niesamowita passa dobiegła końca. […] Gratulacje dla West Hamu, to fantastyczna drużyna z fantastycznym szkoleniowcem – powiedział po meczu Katalończyk.

Podobne myśli musiały pojawić się w głowach trenerów Dinama Zagrzeb, Rapidu Wiedeń i Genku. To przeciwnicy Młotów w fazie grupowej Ligi Europy. Każdy musiał uznać wyższość drużyny prowadzonej przez Moyesa. Ta dopiero w czwartej serii gier straciła pierwszego gola i premierowe punkty (zremisowała z Genkiem). Została tym samym drugim angielskim zespołem – po Tottenhamie – który wygrał otwierające trzy spotkania rozgrywek pod szyldem UEFA bez konieczności wyciągania piłki z siatki. Na dwie kolejki przed końcem trwającej rundy West Ham jest już pewny awansu do fazy pucharowej. Wystąpi w niej po raz pierwszy od 1999 roku, kiedy błysnął w Pucharze Intertoto.

 


 

Bardzo dobra gra na jednym froncie nie uniemożliwia londyńczykom bardzo dobrej gry na frontach numer dwa i trzy. Świadczy to o silnej, właściwie skonstruowanej kadrze – choć po zamknięciu letniego okna transferowego był niedosyt – która jest umiejętnie zarządzana. Moyes nie stroni od rotacji. Nie obawia się zastąpienia Fabiańskiego, Ogbonny, Zoumy, Soucka, Fornalsa i Bowena Areolą, Dawsonem, Diopem, Noblem, Lanzinim oraz Masuaku. Ci, którzy dostają od niego szansę, zazwyczaj skrzętnie ją wykorzystują.

Dzisiejszy West Ham przejawia więc cechy zarezerwowane do niedawna dla przedstawicieli żelaznej Wielkiej Szóstki. To całkiem naturalne, biorąc pod uwagę fakt, iż w minionym sezonie otarł się o przepustkę do Ligi Mistrzów, a teraz robi wszystko, by ją uzyskać. – Możemy rywalizować z czołową czwórką, ale ktokolwiek będzie do niej należał, chcę się przekonać, czy damy sobie szansę. Ostatnio do Ligi Mistrzów zabrakło nam dwóch punktów, więc czemu mielibyśmy się tam nie dostać? Nie dajemy się ponieść emocjom, ale w tym momencie czujemy się dobrze – przyznał po starciu z Liverpoolem David Moyes.

Dla Szkota niedzielny triumf był pierwszym w karierze odniesionym nad The Reds w zmaganiach ligowych. Jako że niedawno przekroczył liczbę tysiąca spotkań w roli szkoleniowca, drugą kadencję w West Hamie można by uznać za ukoronowanie jego kariery. Na takie wnioski jednak zdecydowanie zbyt wcześnie. Moyes ma 58 lat i uważa, że wszystko, co najlepsze, wciąż jeszcze przed nim. Sam Allardyce stwierdził na łamach The Athletic, iż gdyby Szkot nie został zatrudniony przez Manchester United w 2013 roku, teraz ludzie domagaliby się, by zastąpił Ole Gunnara Solskjaera. Były selekcjoner reprezentacji Anglii może mieć rację. Odpowiadanie za drużynę, która jest rewelacją, wytycza prostą drogę do największych klubów. Odpowiadanie za rewelację absolutną – ścieżkę tak prostą, jak się tylko da.

Maciej Sarosiek

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024