W stolicy zaskoczeni nadzorem finansowym
Komisja ds. Licencji Klubowych nałożyła na Legię Warszawa sankcję w postaci nadzoru finansowego. Jak się okazało w klubie są taką decyzją zaskoczeni, ponieważ – jak utrzymują przy Łazienkowskiej – mistrz Polski nie zmaga się z problemami.
W stolicy są zaskoczeni decyzją o nadzorze finansowym (fot. Łukasz Skwiot)
O powodach nałożenia na Legię nadzoru finansowego pisaliśmy już szerzej
w tym miejscu. Powodem takiej decyzji miała być niepewna sytuacja klubu, który po dwóch nieudanych podejściach do europejskich pucharów ma mieć w swoim budżecie lukę rzędu 10 milionów euro.
„Po przeanalizowaniu zaktualizowanej prognozy finansowej klubu Legia Warszawa, Komisja postanowiła objąć klub nadzorem finansowym w związku z dość istotnymi odchyleniami względem złożonej prognozy w procesie zasadniczym przyznawania licencji” – czytamy w komunikacie komisji.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że część wspomnianej dziury miałby zasypać z własnych środków Dariusz Mioduski, właściciel i prezes Legii, a kolejne pieniądze miałyby pochodzić ze sprzedaży jednego lub dwóch zawodników w trakcie zimowego okna transferowego.
Co ciekawe, z decyzją Komisji ds. Licencji Klubowych nie zgadza się Artur Adamowicz, dyrektor komunikacji i PR w Legii. – Jesteśmy trochę zdziwieni, że nas to dotyka, bo nie mamy problemów. Ten nadzór to tylko kwestia formalna. Musimy bardziej doprecyzować pewne kwestie. Klub zostanie dofinansowany przez właściciela. Na razie dokładnie nie wiadomo w jakim stopniu, bo to zależy m.in od okna transferowego – powiedział, cytowany przez „Przegląd Sportowy”.
W gronie piłkarzy, którzy mogliby odejść z Łazienkowskiej w zimie najczęściej wymienia się Sebastiana Szymańskiego, którym już w lecie interesowała się CSKA Moskwa.
gar, PiłkaNożna.pl