Dobra
postawa w europejskich pucharach przeplatana katastrofalnymi wynikami
w krajowej lidze – to scenariusz dobrze znany kibicom Lecha Poznań.
W sytuacji bardzo podobnej do mistrza Polski – zachowując stosowne
proporcje i zwracając uwagę na poziom rozgrywek, w których
uczestniczą oba kluby – znalazła się na początku sezonu
hiszpańska Sevilla.
Mocni w europejskich pucharach, słabi w lidze hiszpańskiej. Jak Sevilla i Grzegorz Krychowiak spiszą się w starciu z Juventusem? (foto: G. Wajda)
Jeszcze
kilka dni temu Sevilla zamykała tabelę Primera Division. Nie
Granada, Levante, czy Las Palmas, ale właśnie piąty zespół
ubiegłego sezonu i aktualny triumfator Ligi Europy. W miniony
weekend drużyna z Andaluzji wygrała po raz pierwszy w trwających
rozgrywkach (3:2 po ciężkim boju z Rayo Vallecano), co pozwoliło
jej opuścić strefę spadkową i awansować na 16. miejsce.
Wcześniejsze mecze podopiecznych Unaia Emery’ego były jednak
koszmarem.
Sevilla
rozpoczęła sezon od falstartu, który jednak nie wydawał się
zapowiedzią kryzysu: bezbramkowy remis na wyjeździe Malagą był
rezultatem kiepskim, ale nie fatalnym. Wszak w poprzednich
rozgrywkach na Estadio La Rosaleda punkty traciły m.in. Barcelona,
Valencia i Athletic Bilbao. Prawdziwy obraz formy Sevilli miała więc
przynieść druga kolejka, a w niej drużynę z południa Hiszpanii
czekała konfrontacja z Atletico Madryt. Grzegorz Krychowiak i jego
koledzy nie mieli żadnych argumentów w starciu z ekipą Diego
Simeone, co zaowocowało bolesną porażką 0:3 na oczach własnych
kibiców.
43-letni
trener Emery i jego piłkarze znaleźli się w dołku: remis 1:1 z
Levante strącił drużynę do strefy spadkowej, a przegrana 1:2 u
siebie z Celtą Vigo uczyniła z Sevilli czerwoną latarnię La Liga.
W piątej kolejce Andaluzyjczycy ulegli 0:2 beniaminkowi z Las Palmas
i stało się jasne, że zespół uznawany za jeden z najsilniejszych
w Hiszpanii właśnie sięgnął dna. Na pierwsze ligowe zwycięstwo
kibice Sevillistas musieli czekać aż do 26 września, kiedy to
nastąpiła wspomniana wygrana z Rayo.
Trudnym
do wytłumaczenia jest fakt, że na arenie międzynarodowej
oglądaliśmy zupełnie inną Sevillę. W otwierającym sezon meczu o
Superpuchar Europy drużyna Unaia Emery’ego zachwyciła Stary
Kontynent: po 52. minutach zawodów w Tbilisi Barcelona prowadziła
już 4:1, a mimo tego Andaluzyjczycy w fenomenalnym stylu zdołali
doprowadzić do remisu. Jedyną bramkę w dogrywce strzelił Pedro i
to Barca ostatecznie cieszyła się z trofeum, ale przed postawą
pokonanych wszyscy zgodnie chylili czoła.
Drugim
promykiem słońca w szarzyźnie ligowych kompromitacji Sevilli był
mecz pierwszej kolejki fazy grupowej Champions League. 15 września,
a więc po remisie z Levante, a tuż przed porażką z Celtą Vigo,
ekipa Emery’ego rozbiła 3:0 Borussię Moenchengladbach. O efektownym
triumfie gospodarzy na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan przesądziła
kapitalna druga połowa, podczas której na listę strzelców wpisali
się kolejno Kevin Gameiro, Ever Banega oraz Jewhen Konoplanka.
Wygrana Sevilli mogła być jeszcze wyższa, ale w 50. minucie
Gameiro z rzutu karnego trafił tylko w poprzeczkę.
Mimo
wszystko te dwa europejskie przebłyski oraz wygrana z Rayo Vallecano
nie zmieniają generalnie bardzo słabej oceny początku sezonu
2015/16 w wykonaniu drużyny Grzegorza Krychowiaka. Co do formy
samego reprezentanta Polski pojawiają się natomiast sprzeczne
opinie. Kilka dni temu sportowy dziennik „Marca” zwracał uwagę
na fakt, że defensywny pomocnik niemal w każdej akcji reaguje zbyt
późno, a jego obecna dyspozycja jest najgorsza, od kiedy trafił do
Sevilli. Postawę Krychowiaka oraz lewego obrońcy Benoita
Tremoulinasa hiszpańscy dziennikarze określili mianem
„niepokojącej”.
Z
drugiej strony Polaka bronią statystki. Według punktów
przyznawanych przez portal Whoscored.com Grzegorz Krychowiak zajmuje
aktualnie drugie miejsce wśród najlepszych w tym sezonie piłkarzy
swojego zespołu. Średnia ocen 25-latka za występy w Primera
Division wynosi 7.11 (skala 1-10) – wyższe noty zebrał do tej
pory jedynie Francuz Steven N’Zonzi (7.17). Krychowiak jako jedyny w
drużynie grał od pierwszej do ostatniej minuty we wszystkich
sześciu ligowych spotkaniach. Reprezentant Polski ma celność podań
na poziomie 82% i notuje średnio 3,8 przechwytów piłki na mecz.
Miarodajnym
sprawdzianem aktualnej formy dla Grzegorza Krychowiaka i jego
partnerów z drużyny będzie środowe spotkanie w Turynie. W drugiej
kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów Sevilla zmierzy się na
wyjeździe z finalistą poprzedniej edycji rozgrywek, Juventusem.
Stara Dama może śmiało przybić „piątkę” swojemu
najbliższemu rywalowi, bo podobnie jak on cieniuje w rodzimej lidze,
ale przygodę z Champions League rozpoczęła od zwycięstwa. Dwa
tygodnie temu Juventus na wyjeździe pokonał 2:1 Manchester City
(gole Mario Mandżukicia i Alvaro Moraty), ale nastroje w stolicy
Piemontu i tak są ponure. Aktualni mistrzowie Włoch po sześciu
kolejkach zajmują dopiero 15. pozycję w tabeli Serie A, z dorobkiem
zaledwie pięciu punktów (jedno zwycięstwo, dwa remisy i trzy
porażki – bilans identyczny jak Sevilli w La Liga).
Podstawowe
pytanie przed starciem Juventusu z Sevillą brzmi: którą ze swoich
masek włożą na środowy bal piłkarze obu drużyn – krajową czy
europejską? Jeśli zdecydują się na tę drugą, wówczas w Turynie
zobaczymy być może najlepsze spotkanie drugiej kolejki rozgrywek
grupowych Ligi Mistrzów.
Juventus:
Gianluigi Buffon – Simone Padoin (Stephan Lichtsteiner), Leonardo
Bonucci, Giorgio Chiellini, Patrice Evra – Hernanes, Paul Pogba,
Mario Lemina, Roberto Pereyra – Alvaro Morata, Paulo Dybala.
Sevilla:
Sergio Rico – Coke, Marco Andreolli, Timothee Kolodziejczak, Benoit
Tremoulinas – Grzegorz Krychowiak, Steven N’Zonzi, Jose Antonio
Reyes, Vicente Iborra, Vitolo (Jewhen Konoplanka) – Kevin Gameiro.