Przejdź do treści
W co gra Barca na rynku transferowym?

Ligi w Europie La Liga

W co gra Barca na rynku transferowym?

W sytuacji, gdy największe aktualne gwiazdy futbolu powoli przestają być dostępne dla Realu i Barcelony ze względu na konkurencję takich klubów jak PSG i Manchester City oraz kilku innych, by utrzymać się na światowym topie, trzeba obierać inne transferowe strategie niż stosowane w ostatnich latach. Jak wobec tego faktu należy interpretować niedawne zakupy Blaugrana?

LESZEK ORŁOWSKI


Kilka tygodni temu zastanawialiśmy się nad tym, co oznaczają ruchy kadrowe Realu Madryt. Dziś pora na odwiecznego rywala. Latem Barca sprowadziła takich zawodników jak Arthur Melo, Malcom, Clement Lenglet i Arturo Vidal, a teraz ledwo w minionym tygodniu gruchnęła wieść, że do kadry Ernesto Valverde dołącza Kevin-Prince Boateng, a już kibice zaczęli żyć finalizacją zakupu Frenkie de Jonga z Ajaksu, aczkolwiek zawodnik przeniesie się z Holandii do Katalonii dopiero latem tego roku, podobnie jak francuski obrońca Jean-Clair Todibo z Toulouse.

(…)

DOŚWIADCZENIE I CHARAKTER

Arturo Vidal w wieku 31 lat został zakupiony z Bayernu za 18 milionów. Był skłócony z szefami klubu, nie po drodze mu było z trenerem, nie widział się w tej drużynie. Barcelona skorzystała z okazji, by gracza światowej klasy sprowadzić za naprawdę śmieszne pieniądze, okazyjnie, wyprzedażowo. Następnie Chilijczyk, choć początkowo sprawił pewien kłopot nieprzemyślanymi wpisami na Twitterze, zaczął grać bardzo dobrze; w lot zrozumiał, czego się od niego wymaga, dostosował się do specyficznego sposobu uprawiania futbolu przez zespół z Katalonii, sprawiał wrażenie, jakby od dawna był jego członkiem. Z tego należy wyciągnąć wniosek. A brzmi on tak, że trzeba dybać na takie okazje. Skoro piłkarz na dwanaście lat, lekko licząc, czyli Dembele, kosztował 120 milionów, skoro zawodnik na lat osiem, czyli Coutinho, kosztował 130, to zakup za 18 milionów piłkarza na trzy lata, w dodatku takiego, który jadł już chleb z wielu pieców, bardzo się opłaca. 

Dotychczas filozofia budowania wielkiego zespołu w Barcelonie opierała się na graczach z odległym terminem przydatności, kupowanych na lata. W dzisiejszych czasach być może trzeba myśleć inaczej. Wiedząc o problemach Barcy ze stoperami, związanych z poważną kontuzją Samuela Umtitiego (dziś nikt nie ma pojęcia, za jaki czas będzie zdolny do gry), zastanawiałem się, jakiego stopera sprowadzą Segura z Abidalem w styczniu. Obstawiałem, pamiętając o przypadku Vidala, któregoś z dwójki znakomitych graczy Bayernu: Matsa Hummelsa bądź Jerome’a Boatenga. Obaj zmagają się w swym klubie z brakiem zaufania, mają złą prasę, gdyż ta nawołuje do stworzenia przyszłościowego duetu z Niklasa Suele i Lucasa Hernandeza. Ten drugi zresztą wciąż biega po hiszpańskich boiskach w koszulce Atletico, nakłaniany przez Antoine’a Griezmanna, by nie przyjmował złotej oferty z Bawarii, tylko, w zamian za godziwą podwyżkę, został na Wanda Metropolitano, jak i on został latem 2018, choć był już w zasadzie po słowie z Barceloną. Tymczasem nowym stoperem został Jeison Murillo z Valencii, a na Camp Nou trafił inny Boateng, brat Jerome’a, czyli Kevin-Prince, ostatnio zarobkujący w Sassuolo. 

Wypożyczenie tego zawodnika za milion euro do końca sezonu z opcją wykupu za osiem zszokowało hiszpańskich ekspertów. Luis Mascaro pisze w „Sporcie”: „Zadziwia, i to bardzo, że właśnie on został wybrany jako rezerwowa dziewiątka, mająca zająć miejsce Munira”. Jednak mając cały czas w pamięci przypadek Vidala, postawienie na KPB aż tak bardzo nie zdumiewa. 

(…)


CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (5/2019) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”




Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024