W Barcelonie gaszą pożar benzyną
FC Barcelona nie zamierza ustępować w sprawie ewentualnego transferu Leo Messiego. Jak donosi Onda Cero, prezydent Josep Maria Bartomeu nie pójdzie Argentyńczykowi na rękę i nie zgodzi się na jego odejście za kwotę mniejszą niż ta, która została zapisana w jego umowie jako klauzula odstępnego.
Bartomeu nie zamierza ustępować klubowej legendzie (fot. Reuters)
Zgodnie z porozumieniem, do którego doszło w momencie podpisywanie przez Messiego poprzedniej umowy, jego klauzula odejścia została ustalona na poziomie 700 milionów euro. Piłkarz miał czas do 10 czerwca, by zgłosić jednak w klubie chęć wykupienia swojego kontraktu i jak wiadomo, z takiej możliwości nie skorzystał.
W tym miejscu zaczyna się robić ciekawie, ponieważ zdaniem kapitana Barcelony i jego prawników, z powodu przedłużenia sezonu ze względu na pandemię koronawirusa, cała procedura mogła przedłużyć się w czasie. Klub twierdzi, że obowiązują pierwotne terminy i ustępować nie zamierza, co finalnie może zaprowadzić obie strony na salę sądową.
Onda Cero podaje, że Bartomeu nie zaakceptuje żadnej innej oferty od wspomnianych 700 milionów, co de facto oznacza całkowite zablokowanie transferu, ponieważ nikt nie wyłoży takich pieniędzy za piłkarza, nawet najlepszego w historii futbolu.
Tak stanowcze stanowisko klubu może mieć również na celu pokazanie wszystkim potencjalnym kupcom, że transfer będzie możliwy, ale wyłącznie po złożeniu poważnej oferty. Angielskie media spekulują, że w grę może wchodzi więcej niż 223 miliony euro, co byłoby rekordem świata.
Już wcześniej informowaliśmy jednak, że w obecnej sytuacji finansowej trudno będzie znaleźć kogoś, kto tyle zapłaci. Manchester City jest zainteresowany, ale nie zamierza wydawać więcej niż 100 milionów euro i może dorzucić kilku zawodników na wymianę.
gar, PiłkaNożna.pl