Przejdź do treści
Urban: Werder kontra statystyki

Ligi w Europie Bundesliga

Urban: Werder kontra statystyki

Był luty. Werder przegrał właśnie czwarty z rzędu mecz w rundzie rewanżowej a w tabeli osunął się do strefy spadkowej. Na głowę Aleksandra Nouriego zewsząd sypały się gromy. Powodów do optymizmu po prostu w Bremie nie było. Nic nie wskazywało na to, że los może się nagle odmienić.
Foto: Reuters Forum


Nouri popełniał błędy (vide mecz z Augsburgiem i nieszczęśliwa decyzja o wystawieniu Ulissesa Garcii na pozycji środkowego obrońcy) i szukał po omacku odpowiedniego ustawienia, a Werder wciąż tracił mnóstwo goli. Do tamtego momentu, a była to 20. kolejka, aż 42. 2,1 gola na mecz. Napisałem tekst poddający w wątpliwość, czy Werder pod wodzą Nouriego jest w stanie wyjść z tej sytuacji obronną ręką… 

Upłynęło 10 kolejek. Werder wygrał w nich 8 meczów, a 2 zremisował. Uwzględniając ten okres, jest najlepszy w lidze. Do tego strzelił aż 26 goli i stracił jedynie 9. W obu statystykach lepszy od niego jest tylko Bayern. Konia z rzędem temu, kto byłby w stanie przewidzieć taki obrót zdarzeń. 

Jak to się stało, że Werder z jednego z najgorszych zespołów w lidze przeistoczył się znienacka w jeden z najmocniejszych? Sytuacja jest o tyle ciekawa, że od dłuższego czasu bremeńczycy muszą sobie radzić bez asa atutowego Serge’a Gnabry’ego, który niemal w pojedynkę ciągnął ten zespół na jesieni. W sobotnim wydaniu Sport Studio w stacji ZDF też próbowano rozwikłać tę zagadkę. I z grubsza rzez ujmując, poza kilkoma wyświechtanymi zwrotami o atmosferze, o zdolnościach motywacyjnych Nouriego, o czym dużo mówił też w poniedziałkowym wydaniu „Kickera” Thomas Delaney, o poprawie gry defensywnej, co zresztą widać na pierwszy rzut oka, nie padło w nim żadne odkrywcze bądź analityczne spostrzeżenie. Widać, że i dla niemieckich dziennikarzy to, co w ostatnim czasie dzieje się w Bremie, jest zjawiskiem z pogranicza magii i ezoteryki.

Gościem w studiu był szkoleniowiec Werderu, który tryskał wręcz radością i pewnością siebie. Jeden z niemieckich dziennikarzy napisał na twitterze, że o ile kilka kolejek temu trzeba się było zastanawiać, czy Nouri to na pewno odpowiedni trener dla Werderu, o tyle teraz wszyscy zadają sobie pytanie, czy uda się go w ogóle na dłużej w Bremie zatrzymać. Jego kontrakt wygasa bowiem z końcem bieżącego sezonu i choć trwają rozmowy odnośnie przedłużenia, a dyrektor sportowy Werderu Frank Baumann twierdzi, że wszystko jest na dobrej drodze, to nic jeszcze nie zostało podpisane. Sam Nouri mówił obrazowo w studiu, że w Werderze co prawda czuje się najlepiej, ale nie musi się obawiać tego, że „jakikolwiek pociąg mu ucieknie”. Wspomniana wyżej seria sprawiła, że to on dziś jest w roli tego, który dyktuje warunki w rozmowach kontraktowych.

Eksperci sport1 – Olaf Thon i Dirk Schuster też szukali w co poniedziałkowej Spieltaganalyse przyczyn tak dobrej formy Werderu. Według nich, klucze to stabilizacja w defensywie, trafione transfery i niewiarygodna wręcz skuteczność

Zostałem niedawno zapytany na twitterze o ten wzlot Werderu. I nie wiedziałem tak naprawdę, co odpowiedzieć. Jedyne, co mi przychodziło do głowy, to dwa nazwiska – Thomasa Delaneya i Maksa Krusego. Obaj zawodnicy to transferowe strzały w dziesiątkę. Duńczyk z miejsca wypełnił lukę w środku pola. Werder od dawna cierpiał na brak klasowego, środkowego pomocnika, zwłaszcza takiego, który oprócz dobrej gry w defensywie (znakomity procent wygranych pojedynków, dochodzący do blisko 60, jeden z najlepszych defensywnych pomocników w lidze pod względem przejmowanych i odzyskiwanych piłek), wnosiłby na dodatek tak wiele do gry ofensywnej (4 gole i 1 asysta oraz wysoka, bo aż 48-procentowa skuteczność piłek zagrywanych w pole karne przeciwnika). 

Tak naprawdę jednak, wszystko co dobre w Werderze w ostatnim czasie, wiąże się niechybnie z powrotem do formy Maksa Krusego. Jesienią długo leczył kontuzję kolana, przez co prezentował się dość przeciętnie, w najlepszym przypadku tak, jak w ostatnim czasie w Wolfsburgu. Ale runda rewanżowa to jego popis. Zagrał w niej w 12 meczach zdobywając aż 11 goli i dorzucając jeszcze 5 asyst. Jest najlepszym scorerem w Bundeslidze w tej rundzie. Z nim w składzie Werder zdobywa średnio 1,7 punktu na mecz, bez niego tylko 0,9.

Znakomicie uzupełnia się z Finem Bartelsem, co widać zresztą na poniższych grafikach. Ani jeden, ani drugi to nie są klasyczne dziewiątki. To piłkarze dużo biegający, stąd można powiedzieć, że ustawienie ofensywne Werderu przypomina to, co swoim zawodnikom wpajał przez nieco ponad rok Andre Schubert w Borussii Moenchengladbach. Kruse to taki bremeński odpowiednik roli wypełnianej w Borussii przez Raffaela. Nie jest oczywiście tak zaawansowany pod względem technicznym, ale przewyższa Brazylijczyka siłą i szybkością. To piłkarz, który dobrze się czuje, jeśli ma obok siebie wsparcie drugiego napastnika. Wtedy też zespół najwięcej zyskuje na jego grze. Kruse lubi zejść w boczne sektory boiska, lubi poszukać piłki w głębi pola. Nie jest to egzekutor. Nie czeka w polu karnym na piłkę od kolegi z zespołu. W Wolfsburgu natomiast często ustawiano go jako samotną szpicę. Był zmuszony grać tyłem do bramki, czego nie lubi, a kiedy opuszczał swoją strefę w poszukiwaniu piłki, nikt nie wbiegał na jego pozycję, co z kolei odbijało się na grze i skuteczności całej drużyny. Między innymi dlatego Wolfsburg, mimo sporego potencjału kadrowego, w poprzednim sezonie zdobył zaledwie 47 goli, czyli mniej niż spadający z ligi Stuttgart i pałętający się w ogonie tabeli Werder. W Bremie Kruse odżył także dlatego, że Nouri dał mu czas i właściwie odczytał jego profil.

Heatmapa Krusego z meczu z Ingolstadt, doskonale obrazująca jego styl gry. Kruse nie trzyma się swojej strefy, szuka piłki na całej szerokości boiska (źródło: sz.de)

Heatmapa przedstawiająca strefy poruszania się Krusego i Bartelsa w meczu z Ingolstadt i pokazująca, jak obaj piłkarze się uzupełniają (źródło: sz.de)

Oczywiście, po ostatnim meczu z Ingolstadt, w którym skandalista Kruse zdobył wszystkie cztery bramki dla gości, wzmogły się głosy nawołujące Joachima Loewa, aby ten powołał Krusego na najbliższe zgrupowanie kadry. Za Maksem lobbują w zasadzie wszyscy związani z Werderem – Baumann, Nouri i lokalna prasa. Bundestrainer nie pozostał głuchy na te wezwania i stwierdził, że jeśli Kruse utrzyma formę, może spodziewać się powołania na letni Puchar Konfederacji. Nie dodał już, że jest mu to wręcz na rękę, bo i tak mało kto chce na tę imprezę jechać.


Wracając do zasług Nouriego – duży wpływ na wyniki osiągane dziś przez Werder miała na pewno stabilizacja defensywy. Nouri zdecydował się ostatecznie na wariant gry z trzema środkowymi obrońcami i w końcu ich odpowiednio wyselekcjonował. Podstawową formację tworzą najczęściej Lamine Sane, Niklas Moisander i Milos Veljkovic, a wahadła to najczęściej Santiago Garcia lub Robert Bauer po lewej stronie i Theodor Gebre Selassie po prawej. Rotacja dotyczy głównie zawodników środkowej formacji, ale i tutaj mamy dwóch liderów. W zależności od rywala, Nouri dobiera Zlatko Junuzoviciowi i Thomasowi Delaneyowi, który wraca już do treningów po przebytej kontuzji uda, do towarzystwa odpowiedniego pomocnika. 

Wyliczenia 11tegen11 pokazują, że Werder punktuje wiosną o wiele lepiej niż gra (źródło: 11tegen11)

Źródło: 11tegen11

Źródło: 11tegen11

Próbowałem zagłębić się w szczegółowe statystyki Werderu, aby znaleźć jakiś klucz, który pozwoliłby mi zrozumieć jego fenomen. Poszukać obszarów, w których Brema wiodłaby w lidze prym. Znalazłem tylko jeden. Z 50 strzelonych przez Werder goli, aż 20 padło po stałych fragmentach, z czego aż 9 po rzutach wolnych. Nikt w tym względzie nie może się w lidze równać z podopiecznymi Nouriego. A co poza tym? Według statystyk whoscored, tylko Darmstadt pozwala rywalom na oddawanie większej liczby strzałów (na bramkę Lilii przeciwnicy strzelają średnio 16 razy w meczu, na bramkę Werderu 15,1; dla porównania – Eintracht dopuszcza przeciwnika do 10,0 strzałów a walczący o utrzymanie Ingolstadt do 12,1). Tylko Darmstadt i HSV mają w meczu krócej piłkę przy nodze (Darmstadt średnio przez 19 min i 57 sekund, HSV przez 22 minuty i 27 sekund) niż Werder (23 minuty i 10 sekund; średnia całej ligi wynosi dla porównania 26 minut i 36 sekund, a najlepszy w tym względzie Bayern osiąga wartość blisko 40 minut). Co kolejkę analizuję wartości expected goals podawane na twitterze przez 11tegen11 (powyższe grafiki) i nie mogę się nadziwić. Mecze, które Werder powinien przegrywać remisuje, a te, które powinien remisować wygrywa. Świadczy to o tym, że bremeńczycy grają niezwykle efektywnie i wykorzystują właściwie każdą nadarzającą się okazję do strzelenia gola. W meczu z Ingolstadt oddali tylko pięciu strzałów na bramkę przeciwnika, co wystarczyło im do strzelenia czterech goli. Pytanie tylko, jak długo można bazować na tak fantastycznej skuteczności i czy przypadkiem Werder nie gra dziś zdecydowanie ponad stan? Tak jak jesienią Eintracht Frankfurt, który na wiosnę mocno spuścił z tonu. A może po prostu jest to dowód na to, że w piłce nie wszystko da się zrozumieć i racjonalnie wytłumaczyć? Może w dobie powszechnej cyfryzacji futbolu wciąż pozostaje w nim miejsce na odrobinę metafizyki?

Tomasz Urban

Możliwość komentowania została wyłączona.

Najnowsze wydanie tygodnika PN

Nr 50/2024

Nr 50/2024