Urban dla „PN”: Legia zdominuje ligę na dekadę!
Z trenerem Janem Urbanem spotkałem się w piątkowe wczesne popołudnie i przez ponad godzinę na trybunach Pepsi Areny dyskutowaliśmy nie tylko o najbliższej przyszłości Legii i samego szkoleniowca. Efekt? Wyznanie opiekuna mistrzów Polski, że Molde jest teraz słabsze niż przed rokiem Rosenborg. Natomiast Legia – lepsza! O innych przemyśleniach JU przeczytajcie sami.
– Czuł pan w pewnym momencie, po nieudanym starcie w rundzie rewanżowej, czyli na początku roku na plecach oddech Wiktora Gonczarenki z BATE? W kręgach zbliżonych do prezesa Leśnodorskiego można było usłyszeć, że jeśli panu się nie powiedzie, to Białorusin przejmie Legię.
– Pierwsze słyszę, nawet nie wiedziałem, że wiosną moja posada była zagrożona (ze śmiechem). To może nawet dobrze się stało, iż BATE odpadło już z tegorocznej edycji pucharów, przynajmniej Gonczarenko nie będzie mnie już straszył – ze śmiechem skwitował Urban.
– Z zupełnie innej beczki – ma pan klauzulę, która pozwoli odejść z Legii na posadę selekcjonera reprezentacji Polski w połowie sezonu?
– Nie mam. Nie myślałem nawet o takiej możliwości. Po pierwsze dlatego, że wcale nie jest przesądzone, iż kadra będzie potrzebowała nowego szkoleniowca. A po drugie, nie wiem, czy to już jest dla mnie odpowiedni moment na pracę z reprezentacją.
– Zapytałem o tę kwestię pańskiego szefa. Prezes Leśnodorski odpowiedział, że gdyby napłynęła oferta z PZPN i byłby pan zainteresowany, nie robiłby przeszkód w rozwiązaniu kontraktu.
– (ze śmiechem) Kurczę, a już miałem nadzieję, że jednak by robił. Bo takie postawienie sprawy może oznaczać, iż wcale nie wiąże ze mną aż tak długiej przyszłości w Legii. To oczywiście żart. W ogóle nie zastanawiałem się nad tematem kadry, to w tym momencie pełna abstrakcja. Zresztą pojawiają się głosy, że najlepiej, aby następcą Waldka Fornalika został trener zagraniczny.
– Przecież pan jest trenerem zagranicznym.
– To akurat prawda, ale podobnie mogą o sobie powiedzieć Piotrek Nowak, Robert Warzycha, Rysiek Komornicki i Henryk Kasperczak. I w mojej ocenie to lepsze kandydatury niż obcokrajowcy z przeciętnym CV. Nie możemy przecież powiedzieć, że mamy świetną pakę piłkarzy, którym brakuje tylko charyzmatycznego trenera. Bo tak na pewno nie jest. A inwestycja w dobrego zagranicznego szkoleniowca jest w Polsce, w klubach i kadrze, bardzo kosztowna, i jeszcze bardziej ryzykowna. Bez gwarancji awansów do Ligi Mistrzów czy do finałów mistrzostw świata.
– Czyli gdzieś w pańskiej podświadomości jednak ta kadra błądzi.
– Nie, proszę mi wierzyć. Wygrałem po 18 latach przerwy dublet dla Legii i chciałbym przy Łazienkowskiej zapisać się złotymi zgłoskami, bo naprawdę jest na to szansa. Klub ma wielkie możliwości, stoi przed szansą awansu do Ligi Mistrzów, którą sam sobie wywalczył, może też zdominować ekstraklasę. Nawet na… dekadę! Naprawdę!
– Ile wie pan o Molde?
– Sporo. Obejrzałem kilka tegorocznych spotkań Norwegów na wideo, wysłałem też Kibu Vicunę na dwa ostatnie mecze – pucharowy i ligowy na wyjeździe. Molde prezentuje podobny poziom do Rosenborga, którego już nie ma w pucharach. Mają z przodu atuty, dynamicznych ciemnoskórych walczaków, potrafią szybko pograć piłką. Zorganizowani są jednak gorzej niż drużyna z Trondheim, nie przechodzą tak płynnie z ataku do obrony i na odwrót. Moje pierwsze wrażenia są takie, że na dziś Molde jest nieco słabsze niż Rosenborg był przed rokiem.
– A Legia? Jest silniejsza niż 12 miesięcy temu?
– Przede wszystkim bardziej doświadczona. Kosecki, Łukasik, Furman czy Żyro to już nie są żółtodzioby, pograli w ekstraklasie, także w kadrach, razem z większością pozostałych wygrali wszystko na krajowym podwórku. Teraz muszą po prostu wspiąć się na kolejny szczebel. A partnerów mają bardziej klasowych niż przed rokiem.
Rozmawiał Adam GODLEWSKI
Zapis całej rozmowy z Janem Urbanem znajdziecie we wtorkowym wydaniu tygodnika „Piłka Nożna”