U PROGU REWOLUCJI W NAZEWNICTWIE STADIONÓW PREMIER LEAGUE
Herezja w imię milionów Amazon Old Trafford? Stake Stadium następcą Goodison Park? Google Stadium zamiast Tottenham Hotspur Stadium? Jeden z ostatnich bastionów tradycji i lokalności w wysoce skomercjalizowanej, zglobalizowanej Premier League, jakim są nazwy obiektów występujących w niej klubów, może wkrótce zacząć upadać na dobre.
Maciej Sarosiek
Chwieje się od dawna. Od kiedy Arsenal gra na Emirates Stadium, Manchester City na Etihad Stadium, Brighton na American Express Stadium, Leicester City na King Power Stadium, Bournemouth na Vitality Stadium, natomiast Brentford na Gtech Community Stadium. A przecież w minionych dekadach w angielskiej ekstraklasie byli jeszcze między innymi Bolton Wanderers ze swoim Reebok Stadium, Stoke City z Britannia Stadium czy Hull City z KCOM Stadium. Zawsze jednak w mniejszości. Większość stanowiły kluby, których areny nie miały w szyldzie sponsora. Teraz proporcje powoli się wyrównują. Przechył w stronę marketingowego nazewnictwa to prawdopodobnie kwestia czasu. No i – rzecz jasna – pieniędzy.
Najnowsze wydanie tygodnika PN
Nr 50/2024