– Nie – burknął w kierunku dziennikarzy po meczu Dawid Kownacki, napastnik młodzieżowej reprezentacji Polski. Kapitanowi zespołu Czesława Michniewicza nie wypada stroić fochów, ale w pewnym sensie właściwie ocenił swoją postawę w meczu z Portugalią w Zabrzu. Biało-czerwoni, choć ustępowali rywalowi szczególnie pod względem wyszkolenia technicznego, stworzyli kilka świetnych sytuacji i wcale nie musieli przegrać 0:1.
JAROMIR KRUK
– Szkoda głupiej bramki – przyznał Krystian Bielik (na zdjęciu z lewej), który akurat nie zawiódł na środku obrony. Zawodnik Charltonu Athletic, klubu występującego w League One, grał bez kompleksów i nie bał się podejmować ryzyka, zastępując Pawła Bochniewicza. Nie był jednak w stanie zapobiec utracie gola, po… kontrze Portugalczyków. Wystarczyła chwila nieuwagi po rozegraniu przez naszych autu, Joao Felix popędził po skrzydle i obsłużył podaniem Diogo Jotę, który wyprzedził Roberta Gumnego. Na wspomnianym Feliksie na wielki zarobek liczy Benfica Lizbona, wchodził już nawet na boisko w eliminacjach Ligi Mistrzów, zaś Diogo Jota często gra w Premier League, a miał duży udział w awansie Wolves do angielskiej elity, w sezonie 2017-18 w Championship zdobywając 17 bramek.
Wyliczanki, ile są warci podopieczni Rui Jorge, nie mają sensu – w pierwszej części barażu w Zabrzu można było odnieść wrażenie, że Polacy statystują, a goście grają w piłkę. Problemem portugalskich ekip jest częste uprawianie sztuki dla sztuki, utrzymywanie się przy piłce, sztuczki techniczne bywają ważniejsze niż konkrety, czyli gole. Po wyjściu na prowadzenie na stadionie Górnika Portugalia poczuła się zwycięzcą meczu i zapomniała, że w grupie eliminacyjnej pokonały ją Bośnia i Hercegowina (z Ivanem Jukiciem, zawodnikiem Korony, w składzie) i Rumunia, w dodatku w Pacos Ferreira.
– Są od nas lepsi technicznie, nie da się ukryć – przyznał Bielik.
– W drugiej połowie pokazaliśmy, że nie musimy przegrać dwumeczu barażowego – dodał owacyjnie witany i żegnany przez publikę w Zabrzu Szymon Żurkowski, ulubieniec fanów Górnika. Z czego wynikała znacznie lepsza gra Polaków po przerwie, trudno jednoznacznie ocenić, ale w pewnych okresach zespół Michniewicza był w stanie zepchnąć Portugalię do nawet rozpaczliwej obrony. Zablokowane uderzenie Patryka Dziczka, kapitalny strzał Filipa Jagiełły i świetna interwencja Joela Castro, golkipera Vitorii Setubal i nie tak dawno jeszcze Manchesteru United, główka Bartosza Kapustki – team Rui Jorge był również bliski wbicia sobie samobója.
(…)
CAŁY TEKST MOŻNA ZNALEŹĆ W NOWYM (47/2018) NUMERZE TYGODNIKA „PIŁKA NOŻNA”