Przejdź do treści
Nr 47/2014
magazyn piłka nożna

Nr 47/2014

W Tygodniku

POLSKA
4. Wywiad tygodnia z Franciszkiem Smudą

6. Ekstraklasa: Ciekawostki i statystyka

8. Na pograniczu faulu i 7 pytań do Bogusława Kaczmarka

9. Przegląd wydarzeń polskich i W starym kinie

10. Dogrywka z Kiryło Petrowem

11. Specjalnie dla nas: Marek Wasiluk

12. Temat tygodnia: Po meczu Gruzja – Polska

16. 90 minut z Krzysztofem Mączyńskim

ŚWIAT
18. Jak wyglądałaby reprezentacja Szwajcarii bez potomków imigrantów

19. Korespondencja z Rumunii

20. Rewelacje Ligi Europy

22. Portret Christopha Kramera

23. Premier League: Newcastle wychodzi na prostą

24. Od A do Z: Cesc Fabregas

26. Jak grają rewelacje najsilniejszych lig Europy – odcinek 4: Włochy

28. Top 10: Zagraniczni napastnicy, którzy wybili się w Eredivisie

30. Wycena: Carlos Bacca

32. Zbliżają się wielkie turnieje o mistrzostwo kontynentów

33. Piłkarski obieżyświat, czyli Lutz Pfannenstiel

34. Futbol w Chinach i Indiach

36. Przegląd wydarzeń zagranicznych i High life

37. Serie A: Przed derbami Mediolanu

WYNIKI
38. Eliminacje ME

40. Grały młodzieżówki

41. Lech Cup U-12

42. I liga

44. II liga

46. III liga


 


 


 

 

 

Smuda dla PN: Piłkarz to nie koń, więc w zęby nie zaglądam

Jest jednym z najbardziej doświadczonych szkoleniowców związanych z polskim futbolem. Pracę w ekstraklasie rozpoczął 21 lat temu i jest bliski przekroczenia bariery 500 meczów na najwyższym szczeblu w roli trenera. Nie tak dawno był selekcjonerem reprezentacji, ale akurat na temat kadry nie chce się specjalnie wypowiadać. Zapytany, zdobywa się tylko na: – No comment.

 

Cieszę się, że teraz tak dobrze idzie reprezentacji, że Adamowi Nawałce udało się wyselekcjonować nie tylko wyjściowy skład, ale i solidnych zmienników, że pojawiła się fala fajnych chłopaków w naszym futbolu. Bo ja miałem tylko gołą jedenastkę – mówi spokojnie Smuda (na zdjęciu). – Ale szerzej wypowiadać się nie zamierzam, ani tym bardziej porównywać. Bo to nie ma sensu. Mnie udało się zremisować z Niemcami w meczu towarzyskim, teraz nasza kadra wygrała z nimi, już mistrzami świata, ale znajdującymi się w fazie przebudowy, w spotkaniu o punkty. To świetne wiadomości, obie, i koło zamachowe dla całej naszej piłki, bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że potencjały obu federacji są nieporównywalne. Aha, proszę tylko napisać, że trenerowi Nawałce życzę nie tylko awansu do finałów Euro 2016, ale i tego, aby mógł poprowadzić kadrę dłużej niż dwa lata. Bo tylko wtedy jego praca będzie miała naprawdę głębszy sens.

Trochę pana nie poznaję – tak wyciszonego i spokojnego przypominam sobie z trudem.
Spokojnie, nie zmieniłem się. Nawet w minimalnym stopniu. Mam tylko większy dystans do wszystkiego, co dzieje się w życiu zawodowym. Trzymam się jednak dobrze, nie narzekam na zdrowie ani na pamięć i mogę potwierdzić słowa świętej pamięci Kazimierza Górskiego, że pomaga mi w tym praca z coraz młodszymi ode mnie zawodnikami. Pewnie, nie oglądaliśmy tych samych filmów, mamy zupełnie różne doświadczenia, ale problemu, żeby znaleźć z nimi wspólny język, jeszcze u siebie nie zaobserwowałem. Praca z młodzieżą zmusza, żeby być ze wszystkim na bieżąco. Przy okazji cały czas ruszam się z nimi na świeżym powietrzu, więc dotąd nie zardzewiałem. Zresztą akurat w futbolu podstawowe założenia nie zmieniły się od czasu, kiedy sam byłem piłkarzem.

Czyli?
Jak ktoś ma 19 lat, to musi zapier…, aż będzie gwizdało, bo tylko takie podejście przyniesie potem dobre efekty.

Zauważył pan jednak, że mimo wszystko różni się od trenerów z najmłodszego pokolenia.
Trudno, aby było inaczej. Zawsze, gdy słyszę euforię po pierwszym zwycięstwie, a młodym często zdarza się zakochiwać w sobie z wzajemnością i mieć poczucie, że u stóp mają cały kraj już po pierwszym czy drugim dobrym meczu, tylko się uśmiecham. Bo ja już dobrze wiem, że po początkowych sukcesach trzeba się nastawić na mnóstwo problemów. One zawsze przychodzą.

Wydaje mi się, że podejście do zawodników też pan nieco zmienił. Zwłaszcza tych doświadczonych z Wisły. Już nie słychać, żeby hołdował pan dawnej zasadzie, że trener musi być skurczybykiem. I dawać ostro popalić zawodnikom na treningach.
Trener musi umieć dostosować się do okoliczności, w jakich pracuje. A teraz w Wiśle muszę rzeczywiście umiejętnie dozować obciążenia. Tak żeby była odpowiednia moc w nogach, ale też i świeżość, a nie było podatności na kontuzje. Kiedy brakuje konkurencji, trener musi się bardziej nagłówkować, aby zawodnicy byli – i to w dłuższym okresie – w optymalnej formie.

(…)

Możliwość komentowania została wyłączona.