Przejdź do treści
Nr 45/2014
magazyn piłka nożna

Nr 45/2014

W Tygodniku

POLSKA
4. Temat tygodnia: Jak Polacy radzą sobie w LE i LM

10. Na pograniczu faulu i 7 pytań do Kamila Sylwestrzaka

11. Przegląd wydarzeń polskich i W starym kinie

12. Analiza: Finansowa zapaść Górnika Zabrze

14. Ranking prezesów polskich klubów

16. Młodzież z Piasta, czyli Kornel Osyra, Radosław Murawski i Bartosz Szeliga

17. Wyjazdowa niemoc Górnika Łęczna

18. Przed meczem Legia – Metalist

ŚWIAT
6. Po hicie Bayern Monachium – Borussia Dortmund

8. Korespondencja z Ukrainy: Jak żyje się w wojennym Kijowie – opowiada Łukasz Teodorczyk

19. Specjalnie dla nas: David Lafata

20. Korespondencja z Brugii

21. Dogrywka z Costą Nhamoinesu

22. Premier League: Fala młodych szkoleniowców

23. Przegląd wydarzeń zagranicznych i High life

24. Od A do Z: Erik Lamela

26. Serie A: Odpoczywający w biegu, czyli Jose Maria Callejon z Napoli

27. Pobocza futbolu: Tragiczna śmierć reprezentanta RPA

28. Jak grają rewelacje najsilniejszych lig Europy – odcinek 2: Niemcy

30. Lekarze bogów, czyli najlepsi medycy w służbie piłkarzy

32. Podsumowanie października w Europie

WYNIKI
34. Ligi w Europie

37. Puchar Polski

38. Ekstraklasa

42. I liga

44. II liga

46. III liga


 


 


 

 

 

Mila dla PN: Niemcy? Przecież kolejni rywale wcale nie będą łatwiejsi!

Czy czuje się pan tak, jakby otrzymał drugie piłkarskie życie?

Nie tylko drugie, ale przy okazji jeszcze trzecie, a może i czwarte – śmieje się Sebastian Mila (na zdjęciu). – Powiem wprost: zaraz po zdobyciu bramki poczułem się, jakby wszystko, co wartościowe, spadło do moich stóp, jakby stało się namacalne i możliwe do ogarnięcia. Była końcówka meczu, a zatem gdzieś przemknęła myśl, że ten mecz na pewno nie zostanie przegrany.

Przegrany? Do końca brakowało niewiele. Graliście jednak z Niemcami, którzy nawet w doliczonym czasie potrafią zdobywać bramki i gnębić najlepsze drużyny.
I właśnie tak czułem. Wariowałem z radości, ale gdzieś w podświadomości uciekałem od ostatecznej myśli o zwycięstwie. To faktycznie są Niemcy, galaktyczna drużyna, aż do bólu konsekwentna, nawet wtedy gdy wysoko prowadzi. No więc do ostatniego gwizdka brakowało faktycznie niewiele, ale oni nawet na moment nie zwolnili i robili wszystko, by straty odrobić. To się czuło i widziało. Trzeba było być czujnym do ostatniego gwizdka, a nawet dłużej.

Czy przytłaczał was fakt, że dotychczas nigdy z Niemcami nie wygraliśmy, a ewentualny triumf jeszcze przed meczem uważany był za historyczny?
Coś z tym przytłaczaniem było na rzeczy. Nie mieliśmy złudzeń, że przebijamy Niemców piłkarskimi umiejętnościami, wyszkoleniem technicznym, taktyką czy strategią gry. Wiedzieliśmy jednak, czego stadion w Warszawie będzie od nas oczekiwał. Na pozór niczego wielkiego. Ambicji, uporu i dania z siebie sto procent, a może nawet więcej. Ten mecz, jeśli chcieliśmy wygrać, to trzeba było zacząć to robić, stosując zasadę pozytywnego myślenia. Nie można było się przestraszyć jeszcze przed podjęciem rywalizacji. I mam wrażenie, że to nam się doskonale udało. Stanowiliśmy drużynę w dosłownym tego słowa znaczeniu.

(…)



Z życia klubów: Zielono-białe wątpliwości

Możliwość komentowania została wyłączona.