POLSKA 4. Temat numeru: Analiza dwuletnich rządów Zbigniewa Bońka w PZPN
8. Przegląd wydarzeń polskich i W starym kinie
9. Pobocza futbolu: Doping pod Wawelem, czyli sprawa Dawida Nowaka
10. 90 minut z Mateuszem Piątkowskim
12. Ekstraklasa: Jak to się robi w Białymstoku
14. Kapitańskie roszady w Poznaniu
16. Zwycięstwo Legii nad Metalistem
19. T-ME: Kryzys Zawiszy rozłożony na czynniki pierwsze
20. Na pograniczu faulu
ŚWIAT 21. Korespondencja z Bratysławy
22. Premier League: Wayne Rooney i jego rekordy
23. Przegląd wydarzeń zagranicznych i High life
24. Od A do Z: Diego Tardelli
25. Kolumbijscy piłkarze podbijają świat
26. Serie A: Zapowiedź meczu Napoli – Roma
27. Korespondencja z Monachium
28. Jak grają rewelacje najsilniejszych lig Europy – odcinek 1: Francja
30. Korespondencja z Brugii
31. Afera korupcyjna w Hiszpanii
32. Primera Division: Real lepszy od Barcelony w El Clasico
WYNIKI 33. Liga Europy
34. Liga Mistrzów
35. Ligi w Europie
38. Ekstraklasa
42. I liga
44. II liga
46. III liga
Mila dla PN: Niemcy? Przecież kolejni rywale wcale nie będą łatwiejsi!
Czy czuje się pan tak, jakby otrzymał drugie piłkarskie życie? Nie tylko drugie, ale przy okazji jeszcze trzecie, a może i czwarte – śmieje się Sebastian Mila (na zdjęciu). – Powiem wprost: zaraz po zdobyciu bramki poczułem się, jakby wszystko, co wartościowe, spadło do moich stóp, jakby stało się namacalne i możliwe do ogarnięcia. Była końcówka meczu, a zatem gdzieś przemknęła myśl, że ten mecz na pewno nie zostanie przegrany.
Przegrany? Do końca brakowało niewiele. Graliście jednak z Niemcami, którzy nawet w doliczonym czasie potrafią zdobywać bramki i gnębić najlepsze drużyny. I właśnie tak czułem. Wariowałem z radości, ale gdzieś w podświadomości uciekałem od ostatecznej myśli o zwycięstwie. To faktycznie są Niemcy, galaktyczna drużyna, aż do bólu konsekwentna, nawet wtedy gdy wysoko prowadzi. No więc do ostatniego gwizdka brakowało faktycznie niewiele, ale oni nawet na moment nie zwolnili i robili wszystko, by straty odrobić. To się czuło i widziało. Trzeba było być czujnym do ostatniego gwizdka, a nawet dłużej.
Czy przytłaczał was fakt, że dotychczas nigdy z Niemcami nie wygraliśmy, a ewentualny triumf jeszcze przed meczem uważany był za historyczny? Coś z tym przytłaczaniem było na rzeczy. Nie mieliśmy złudzeń, że przebijamy Niemców piłkarskimi umiejętnościami, wyszkoleniem technicznym, taktyką czy strategią gry. Wiedzieliśmy jednak, czego stadion w Warszawie będzie od nas oczekiwał. Na pozór niczego wielkiego. Ambicji, uporu i dania z siebie sto procent, a może nawet więcej. Ten mecz, jeśli chcieliśmy wygrać, to trzeba było zacząć to robić, stosując zasadę pozytywnego myślenia. Nie można było się przestraszyć jeszcze przed podjęciem rywalizacji. I mam wrażenie, że to nam się doskonale udało. Stanowiliśmy drużynę w dosłownym tego słowa znaczeniu.